w obezwładniającej rozkoszy, spalając go na popiół i odbierając zmysły. Spod
przymkniętych powiek wypłynęły gorące łzy.
- Oooch, Severus...
Dopiero po chwili dotarło do niego, że to on wyjęczał te słowa i w tej samej chwili
poczuł, jak ciało pod nim sztywnieje. Przez mgłę przysłaniającą oczy ujrzał, jak
powieki Snape'a zamykają się, a usta otwierają w niemym krzyku.
Poczuł gorąco rozlewające się w jego wnętrzu, które tylko spotęgowało
przyjemność jego własnego orgazmu. Ogarnięty pasją, wykorzystał nieuwagę
pogrążonego w przyjemności mężczyzny, rzucił się do przodu i złapał w dłonie jego
twarz, a następnie przycisnął drżące wargi do rozchylonych ust i wśliznął się
językiem do ciepłego wnętrza. Zachłannie penetrował podniebienie i napierał na
gorący język, raniąc sobie wargi o ostre zęby. Usta Severusa były słodkie i cierpkie
jednocześnie. Palce Harry'ego wplotły się w aksamitnie gładkie włosy mężczyzny,
podczas gdy jego język próbował dotrzeć jak najgłębiej, jakby pragnął zakosztować
samej duszy. Wszystkie tygodnie cierpienia, niezaspokojonego pożądania,
udawania, bitew, które stoczył z sobą samym i z nim sprawiły, że włożył w ten
pocałunek całą swoją pasję i rozpaczliwe pragnienie. Pragnienie bliskości, którego
pomimo wszystkiego, co do tej pory robili, nie dostał i prawdopodobnie nie dostałby
nigdy...
Severus zesztywniał jeszcze bardziej, wbijając palce w pośladki chłopaka. Po
chwili Gryfon poczuł, jak ciało Snape'a rozluźniło się, kiedy przyjemność orgazmu
odpłynęła. Jednak Harry, nie potrafiąc się opanować, nadal gryzł wargi mężczyzny i
jęczał w jego usta, czując jak lepka ciecz wypływa z pomiędzy jego pośladków.
Jego zachłanność została jednak gwałtownie powstrzymana. Poczuł dłoń łapiącą
jego włosy, a następnie silne pociągnięcie, które oderwało brutalnie jego głowę od
twarzy Severusa. Zakwilił z bólu.
- Na to ci nie pozwoliłem, Potter! - warknął Snape, przywracając swojemu głosowi
złowrogi ton. Harry, dysząc ciężko, zamknął oczy. Gniew, który wyczuł w głosie
mężczyzny, otrzeźwił go i nagła świadomość tego, co właśnie zrobił, uderzyła w
niego z całą mocą.
Przekroczył granicę.
W chwili, kiedy ciepły penis wysunął się z niego, poczuł pod powiekami nieznośne
pieczenie.
Bał się. Nie chciał otworzyć oczu. Za wszelką cenę próbował zapanować nad złym
przeczuciem, które zakradło się do jego serca. Nie chciał, żeby tak to się skończyło.
Jednak nie mógł w nieskończoność przeciągać tej chwili. Zaczerpnął powietrza i
powoli uniósł powieki, spoglądając prosto we wbijające się w niego intensywnie
czarne oczy. Bez swoich okularów nie potrafił nic z nich wyczytać.
- Ubieraj się! - syknął Mistrz Eliksirów, puszczając jego włosy. Zniknęło pragnienie,
zniknęło pożądanie i uniesienie. W głosie Snape'a dało się wyczuć jedynie pogardę. -
Twój szlaban właśnie się zakończył.
Ciałem Harry'ego wstrząsnął lodowaty dreszcz, niemający jednak nic wspólnego z
pragnieniem, które jeszcze chwilę temu rozgrzewało jego skórę. Otworzył usta,
próbując się wytłumaczyć:
- Nie chciałem...
- Nie słyszałeś, co powiedziałem? - ostry głos uderzył, jak bicz.
Harry odwrócił głowę i zagryzł wargę, nie chcąc, by mężczyzna dostrzegł ból w
jego oczach. Bez słowa zsunął się z jego kolan, stanął tyłem do niego, próbując
utrzymać się na uginających się pod nim nogach i powoli zaczął się ubierać, starając
się walczyć z pieczeniem pod powiekami.
Panująca w komnacie cisza była przytłaczająca.
Trzęsącymi się dłońmi zapiął spodnie. Schylił się i nałożył koszulę i sweter,
starając się nie zwracać uwagi, na wstrząsające jego ciałem dreszcze. Miał wrażenie,
że w pomieszczeniu stało się nagle nieznośnie zimno.
Chwiejąc się na nogach, ruszył w kierunku drzwi, pragnąc tylko wydostać się stąd
jak najszybciej. W momencie, kiedy położył dłoń na klamce, dobiegł go chłodny,
opanowany głos:
- Nie zapomniałeś czegoś?
Harry odwrócił się ze spuszczoną głową, by Snape nie mógł dojrzeć jego twarzy.
W dłoni Mistrza Eliksirów coś połyskiwało, odbijając płynące z kominka światło.
Zacisnął pięści i zmusił się, by podejść do niego. Zachowanie zimnej maski na twarzy
kosztowało go tak wiele, iż miał wrażenie, że zaraz się przewróci. Wyciągnął rękę po
okulary. Na ułamek sekundy jego dłoń musnęła zimne palce mężczyzny. W ostatniej
chwili opanował drżący jęk, który chciał wyrwać się z jego ust. Zamknął oczy,
wstrzymując oddech i walcząc ze łzami, po czym szybko odwrócił się.
Nie oglądając się ani razu, podszedł do drzwi, otworzył je i starając się nie
przewrócić, przeszedł przez gabinet. Zamknął za sobą kolejne drzwi i dopiero na
korytarzu wypuścił powietrze i pozwolił łzom spłynąć po policzkach.
Nie wiedział, w jaki sposób znalazł w sobie siłę i wolę, by zrobić następny krok i
ruszyć w długą drogę powrotną do wieży.
Czuł w sobie pustkę. Jakby ktoś wyssał z niego wszystkie emocje, pozostawiając
jedynie trawiącą boleśnie, ziejąca chłodem próżnię. Gorące łzy żłobiły ścieżkę na
jego policzkach, ale nie zwracał na nie uwagi.
Jeszcze chwilę temu uczucia płonęły w nim, spalając jego serce, umysł i ciało, ale