Читаем Desiderium Intimum полностью

pamięć. Jednak czarodziejski świat wstrzymał oddech. Aurorzy, którzy przybyli na

miejsce zdarzenia, odkryli, że ciała zabitych zostały okaleczone i zmasakrowane.

Ofiarom wydłubano oczy, poodcinano części ciała, albo też spuszczono z nich całą

krew, używając niezidentyfikowanego, przecinającego skórę zaklęcia. Ministerstwo

Magii jest przekonane, że masowego mordu dokonała duża grupa Śmierciożerców,

ale nie wiadomo, czy brał w nim udział Sami-Wiecie-Kto. Świadkowie podają, że

widzieli silne, zielone rozbłyski i chmurę w kształcie czaszki i węża, unoszącą się,przez jakiś czas, nad gruzami, które pozostały z domów. Romilda McDophne -

charłaczka, mieszkająca niedaleko centrum ataku zdradziła nam, że w mordzie

zginęło dwoje jej serdecznych przyjaciół, z którymi utrzymywała stały kontakt, od

kiedy ich córka, Rose Zeller, trafiła do Szkoły Magi i Czarodziejstwa Hogwart. Byli toEleonor i Jeremy Zel er - mugole. Na razie nie znamy nazwisk pozostałych zabitych,

jednak wiadomo, że żadna z ofiar nie była czarodziejem. Cały czarodziejski świat jestwstrząśnięty tą tragedią. Minister Magii obiecał skontaktować się z mugolskim

premierem i ostrzec go przed kolejnymi, możliwymi atakami. Śledztwo w tej sprawie

trwa, jednak nie wiadomo, czy uda się odnaleźć i ukarać sprawców, dopóki działają

oni na zlecenie Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.

Wygląda na to, że teraz już nigdzie nie można czuć się bezpiecznie...

Dalej następowały przypomnienia różnych pomniejszych ataków, z których Harry

nie dowiedział się już niczego nowego. Oddał gazetę Hermionie, która opanowała się

już na tyle, żeby wydusić:

- To okropne!

Ron wyglądał na równie przygnębionego.

Harry pogrążył się w myślach. Voldemort czuł się coraz pewniej. Zabijał bez

opamiętania, jakby wiedział, że nikt mu nie może w tym przeszkodzić. Harry czuł, jak

nienawiść wzrasta w nim z każdym podobnym artykułem, opisującym brutalne

poczynania tego szaleńca i jego popleczników.

Wiedział, że to się nie skończy, dopóki Voldemort nie zostanie pokonany. A cały

czarodziejski świat oczekiwał tego od niego...

Nie, nie będzie teraz o tym myślał! Już i tak ma za dużo na głowie. Nie potrzebuje

dodatkowych, przygnębiających myśli. Musi je od siebie odsunąć, żeby nie

zwariować. I tak nie mógł na razie nic zrobić.

Dokończył śniadanie w milczeniu i wraz z przyjaciółmi opuścił Wielką Salę,

kierując się do lochów.

Artykuł w "Proroku" odciągnął na chwilę jego uwagę od Snape'a i lekcji eliksirów, jednak w miarę zbliżania się do klasy, wspomnienia i uczucia powracały. I nic nie

pomogło odpychanie ich od siebie.

Bał się tego, co może go spotkać na lekcji, a z doświadczenia wiedział, że Snape

na pewno coś wymyśli. Wybuch wściekłości, który Harry wywołał w nauczycielu

swoją nieobecnością na poprzednich zajęciach, wnosił ogromny zamęt do umysłu

chłopaka. Świadomość, że za chwilę się z nim spotka, przygniatała go.

Jednak złość i żal były silniejsze.

Cokolwiek Snape zamierzał, nie pozwoli mu się złamać. Postanowił całkowicie go

ignorować. Wiedział, że to go może tylko rozsierdzić, ale miał to gdzieś.

Drzwi do klasy były otwarte. Część uczniów siedziała już w ławkach. Wchodząc,

Harry poczuł chłodne spojrzenie od strony stołu Ślizgonów. Przybrał najbardziej

groźny wyraz twarzy, na jaki go było stać, po czym posłał Malfoyowi miażdżące

spojrzenie. Zaskoczyło go to, że Ślizgon, zamiast wykrzywić twarz w pogardliwym

uśmiechu, jak to zazwyczaj czynił, zmrużył tylko oczy i odwrócił wzrok.

Ich wczorajsza utarczka i słowa Malfoya wciąż go niepokoiły. Miał szczerą

nadzieję, że Ślizgon o niczym nie wie i tylko udawał, żeby go sprowokować i zmusić

Перейти на страницу:

Похожие книги