Читаем Desiderium Intimum полностью

Kąciki ust Mistrza Eliksirów drgnęły nieznacznie, a w oczach zamigotały iskry.

- No proszę, Potter... czasami potrafisz być dowcipny. Chyba będę musiał częściej

doprowadzać cię do takiego stanu... - Uśmiechnął się kpiąco, a policzki Harry'ego

zapłonęły. Wypuścił z rąk szatę Snape'a i przyjemne ciepło zniknęło, kiedy

mężczyzna wyprostował się, odrzucając do tyłu pelerynę. Spojrzał z góry na wpół

rozebranego, leżącego w fotelu chłopca, a na jego wargach pojawił się ten cudowny,

krzywy uśmieszek.

- Ubierz się. Musisz iść się wyspać.

Harry poczuł, że znowu się rumieni. Spróbował się podnieść, ale zwiotczałe

mięśnie odmawiały współpracy. W końcu udało mu się doprowadzić się do porządku,

a w tym czasie Mistrz Eliksirów odłożył na miejsce leżące na stoliku książki i

magicznie dorzucił drew do ognia.

Kiedy Harry, ziewając, wyjął pelerynę niewidkę, żeby ją na siebie zarzucić, z jego

ust wyrwały się nieprzemyślane słowa:

- Mam nadzieję, że tym razem nikt mnie nie napadnie, bo na jakiś czas mam

dosyć skrzydła szpitalnego - zażartował, uśmiechając się, jednak, kiedy zobaczył

spojrzenie, które rzucił mu Mistrz Eliksirów, natychmiast spoważniał. - Przepraszam,

to był głupi żart - wymamrotał, odrywając wzrok od pogrążonej w zamyśleniu twarzy

mężczyzny i wbijając go w podłogę.

- To ja już... - zaczął, ale Snape przerwał mu nagle ostrym tonem:

- Zaczekaj chwilę, Potter. - powiedział, znikając na chwilę w drzwiach

prowadzących do swej sypialni. Harry zamrugał zaskoczony, ale posłusznie odłożył

pelerynę i stał przez chwilę, czekając na jego powrót. Kiedy zobaczył go ponownie,

dostrzegł, że mężczyzna trzyma w dłoni coś połyskującego. Snape zatrzymał się

przed nim i wyciągnął w jego stronę nieoszlifowany szmaragd wielkości monety. Albo

coś, co go przypominało. Harry nie znał się na kamieniach.

- Co to jest? - zapytał zaciekawiony.

- To niezwykle rzadki artefakt, więc wolałbym, żebyś go nie zgubił - odparł

spokojnie Mistrz Eliksirów.

- To... dla mnie? - wydukał zaskoczony, biorąc kamień do ręki i uważnie mu się

przyglądając. Światło ognia odbijało się od klejnotu, sprawiając wrażenie, jakby w

jego wnętrzu płonął chłodny, niesamowity blask.

- Masz go zawsze nosić przy sobie, bez względu na okoliczności - tłumaczył

mężczyzna, jednak Harry odpłynął już myślami.

Snape uratował go, doprowadził do orgazmu, a teraz dał mu w prezencie

niezwykle cenny klejnot. Nie wiedział dlaczego, ale ten gest sprawił, że jego serce

zalała fala ciepła. Zagryzł wargę, tłumiąc uśmiech i spojrzał na Snape'a. Będzie

musiał mu się za to jakoś odwdzięczyć...

Następnym razem doprowadzę cię do takiego orgazmu, że będziesz wił się i

jęczał moje imię. Obiecuję! Nareszcie ujrzę twoją pogrążoną w przyjemności twarz i

będę słuchał, jak krzyczysz: "Harry! Och, Harry!". To będzie takie cudowne...

Cholera, kompletnie zwariowałem na twoim punkcie...

Uśmiechnął się do swoich myśli.

Przez przysłaniającą jego oczy mgłę zobaczył, że Severus sięga do kieszeni i

wyjmuje z niej drugi, taki sam kamień. Harry zamrugał, przeganiając zamroczenie i

ze zdziwieniem zobaczył, że mężczyzna przybliża klejnot do twarzy i uważnie mu się

przygląda. Ujrzał, jak brwi Mistrza Eliksirów unoszą się w geście bezgranicznego

zdumienia, oczy rozszerzają, a usta rozchylają nieznacznie. Wiecznie blade oblicze

nabrało dziwnych, ciepłych kolorów.

Harry zamrugał kilka razy, nie będąc pewnym, czy dobrze widzi. Czyżby to, co

zobaczył, było...

Po chwili jednak brwi mężczyzny ponownie się zmarszczyły, a Harry został

obrzucony taksującym, przeszywającym na wylot spojrzeniem płonących oczu.

Zrobiło mu się gorąco. W tym samym momencie poczuł, że trzymany w dłoni kamień

rozgrzał się i zaczyna go parzyć. Spojrzał na niego zaskoczony i zobaczył

wypełniający go blask, który powoli uformował się w - Harry przybliżył klejnot do oczy

- litery i słowa.

Odczytał napis w kamieniu:

No no, Potter... Nie podejrzewałem cię o takie fantazje... Jednak muszę cię

rozczarować - to się nigdy nie wydarzy.

Przerażające zrozumienie wypełniło umysł Harry'ego, a nogi ugięły się pod nim.

Jego twarz zapłonęła jak pochodnia. Zapragnął rozpłynąć się teraz w powietrzu,

zapaść pod ziemię, cokolwiek, byle tylko zniknąć z powierzchni ziemi! Miał wrażenie,

że wpadł do wrzącego oleju, gdyż wszystko go paliło. Prawie widział ten ogromny

rumieniec, który pokrył całe jego ciało, a twarz zamienił w piwonię.

- To kamień służący do wymiany myśli - powiedział Snape, a jego głos drżał

dziwnie, jakby z trudem powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem.

- Nie mogłeś mi tego powiedzieć wcześniej?! - wypalił Harry, próbując utrzymać

się na drżących nogach.

- Mógłbym - odparł spokojnie Mistrz Eliksirów. - Ale wówczas nie byłoby tak

Перейти на страницу:

Похожие книги