nieobecności wcale by mu nie pomogły w nadrobieniu zaległości. Poza tym, wolał się
czymś zająć. Bał się, że gdyby został sam, zmuszony do spędzenia tego dnia w
łóżku, przerażające wspomnienia snu powróciłyby i ponownie go zalały, odbierając
mu dech w piersi i zdrowe zmysły. A tego bał się najbardziej. Dlatego nie namyślając
się długo, wyciągnął z kieszeni kamień, zacisnął go w dłoni, zamknął oczy i pomyślał:
Nie wiedział, czy Snape mu odpowie. Powoli zaczął tracić nadzieję, że Mistrz
Eliksirów w ogóle odczytuje jego wiadomości, ale warto było spróbować.
v
Jednak, kiedy chował klejnot z powrotem do kieszeni, poczuł nagle emanujące z
niego ciepło, które niemal sparzyło mu dłoń. Zaskoczony tak szybką reakcją,
przysunął kamień do oczu i odczytał:
Zamrugał kilka razy, całkowicie zaskoczony szybkością, z jaką otrzymał
odpowiedź. Odetchnął z ulgą i drżącą dłonią wsadził kamień z powrotem do kieszeni.
Szybko opłukał twarz zimną wodą i pospiesznie ruszył w kierunku lochów.
Zamek był jeszcze cichy i opustoszały o tak wczesnej porze, tak więc Harry bez
przeszkód dotarł pod drzwi gabinetu Mistrza Eliksirów. Nie zdążył nawet zapukać,
kiedy otworzyły się gwałtownie i stanął w nich Snape. Na widok stanu, w jakim
znajdował się Harry, jego brwi uniosły się, a oczy rozszerzyły. Powstrzymał się
jednak od jakiejkolwiek uwagi, odsunął się bez słowa i wpuścił go do środka.
Harry bardzo starał się nie drżeć, ale nie wychodziło mu to. Wciąż oddychał ciężko
i płytko, nadal był blady. Wiedział, że musi wyglądać jak siedem nieszczęść, ale nie
miał ochoty o tym rozmawiać. Snape otwierał już usta, jakby chciał zapytać, co się
stało, ale Harry był szybszy:
- Naprawdę potrzebuję tego eliksiru - powiedział zdecydowanym, choć nieco
drżącym głosem. - Nie mam teraz ochoty się tłumaczyć. Dasz mi go?
Sam był zaskoczony ostrością w swoim głosie. Snape zmarszczył brwi.
- Zaczekaj tu, Potter - rzucił surowo, po czym podszedł do jednej z półek. Po chwili
wrócił z niewielką fiolką w ręku. Płyn miał ciepłą, różową barwę. - Nie więcej niż
jeden łyk - powiedział i podał go Harry'emu, który wymamrotał podziękowania,
wyciągnął korek i bez namysłu wziął dwa łyki. Znał dawkowanie. Wiedział, że w
stanie, w jakim się znajdował, jeden by nie wystarczył.
Płyn był słodki i ciepły. Wlał się do jego gardła, prawie natychmiast przynosząc
ukojenie jego nerwom i dygoczącemu ciału. Zaczął się rozluźniać, a kłopoty i
zmartwienia powoli rozpływały się, roztapiały w przyjemnym cieple. Krew ze snu,
którą przez cały czas miał przed oczami, znikła. Odetchnął, wciągając powietrze
głęboko w płuca. Poczuł, że jego twarz nabiera rumieńców, powoli przestawał drżeć.
Kiedy otworzył oczy, zobaczył, że Mistrz Eliksirów przygląda mu się z namysłem,
spod przymrużonych powiek.
Harry spuścił wzrok, odchrząkując z zakłopotaniem.
- Dziękuję - powtórzył cicho. - Czy mógłbyś dać mi też... Eliksir Bezsennego Snu?
- zapytał, podnosząc wzrok z powrotem na mężczyznę. W oczach Mistrza Eliksirów
zabłysło zrozumienie. Harry zagryzł wargę i ponownie spuścił wzrok.
- Przyjdź wieczorem, Potter, to go dostaniesz. Po kolacji - powiedział sucho
mężczyzna. Harry pokiwał głową i wyciągnął butelkę w stronę Severusa. - Zatrzymaj
to. Może ci się jeszcze przydać - rzekł Snape.
Gryfon ponownie skinął głową.
- To... ja już pójdę. Za chwilę zacznie się śniadanie. Nie chcę się spóźnić.
Dlaczego nagle przebywanie w towarzystwie Snape'a stało się dla niego takie
trudne i stresujące? Czy to przez to, jak Mistrz Eliksirów potraktował go ostatnio? Czy
dlatego, że ignorował go przez dwa dni? A może... może przez to, co usłyszał w
swoim śnie?
Przełknął ślinę.
Chciał go zapytać o tyle rzeczy... Ale to nie było miejsce ani czas na to. Może
będą mogli porozmawiać wieczorem. O ile Snape znowu go nagle nie wyrzuci...
Odwrócił się od przyglądającego mu się, przeszywającym, zamyślonym wzrokiem
mężczyzny, wyszedł z gabinetu i powoli powlókł się z powrotem do wieży, żeby
doprowadzić się do porządku przed śniadaniem.
* * *
Pierwszą lekcją po śniadaniu była Obrona. Harry, na wszelki wypadek, zabrał ze
sobą butelkę z eliksirem uspokajającym. Czuł się już całkiem dobrze, ale nie
wiedział, czy nerwy i strach nie powrócą nagle podczas zajęć. Nie miał pojęcia, jak
długo działa eliksir.
- Mam dzisiaj dla was coś nietypowego, dzieciaki! - zawołała wesoło Tonks,
wchodząc do klasy i potykając się na progu. Kiedy złapała równowagę i spiorunowała
wzrokiem próg za to, że miał czelność chcieć ją przewrócić, machnęła różdżką w
kierunku tablicy, na której pojawił się napis:
- Czy ktoś z was słyszał kiedyś o tym zaklęciu? - zapytała, uśmiechając się
zachęcająco. Ręka siedzącej obok Harry'ego Hermiony wystrzeliła w górę.