Читаем Desiderium Intimum полностью

W powietrzu unosiło się gorąco. Falowało i wirowało, układając się w szkarłatne

pasma.

Severus wypuścił z ust zaczerwieniony, wilgotny sutek i odchylił się, spoglądając na

swoje dzieło, a następnie przenosząc wzrok w górę, na wpatrzone w siebie,

błyszczące jak w gorączce zielone oczy i otwarte od jęków usta. Lubił, kiedy Potter

wyglądał tak jak w tej chwili. Z rumieńcami na policzkach i przekrzywionymi

okularami. Rozpalony, uległy, skupiony tylko i wyłącznie na nim...

Uśmiechnął się mrocznie i w tej samej chwili poczuł ciepłe dłonie łapiące jego twarz.

Zanim zdążył zareagować, zobaczył przybliżającą się twarz Pottera, przymykające

się powieki, rozchylające się wargi...

W ostatniej chwili zdążył odwrócić głowę i odsunąć się. Żar rozpłynął się niczym

mgła, zastąpiony chłodem i napływającą ciemnością.

Znowu próbował... znowu! Do diabła, co ten chłopak sobie wyobraża?

Z pociemniałym od gniewu spojrzeniem odwrócił głowę z powrotem, już otwierając

usta do tyrady słownej, ale wtedy zobaczył wyraz twarzy Pottera...

Tak potwornie rozczarowany... pokonany... zamknięty.

Cholera, zabolało go to...

- J-ja... muszę iść - wymamrotał cicho chłopak.

Severus zacisnął usta, przyglądając się, jak Potter zsuwa się z jego kolan i rzuciwszy

niewyraźne "dobranoc", niemal wybiega z salonu. Kiedy przebrzmiało już echo

zatrzaskiwanych drzwi, Severus odwrócił głowę w stronę kominka.

Czy on niczego się nie nauczył? Przecież już dawno dał mu jasno do zrozumienia, że

pocałunek to pewna granica, pewna bariera, której Severus nigdy nie przekraczał. I z

pewnością nie zamierzał tego zrobić teraz. Był zbyt intymny. Wymagał...

zaangażowania.

Potter nie miał prawa tego żądać. Nie miał prawa stawiać go w takiej sytuacji.

Impulsywny, samolubny gówniarz, który nigdy nie myśli o konsekwencjach! Nie zdaje

sobie sprawy z niebezpieczeństwa, nie rozumie, że dopuszczenie do tego grozi...

utratą kontroli.

Możesz zanurzyć dłonie w strumieniu, aby nabrać wody i ugasić pragnienie, ale gdy

pochylisz się za bardzo, aby dotknąć wargami powierzchni wody... możesz bardzo

łatwo stracić równowagę, wpaść w zdradliwe głębiny i utonąć. To było zbyt duże

ryzyko, a Severus nie mógł sobie na nie pozwolić. Stawka była zbyt wysoka.

I chłopak będzie musiał się z tym pogodzić, czy mu się to podoba, czy nie.

Spojrzenie Severusa ponownie spoczęło na drzwiach.

Do cholery z nim!

Błyskawicznie zerwał się z fotela, złapał odłożoną na czarny fotel pelerynę-niewidkę i

wypadł za drzwi.

*

To była dobra decyzja. Gdyby tego nie zrobił... gdyby za nim nie poszedł... chłopak

mógłby zrobić sobie jeszcze większą krzywdę. W chwili, w której zobaczył jego

pokaleczone dłonie... zrozumiał, jak bardzo Potter był... kruchy. Jak bardzo uzależnił

się od niego, dostosowując swoje szczęście do relacji z Severusem. I jak bardzo ta

myśl... niepokoiła.

Dlatego też odsunął ją, poświęcając swe myśli treningom z Nottem. Chłopak nie był

tak zdolny jak Malfoy czy Zabini, których wyszkolił już jakiś czas temu, ale brak

umiejętności nadrabiał zaangażowaniem. Szkoda jednak, że marnował swą moc na

bezsensowne mordowanie zwierząt, karmiąc swą ciemność byle czym, bez celu, bez

finezji i bez kontroli. Ale skoro jego ojciec nalegał na to, by Severus nauczył jego

syna wszystkich najbrutalniejszych zaklęć, to nie mógł odmówić, szczególnie że

chłopak mógł w ten sposób zaspokoić swą nienasyconą, młodzieńczą i

bezproduktywną żądzę krwi, nie ściągając przy tym na siebie i na Severusa

kłopotów.

Ale oczywiście nie dotyczyło to Pottera, który sam potrafił być często jednym wielkim

kłopotem. Kiedy chłopak wpadł do jego gabinetu, wrzeszcząc niczym opętany, że

Severus zdradza go z Nottem - chociaż sam ten pomysł był tak absurdalny, że tylko

obłąkaniec mógł na coś takiego wpaść - demolując mu gabinet i niemal tracąc

oddech na samą myśl, że Severus mógł dotknąć kogokolwiek, kogokolwiek poza

nim... uczucie, które pojawiło się wówczas w Severusie, było... niespotykane.

Zazdrość Pottera była tak destrukcyjna, tak kąsająca, tak niszczycielska... że, niczym

wypełniony lawą pocisk, trafiła wprost w jego erekcję, wypełniając go tak wielkim

głodem, iż nie mógłby dalej funkcjonować, gdyby go nie zaspokoił... gdyby nie

udowodnił temu nieobliczalnemu dzieciakowi, jak bardzo go pożąda... i że jest jedyną

osobą, która daje mu tak wielkie spełnienie...

- Jesteś... tylko... ty... Potter...

Kiedy wymawiał te słowa... kiedy zagłębiał się w nim, w jego drżącym ciele, w jego

zachłannym spojrzeniu... przyjemność była tak silna, że niemal go zabiła.

Ale kiedy było już po wszystkim... kiedy obaj leżeli w uścisku, próbując odzyskać

oddech i zmysły... Potter znowu to zrobił. Znowu wypowiedział słowa, których

Severus nie chciał słyszeć...

- Jestem tylko ja. I zawsze będę.

...ponownie ściągając ciemność. I chłód.

***

Severus nienawidził Świąt Bożego Narodzenia. Uważał je za najbardziej

bezproduktywne święto, jakie istniało, służące jedynie pozbawionemu kontroli

obżarstwu, wydawaniu setek galeonów na przedmioty, które nikomu się do niczego

nie przydadzą, udawaniu życzliwości dla całego świata, obwieszaniu każdej możliwej

Перейти на страницу:

Похожие книги