Ažno Piotr pačaŭ havaryć hołasam spačatku tak cichim, što ledź jaho možna było pačuć: — Dzieci maje! Na Hałhofie bačyŭ ja, jak Boha prybivali da kryža. Čuŭ udary mołata i bačyŭ, jak padymali kryž uharu, kab hramady pryhladalisia na smierć Syna Čałaviečaha… I bačyŭ, jak bok Jamu prabili, jak pamior. A tady, ad kryža viartajučysia, kryčaŭ ja z bolu, jak vy kryčycio: «Hora! Hora! Hospadzie! Ty ž Boh! Čamu ž dapusciŭ heta, čamu pamior, čamu razdzior nam serca, my ž uvieryli, što pryjdzie Tvajo vaładarstva?!»… A Jon, vaładar naš i Boh naš, treciaha dnia ŭvaskros i byŭ miž nami, pakul u vialikaj sviatasci nie adyjšoŭ da vaładarstva svajho… A my, paznaŭšy słabaviernasć našu, uzmacnili sercy i ad tych por siejem voś ziernie Jahonaje… Tut, zviarnuŭšysia ŭ toj bok, adkul vyjšła pieršaja skarha, pačaŭ havaryć macniejšym užo hołasam: — Hodzie žalicca!.. Boh sam paddaŭsia pakutam i smierci, a vy chočacie, kab vas aščadziŭ? Ludzi, vy słabaviernyja! Ci vy zrazumieli navuku Jahonuju, ci Jon adno tolki heta žyccio vam abiacaŭ? Voś idzie da vas i kliča: «Idziecie ŭ maje slady!» — voś padymaje vas da siabie, a vy chapajeciesia za ziamlu rukami, kryčučy: «Ratuj, Hospadzie!» Ja — truchla pierad Boham, ale pierad vami — Apostał Božy i Namiesnik, kažu vam u imia Chrysta: nie smierć pierad vami, ale žyccio, nie pakuty, ale biaskoncaja raskoša, nie slozy i jenk, tolki piajannie, nie niavola, tolki viasiełle! Ja, Apostał Božy, zviaščaju tabie, udava: syn tvoj nie pamre, tolki narodzicca ŭ słavie da žyccia viečnaha, i spatkaješsia z im! Tabie, rodziču, jakomu złydni splamili niavinnyja dočki, abiacaju, što znojdzieš ich bialejšymi, čym lileja Hiebronu! Vam, matki, jakich adarvuć ad sirat, vam, što hladziecimiecie na smierć najdaražejšych asob, vam, skłapočanym, turbotnym, nieščaslivym, tryvožnym, vam, što pamiracimiecie ŭ imia Chrysta, zapaviaščaju: ustaniecie, by ad snu, da ščasnaha bytu, vyjdziecie z nočy na sviet Božy. U imia Zbaŭcy, chaj spadzie bialmo z vačej vašych i razharycca serca!
Heta vyhłasiŭšy, padniaŭ vołatna ruku, a jany pačuli sviežuju kroŭ u žyłach i mahatu ŭ kasciach, pierad imi stajaŭ užo nie starac, zhrybieły i biazradny, ale mahut, jaki zavałodvaŭ ichnija dušy i padymaŭ ich z pryhnoblennia j tryvohi.
— Aman! — adazvałasia niekalki hałasoŭ.
A z jahonych vačej łunaŭ štoraz macniejšy blask, łunała siła, dastojnasć, sviatasć. Hałovy schilalisia pierad im, a jon, jak zamoŭkła «aman!», havaryŭ dalej: — Siejecie z płačam — zbiracimiecie z radasciu! Čaho bajiciesia mocy złoha?
Nad svietam, nad Rymam, nad haradami josć Vaładar, jaki žyvie ŭ dušach vašych. Kamienni zmoknuć ad sloz, piasok kryvi napjecca, vy sami zapoŭnicie mahilnyja jamy, a ja vam kažu: vy pieramožniki! Hospad idzie zavajavać sabie hety horad hnybiennia i pychi, a vy — lehija Jahonaja! I jak Jon adkupiŭ pakutami j kryvioju hrachi svietu, dyk žadaje, kab vy adkupili pakutami j kryvioju hetaje hniazdo niasłušnasci!.. Heta zviaščaju vam ułasnavusna!
I złažyŭ ruki, uzniaŭ vočy, a im zamierli sercy ŭ hrudziach, bo adčuli, byccam vočy jahonyja niešta bačać, čaho nie mohuć dahledzieć jany.
I voś abličča zmianiłasia, załunała jasnasciu, hladzieŭ aniamieły, moŭ zachopleny, a pasla adzyvajecca: — Stajiš pierada mnoju, Vučycielu, i pakazvaješ mnie darohi tvaje!.. Jak ža heta, o Chryscie!.. Nie ŭ Jerusalimie, a ŭ hetym hniazdzie niačyscika manišsia załažyć svaju stalicu? Tut, z henych sloz, z henaje kryvi chočaš zbudavać Tvaju Subožniu? Tutaka, dzie Neron vaładaryć, Usiespadaru? I zahadvaješ tym tryvožlivym, kab z kasciej svajich zbudavali fundamient pad Syjon svietu, a duchu majmu daješ zahad abniać uładu nad im i nad narodami ziamli?.. I zlivaješ voś siłu mocy na słabych, kab stalisia niepieramožnymi, i zahadvaješ mnie pasvić adsiul aviečki Tvaje až da skančennia viakoŭ?.. O, budź ža prasłaŭleny ŭ dziejach Tvajich, dajučy nam pieramohu! Hosanna! Hosanna!..
Tryvožlivyja asmialeli, słabaviernyja ŭcvierdzilisia ŭ viery. Adny kryčali: «Hosanna!», druhija: «Pro Christo!»[73], pa čym nastała ciš. Vostraja letniaja małanka azarała raz-poraz napaŭciomnuju pavieć i na mih asviatlała zbialełyja ad ekstazy tvary.
Piotr, zachopleny vizyjaj, doŭha šče maliŭsia, urešcie schamianuŭsia, zviarnuŭ da hramady svaju natchnionuju pramianiejučuju hołaŭ i kaža: — Jak Hospad voś pieramoh u vas sumniŭ, tak i vy idziecie pieramahać u imia Jahonaje!
I choć viedaŭ užo, što pieramohuć, choć viedaŭ, što vyrascie z ichnich sloz i kryvi, adnak hołas zadryžaŭ ad rasčulennia, jak pačaŭ žahnać ich kryžam i bahasłavić słovami: — A ciapier bahasłaŭlu vas, dzietki maje, na pakutu, na smierć, na viečnasć!
Abstupili jaho ŭsie, damahajučysia: «My ŭžo hatovyja, ale ty, sviataja hałava, scieražy siabie, bo ty ž namiesnik, ty vykonvaješ Chrystovy ŭrad!» I tak hamoniačy, datykalisia da jahonaj vopratki, a jon uskładaŭ ruki na ichnija hałovy i žahnaŭ kožnaha paasobku, by baćka dzietki, vysyłajučy ŭ dalokaje padarožža.