Читаем Desiderium Intimum полностью

inteligentne, aby wspiąć się naprawdę wysoko, przykładały tak niewielką uwagę do

nauki podstawowych zasad oklumencji, wystawiając swe myśli na wierzch niczym

obrazy i freski w galerii i tym samym skazując się na... upadek.

Severus znał decyzję Yaxleya zanim mężczyzna zdążył jeszcze otworzyć usta.

- Spróbuj... - wysyczał mu prosto w twarz. - Spróbuj jakiejkolwiek sztuczki, a kawałki

twojego ciała zasypią całą okolicę.

Odwrócił się do najbliższego Śmierciożercy, przekazując mu wytyczne i każąc

poinformować wszystkich pozostałych.

Stojące w pobliżu ciemne sylwetki rozstąpiły się nieco, aby zrobić mu przejście.

Severus spojrzał na otoczonego swoją potężną, ognistą barierą dyrektora.

Mężczyzna odwrócony był tyłem, nie mógł więc dostrzec stojącego wśród

Śmierciożerców Severusa.

Dumbledore... Owszem, dyrektor poznał go bardzo dobrze przez wszystkie te lata.

Potrafił dotrzeć swym przeszywającym wzrokiem w wyjątkowo ciemne rejony, potrafił

obedrzeć go niemal do naga. Ale zapomniał o jednym. Że kiedy zbyt mocno skupimy

się na obserwacji, możemy nie zauważyć, że sami jesteśmy obserwowani równie

skrupulatnie.

Dumbledore był manipulatorem. Był zaślepionym swą krucjatą przywódcą, który bez

mrugnięcia okiem wykorzystywał każdego, by zwyciężyć.

Usta Severusa wykrzywiły się szyderczo.

W gruncie rzeczy obaj byli do siebie podobni.

Ale z jedną, znaczącą różnicą...

Pochylił się do ucha stojącej przed nim Weasley, wskazując palcem odzianą w błękit

sylwetkę i szepcząc rozkazująco:

- Biegnij do niego.

Dumbledore nigdy nie był mordercą.

Dziewczyna ruszyła biegiem. Śmierciożercy rozstąpili się, patrząc z zaskoczeniem na

drobną, samotną figurę zmierzającą wprost w wirującą pożogę.

Nigdy nie miał na rękach krwi kogoś niewinnego. Nie patrzył w gasnące, błagające

oczy.

Nie. To inni musieli patrzeć w nie za niego.

Zbliżając się do ściany ognia, Ginny mimowolnie uniosła ręce, próbując osłonić się

przed kąsającym żarem.

Ogień zaatakował, wgryzając się w jej lewe ramię i pochłaniając połowę twarzy i

wtedy z jej ust wypłynął dźwięczny, przeszywający krzyk, a Dumbledore odwrócił się

gwałtownie. I w tej samej chwili pożoga opadła, wypuszczając ze swych szponów

ciało dziewczyny i nagle zapadła gęsta cisza, kiedy ciało upadło na ziemię,

odprowadzane wstrząśniętym spojrzeniem Dumbledore'a.

- AVADA KEDAVRA!

Ogłuszający ryk kilkudziesięciu gardeł i oślepiający zielony rozbłysk ze wszystkich

stron sprawił, że Severus musiał na chwilę przysłonić oczy, ale i tak doskonale

widział, jak klątwa za klątwą trafia w odziane w błękit ciało, uderzając w nie raz po

raz, jakby nie było niczym więcej, tylko uwiązaną na sznurkach kukiełką, podrygującą

spazmatycznie w palcach śmierci.

Severus opuścił rękę w tej samej chwili, w której wokół niego rozbrzmiał ryk triumfu.

Jego czarne jak smoła oczy wpatrywały się w leżące na ziemi ciało dyrektora.

Powinien odczuwać satysfakcję, Triumf. Może nawet ulgę.

A nie odczuwał niczego. Zupełnie niczego.

- No no, Severusie! Jestem pod wrażeniem! - Rozradowany głos Yaxleya oderwał

jego spojrzenie od tego, co zostało z dyrektora. Otaczający ich Śmierciożercy

zaczynali się rozbiegać, by jak najszybciej dopaść resztki armi Dumbledore'a. -

Zawsze zastanawiałem się, dlaczego Czarny Pan traktował cię jak swoją prawą rękę.

I chyba w końcu otrzymałem odpowiedź.

Severus posłał mu chłodne, opanowane spojrzenie.

- Gdzie jest Malfoy? - zapytał lodowato.

Yaxley westchnął, przyglądając mu się uważnie.

- Prawdę powiedziawszy, to zupełnie nie rozumiem, dlaczego Czarny Pan kazał mu

siedzieć w jednym miejscu, podczas gdy mu musieliśmy narażać swoje tyłki -

mruknął, wskazując na otaczające ich, zwęglone ciała. - W końcu dopadliśmy już

Pottera... - Severus poczuł, jak jego puls przyspiesza, ale nie dał tego po sobie

poznać nawet jednym drgnieniem mięśnia. - Ale on zawsze miał jakąś dziwną

obsesję na jego punkcie. Widzisz to wzgórze? - zapytał Śmierciożerca, wskazując

niewielkie wzniesienie na prawo od nich. Zaraz za nim, jakiś kilometr stąd stoi

samotne drzewo. Malfoy miał spotkać się tam z tobą zaraz po bitwie. Ale według

mnie... - jego spojrzenie padło na martwe ciało Dumbledore, a usta wykrzywił

szyderczy uśmiech - ...już jest po bitwie.

Severus przyglądał się, jak odchodzi. Nie minęła chwila, a na polanie pozostał tylko

on i martwe ciała. Rozejrzał się po spalonej, parującej ziemi.

Dostrzegł ją. Leżała z rozrzuconymi kończynami, jej ciało podrygiwało lekko. Powoli

podszedł i spojrzał w dół.

Połowa jej twarzy i ciała od szyi do pasa była głęboko poparzona. Lewego oka w

ogóle nie było widać. Prawe było szeroko otwarte i wpatrywało się w niebo z

wyrazem tępego, niemego bólu. Ogień musiał poparzyć także jej struny głosowe,

ponieważ jej usta były otwarte, ale nie wydobywał się z nich żaden dźwięk. Ale

Severusowi wystarczyło, że słyszał krzyk jej umysłu.

Sięgnął w głąb swej szaty i wyciągnął jedną z fiolek. Odkorkował ją, pochylił się nad

nią i wlał do jej otwartych ust Eliksir Morfeusza. Krzyk ucichł, a drgające ciało

rozluźniło się. Umysł pogrążył się w śpiączce.

Jeśli znajdą ją wystarczająco szybko, to ma szansę przeżyć.

Перейти на страницу:

Похожие книги