Harry zamknął oczy i zadrżał na wspomnienie nieokiełznanej nienawiści, którą
zobaczył w oczach Severusa. Mistrz Eliksirów patrzył na niego takim wzrokiem, jakby
Harry był jego największym wrogiem, jakby był winny całego zła, wszystkiego, co go
w życiu spotkało. Chłopiec nie potrafił zrozumieć, dlaczego. Co było z nim nie tak?
Przecież nic nie zrobił...
Snape najwyraźniej dostał wezwanie od Voldemorta wtedy, kiedy Harry się do
niego przytulał. Ale dlaczego po tym wydarzeniu wpadł w taką wściekłość? Jakby
nagle znienawidził Harry'ego i nie chciał mieć z nim nic wspólnego, jakby Gryfon był
czemuś winny. Ale czemu?
Harry zacisnął kamień w dłoni i zamknął oczy, a następnie wysłał wiadomość,
podobnie, jak robił to każdego wieczoru, od kiedy otrzymał od niego klejnot:
To niewiele i, prawdopodobnie, nie da nic, poza rozwścieczeniem Snape’a, że
Harry znowu używa kamienia bez potrzeby. Ale musiał to zrobić. Chociaż w ten
sposób może dać mu znak, że wciąż jest w pobliżu i myśli o nim. I nie przestanie...
cokolwiek by się stało.
* * *
Harry z niecierpliwością wyczekiwał poniedziałkowej lekcji eliksirów i spotkania ze
Snape'em. Jednak bardzo się rozczarował. Mistrz Eliksirów traktował go wyjątkowo
źle i zdawał się być w bardzo podłym humorze.
Harry nie mógł być tego pewny, ale uważał, że to wina Voldemorta. Może zaczął
podejrzewać, że Snape jest szpiegiem? Albo był na niego zły, że nie wykonał
jakiegoś zadania? Severus do tej pory nigdy nie wspominał o swojej drugiej pracy, a
Harry nigdy nie odważyłby się go o to zapytać, ale płonąca w nim ciekawość nie
dawała mu spokoju i wciąż podsyłała nowe, coraz bardziej nieprawdopodobne
rozwiązania.
Był tak zamyślony, że całkowicie spartaczył swój eliksir, za co został potraktowany
wyjątkowo złośliwym komentarzem i utratą punktów. Jakby Snape nie rozumiał, że
Harry może mieć zaległości, jakby w ogóle go to nie interesowało. Kazał mu się
nauczyć na następną lekcję wszystkiego, co przerobili, kiedy był nieobecny. Snape
był tego dnia wredny dla wszystkich, łącznie ze Ślizgonami, ale dla Harry'ego chyba
najbardziej. Chłopak obiecał sobie, że nie zrobi już niczego, co mogłoby rzucić na
niego i Snape'a jakiekolwiek podejrzenia. Przysiągł, że będzie się zachowywał tak,
jakby nic go to nie obchodziło, ale to nie było takie łatwe. Nie, kiedy Snape stał nad
nim i wymyślał mu od tępych, aroganckich pyszałków, którzy myślą, że cały świat
kręci się wokół nich i będzie podporządkowywał się ich niekompetencji i wybujałemu
mniemaniu o sobie. Powinien już dawno opanować lekcje, na których był nieobecny,
bo nikt nie będzie na niego czekał i prowadził go za rączkę, nawet, jeżeli jest Złotym
Chłopcem i w swoim zarozumialstwie stawia się ponad innymi, uważa, że jest od nich
lepszy i przysługują mu inne prawa.
Harry siedział przez cały czas ze wzrokiem wbitym w swój kociołek i zaciskał
pięści tak bardzo, aż mu zbielały kostki, a paznokcie wbiły się boleśnie w skórę.
Zajadłość, z jaką Snape wypominał mu to wszystko, była tak wielka, iż Harry zaczął
się poważnie zastanawiać, czy to było tylko grą, czy też mówił całkowicie poważnie.
Na grę, bynajmniej, to nie wyglądało...
Po zakończonej lekcji był naprawdę dumny z siebie, że udało mu się wytrzymać.
Wiedział, czemu to zawdzięcza. Wciąż powtarzanym sobie w duchu słowom: "On
mnie uratował. Zależy mu na mnie. Nieważne, co mówi i robi. Ja
mnie zależy."
Po południu wysłał Severusowi wiadomość:
Nie otrzymał jednak odpowiedzi.
Zaniepokoiło go to, ale starał tłumaczyć to sobie tym, że może Snape jest zajęty i
nie ma czasu mu odpisać. Wciąż łapał się na tym, że wkłada dłoń do kieszeni i
zaciskał ją na kamieniu, sprawdzając, czy nie wydziela ciepła, którego mógłby przez
przypadek nie poczuć.
Do wieczora był już kłębkiem nerwów.
- wysłał, ale ponownie nie otrzymał odpowiedzi. Próbował się uczyć wraz z Ronem
i Hermioną, ale wszystkie wykłady i tłumaczenia przyjaciółki puszczał mimo uszu. Nie
potrafił się na niczym skupić. Wciąż wyczekiwał odpowiedzi albo jakiegokolwiek
znaku, jednak te nie nadchodziły.
Późnym wieczorem, kiedy leżał w łóżku i nie mógł już dłużej czekać, zamknął oczy
i wysłał mu ostatnią już tego dnia wiadomość:
Wtorek minął mu wyjątkowo szybko, głównie na wyczekiwaniu wiadomości od
Snape'a. Nauczyciela nie było tego dnia na posiłkach, więc do głowy Harry'ego
zakradła się niepokojąca myśl, że może coś mu się stało. Na szczęście, wypytanie
Luny pomogło. Piąty rok miał dzisiaj eliksiry i Snape był na nich obecny tak, jak
zawsze. To trochę uspokoiło Harry'ego.
Podczas rozmowy z Luną, wydarzyło się coś dziwnego. Podeszła do nich Tonks i
zapytała Harry'ego, jak się czuje i czy radzi sobie z lekcjami. Powiedziała, że szykuje
dla nich na jutrzejsze zajęcia coś niesamowitego. Harry, znając jej nietypowe
metody, mógł się tylko obawiać tego, co wymyśliła, ale uśmiechnął się i grzecznie