zabawnie.
Wstyd został zastąpiony przez nadciągającą szybko chmurę gniewu.
- Założę się! - wysyczał Harry, wciskając kamień do kieszeni i postanawiając, że
nigdy więcej już go nie dotknie. - Po co mi go dałeś? - Usiłował brzmieć groźnie, ale
głos mu się załamał.
- Żebyś mógł mnie zawiadomić w razie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa -
powiedział gładko Snape, nie spuszczając z Gryfona przeszywającego spojrzenia.
Gniew nagle wyparował.
Snape dał mu to... bo się o niego martwił!
- Wystarczy, że zaciśniesz go w dłoni i prześlesz jakąś myśl. Mój kamień się
rozgrzeje i zawsze będę mógł ją odczytać. Ale nie wolno ci go nadużywać. Znając
twoją lekkomyślność, Potter, będziesz chciał z niego korzystać nawet w sytuacjach
niewymagających mojej uwagi.
Harry zasępił się.
Może jednak od czasu do czasu... Snape chyba się nie pogniewa...
- Zrozumiałeś? - zapytał ostro mężczyzna.
Harry pokiwał głową.
- Dziękuję - powiedział cicho, patrząc, jak Mistrz Eliksirów chowa swój kamień do
kieszeni. - To... bardzo miłe.
Snape obrzucił go chłodnym spojrzeniem.
- To nie ma być miłe, Potter, tylko użyteczne - warknął. - A teraz możesz już
odejść.
Harry ponownie skinął głową i zarzucił na siebie pelerynę niewidkę, po czym
wyszedł szybko z komnaty.
Kiedy szedł wolno korytarzem, jego dłoń mimowolnie sięgnęła do kieszeni i wyjęła
zielony klejnot. Przystanął i uśmiechnął się do siebie.
Nie potrafił się powstrzymać.
Ścisnął kamień, zamknął oczy i pomyślał:
* * *
Ukryty pod peleryną niewidką Harry przemykał bezgłośnie korytarzami Hogwartu,
kierując się do lochów. Minęły zaledwie dwa dni, a on już nie potrafił wytrzymać bez
tego odbierającego zmysły spojrzenia pięknych, czarnych oczu.
Za pomocą kamienia udało mu się podstępem wymusić spotkanie ze Snape'em.
W końcu była już niedziela - koniec weekendu. Nie będą mieli czasu na spotkania,
kiedy zaczną się lekcje. Harry przesłał Severusowi wiadomość, że musi się z nim
pilnie zobaczyć i porozmawiać o czymś niezwykle ważnym.
Chodziło o nagłą utratę pamięci przez Hermionę. Ostatnio zupełnie zapomniał o to
zapytać. Dlatego teraz ten temat stał się świetnym pretekstem do zobaczenia się z
Mistrzem Eliksirów. Będzie mógł upiec dwa chochliki przy jednym ogniu.
Bardzo dokładnie rozejrzał się po korytarzu, zanim zdecydował się zapukać.
Jednak gdy tylko jego dłoń dotknęła drewnianej powierzchni, drzwi natychmiast
stanęły przed nim otworem. Kiedy wszedł do gabinetu, usłyszał trzask za plecami.
Kolejne drzwi otworzyły się przed nim w ten sam sposób. Skonsternowany wszedł do
środka i ujrzał siedzącego w fotelu Snape'a. Serce zabiło mu mocniej, a na twarz
wypłynął niepowstrzymany uśmiech.
- Dobry wieczór, Severusie - powiedział cicho, zdejmując z siebie pelerynę.
Mężczyzna odwrócił głowę w jego stronę. Widniał na niej wyraz irytacji.
- Mówiłem ci, że masz używać tego kamienia z głową - warknął, nie przejmując się
zupełnie uprzejmościami, czy powitaniem gościa. - Gdybym wiedział, że będziesz
marnował jego moc na takie bzdury, pomyślałbym dwa razy, zanim bym ci go
powierzył. - Odwrócił głowę od zaskoczonego kompletnie tym atakiem Harry'ego i
spojrzał w płomienie. - Ale czego innego mogłem się po tobie spodziewać, Potter?
Jesteś równie lekkomyślny, jak twój ojciec.
Harry zagryzł wargę, przełykając gorzkie słowa protestu. Nie da mu się
sprowokować! Chciał się po prostu z nim zobaczyć. Dlaczego on musiał to tak
utrudniać?
Kiedy Gryfon nie odpowiadał, Snape spojrzał na niego ponownie i rzucił z
przekąsem:
- Co tak niezwykle ważnego chciałeś mi powiedzieć, Potter?
Harry wcale nie był pewien, czy nadal ma ochotę z nim rozmawiać. O
czymkolwiek. Ale skoro już tu jest...
- Chciałem zapytać... o Hermionę - powiedział cicho, spuszczając wzrok i patrząc
w podłogę. - Wydaje mi się, że straciła pamięć. - Podniósł głowę i spojrzał prosto na
mierzącego go groźnym spojrzeniem mężczyznę. - I wydaje mi się, że miałeś z tym
coś wspólnego.
- Naprawdę? - Wargi nauczyciela wykrzywił ironiczny grymas. - A jak do tego
doszedłeś? - To było pytanie retoryczne, więc nie dając Harry'emu czasu na
odpowiedź, warknął, rozdrażniony. - Oczywiście, że miałem z tym coś wspólnego!
Rzuciłem na nią zaklęcie Obliviate. Ośmieliła się przyjść tutaj i - oczy Mistrza
Eliksirów przeszyły Harry'ego na wylot - szantażować mnie. Zastanawiam się, w jaki
sposób odkryła prawdę... - Harry uciekł wzrokiem, nie mogąc wytrzymać tego
spojrzenia, które zdawało się przewiercać przez jego duszę i wygrzebywać na światło
dzienne jego winę. - To nie jest zabawa, Potter. Jeżeli jeszcze raz zdarzy się coś
podobnego... sprawię, że twoje życie stanie się piekłem do końca twych dni w tej
szkole! - jego oczy były lodowato zimne. - Zrozumiałeś?
Harry zamknął oczy i przełykając gorycz, która nagle zalała mu gardło, pokiwał
głową.
- Doskonale - odparł sucho mężczyzna i wstał z fotela. - Czy jest coś jeszcze, o
czym chciałbyś ze mną porozmawiać?
Harry otworzył oczy i w kilku krokach znalazł się przy Severusie. Objął go
ramionami w pasie i przytulił się mocno do niego.