do przyznania się. To było najrozsądniejsze wyjaśnienie jego zachowania, jakie
przychodziło Harry'emu do głowy. O jakimkolwiek innym wolał nawet nie myśleć.
Usiadł pomiędzy Ronem i Hermioną, ustawił na ławce kociołek oraz książki.
Serce waliło mu jak szalone i na nic nie zdały się próby uspokojania go.
W chwili, kiedy poprzez panujący w klasie gwar przebił się odgłos odbijających się
echem w korytarzu kroków, Harry zamarł. Snape wpadł do klasy i kiedy stanął na
środku sali, obrzucił wszystkich uczniów spojrzeniem. Harry wyczuł, że to spojrzenie
zatrzymało się na nim. Wstrzymał oddech.
- Widzę, że pan Potter
głos Mistrza Eliksirów był opanowany i trudno było cokolwiek z niego wyczytać. Poza
oczywistym faktem, że postanowił drwić z Harry'ego tak długo, dopóki go nie złamie.
Ale nie tym razem!
- Czy panna Granger przekazała ci moje słowa?
Harry pokiwał głową, patrząc cały czas w swój kociołek. Dobrze pamiętał, jak
Hermiona zamęczała go przez cały weekend i biegała za nim z notatkami, odczytując
je na głos. Harry w końcu poddał się i pozwolił, aby nauczyła go listy ingrediencji,
sposobu przygotowania i opisu działania amortencji. Na nic zdały się protesty, że on
nie ma zamiaru się tego uczyć i że guzik go obchodzi, czy Snape wywali go z zajęć
za brak przygotowania.
- A więc zapraszam, panie Potter - powiedział Snape, wskazując na pierwszą
ławkę, tuż - Harry pomyślał przez chwilę, że się przewróci - przed biurkiem
nauczyciela.
To był cios poniżej pasa. Siedział przez chwilę bez ruchu, niezdolny skłonić
swojego ciała do posłuszeństwa.
Czy on naprawdę kazał mu
- Nie mamy całego dnia, Potter - warknął Mistrz Eliksirów. Harry przełknął ślinę,
zmusił się, żeby wstać, zebrał swoje rzeczy i bez słowa skierował się do pierwszej
ławki. Przed sobą wyczuwał ciemny kształt biurka, jednak pilnował się, żeby na niego
nie patrzeć. Wspomnienia, które mogłoby pociągnąć za sobą jedno spojrzenie, były
zbyt świeże i zbyt bolesne.
Kiedy padł na niego cień, Harry nie podniósł głowy. Snape położył przed nim
pergamin z pytaniami.
- Masz czas do połowy zajęć - powiedział. - Później uwarzysz eliksir, który
będziemy dzisiaj przerabiać.
Harry widział czarną, falującą szatę tuż obok siebie, Długie, blade palce
trzymające pergamin sprawiły, iż zadrżał, kiedy przypomniał sobie, że te palce
jeszcze niedawno były
który się wokół niego unosił, wywoływał wspomnienia i całkowicie go rozpraszał.
Kiedy Mistrz Eliksirów odszedł, by zająć się lekcją, Harry odetchnął z ulgą.
Spojrzał na leżący przed nim arkusz. Pytania dotyczyły składników, sposobu
przygotowania i opisu działania amortencji. Dzięki Hermionie znał na nie odpowiedzi.
Jego wzrok mimowolnie powędrował w górę i zatrzymał się na stojącym przed nim
biurku.
Echo słów Mistrza Eliksirów rozbrzmiało w jego głowie, sprawiając, że serce
przeszył mu bolesny skurcz.
Obraz przed jego oczami rozmazał się. Uświadomiwszy sobie, co to oznacza,
szybko opanował się i wziął kilka głębokich wdechów. Odwrócił głowę, wbijając
drżący wzrok w ścianę i jednocześnie odsunął od siebie test.
Nie napisze go. Snape może wywalić go z zajęć. Nic go to nie obchodzi.
Przynajmniej w końcu się od niego uwolni.
Starał się nie trząść, słysząc głos Mistrza Eliksirów, który, poza skrzypieniem piór,
był jedynym dźwiękiem w klasie. Uparcie wpatrywał się w ścianę, ale ciemny kształt
stojącego tuż przed nim biurka przyciągał jego wzrok jak magnes. Nie mógł
powstrzymać się od zerkania na nie od czasu do czasu. Za każdym razem, kiedy
jego wzrok padał na mebel, w głowie rozbrzmiewały mu słowa Snape'a. Czasami
podniecające, czasami bolesne. Jednak zawsze wyjątkowo wyraźne, jakby jego
umysł przechowywał je przez cały czas i tylko czekał, by go nimi zaatakować.
W pewnym momencie uczniowie zabrali się do przygotowywania eliksiru, a Snape
usiadł na swoim miejscu przy biurku. Kiedy padło na niego spojrzenie czarnych oczu,
Harry natychmiast odwrócił głowę.
Pergamin z pytaniami leżał daleko od niego. Snape
Harry wyprostował się na krześle, czekając na słowny atak ze strony nauczyciela,
jednak ten nie nastąpił. Kątem oka dostrzegł, że mężczyzna pochyla się nad
biurkiem i zaczyna coś notować.
Gryfon słyszał wyraźnie odgłosy siekania, bulgotanie w kociołkach i szeptem
prowadzone rozmowy za swoimi plecami. Skupiał całą siłę woli, żeby patrzeć w
ścianę i nie myśleć o tym, co się wokół niego dzieje. I co się może stać już niedługo,
kiedy Snape w końcu straci cierpliwość...
Stało się.
Mistrz Eliksirów podniósł się ze swego miejsca. Harry zacisnął pięści na kolanach.
Jednak nauczyciel nie podszedł do niego. Zaczął się przechadzać po klasie,
sprawdzając postępy uczniów.