się do przodu, plując czerwono-zieloną mazią.
- Interesujące zaklęcie, nieprawdaż? - zapytał Severus, kiedy mężczyzna skończył
już krztusić się i pluć. - A gdybym tak użył go na twojej żonie i dzieciach?
Zastanawiające, czy wytrzymaliby dłużej niż ty...?
Mężczyzna poderwał głowę, spoglądając na niego przekrwionymi oczami.
- Nie waż się ich tknąć. Jeżeli spróbujesz, to...
Zadziwiające, jak bardzo ludzie, którzy nie mają już wpływu na cokolwiek, dalej
potrafią łudzić się, że mają jakąkolwiek kontrolę nad sytuacją...
- Twój syn skończył w zeszłym roku Hogwart, prawda? I planuje zostać badaczem
egzotycznych magicznych zwierząt. Cóż to by była za strata, gdyby nigdy nie miał
szans ziścić swych marzeń... - Wyszeptał Severus, patrząc mężczyźnie prosto w
oczy. - A córka... ma dopiero dziesięć lat, zgadza się? Dopiero za rok będzie mogła
pójść do wymarzonej szkoły. A gdyby ktoś odebrał jej szansę wybrania swej
pierwszej różdżki? Gdyby nigdy nie było jej dane wsiąść do jadącego do Hogwartu
pociągu, a ty nigdy nie mógłbyś pomachać jej na pożegnanie? A co zrobiłaby twoja
żona po stracie obojga dzieci? Jak sądzisz? Może sama odebrałaby sobie życie?
- Przestań... - Z drżących warg mężczyzny wyrwał się żałosny jęk.
Oczy Severusa rozbłysły jadowicie.
Miłość. Największa ułomność tego świata. Nawet najtwardszego człowieka potrafi
doprowadzić do ruiny...
- Księga! - rozkazał, wskazując na stolik.
Mężczyzna przymknął powieki, wziął głęboki oddech i skinął głową.
- Słuszna decyzja - powiedział Snape, zdejmując różdżką magiczne pęta. - Ale
pamiętaj, że jeżeli spróbujesz mnie okłamać... będę o tym wiedział.
***
Z wiedzą, którą zdobył, mógł w końcu posunąć się dalej. Pozostało mu już do
pozyskania niewiele składników, ale niektóre z nich wymagały ponownego
uruchomienia skomplikowanych kontaktów. I zaczynał coraz poważniej zastanawiać
się nad tym, czy zdąży skończyć eliksir, zanim Potter wpadnie na kolejny
spektakularny sposób zabicia się. A raczej uniknięcia cudem śmierci.
Wystarczyło, że zostawił go tylko na chwilę.... na jedną krótką chwilę. Ale czego się
po nim spodziewał? Przecież to najbardziej wścibski, najbardziej lekkomyślny i
pozbawiony wyobraźni przypadek w całej szkole. Severus wyraźnie zakazał mu
czegokolwiek dotykać, ale on oczywiście i tak postąpił po swojemu. Nie byłby
Potterem, gdyby tego nie zrobił i to on, Severus powinien przewidzieć, że to się tak
skończy. Potter miał absolutny talent do przyciągania kłopotów i nie powinien
zostawiać go samego ani na sekundę.
Wciąż pamiętał bicie własnego serca, kiedy biegł korytarzem... i to uczucie...
spadania, kiedy otworzył drzwi i zobaczył Pottera leżącego na podłodze... i wrażenie,
że wszystko wokół tonie w morzu lodu, a jego ciało wypełnia się paraliżującą
ciemnością... dopóki Potter nie zaczął oddychać.
A teraz spał na jego kolanach i Severus zastanawiał się, jak właściwie do tego
doszło... skoro przez pewien czas sam miał ochotę skręcić mu kark za to, jakim
potrafił być bezmyślnym, doprowadzającym go do stanu wrzenia nicponiem. Ale
później Potter po prostu przyszedł do niego na szlaban i... został.
Severus oderwał wzrok od czytanej przez siebie książki i rozsunął nieco nogi,
zdrętwiałe już od ciężaru chłopaka, próbując znaleźć wygodniejszą pozycję i
jednocześnie starając się go nie obudzić, ale wtedy z ust Pottera wyrwał się...
interesujący jęk.
- Oooch... Severusie...
Mężczyzna spojrzał na zarumienioną od snu twarz Harry'ego. Chłopak nadal spał, z
ramionami oplecionymi wokół jego szyi i głową wtuloną w obojczyk. Ewidentnie śnił o
czymś przyjemnym, ponieważ co jakiś czas z jego rozchylonych, oddychających
ciężko ust wydobywał się senny jęk lub pomruk.
Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem i powrócił do czytania, ale po chwili z ust
Harry'ego wydobyła się seria niewyraźnych słów, które udało się jednak Severusowi
zrozumieć jako:
- Jestem Wybrańcem... I mogę pieprzyć się, z kim chcę i kiedy chcę... Nawet na
cholernym meczu... Złapałem już znicz, a teraz... chcę tylko... oooch... Severusa...
Brwi mężczyzny poszybowały w górę.
No coś takiego... Potter po raz kolejny go zaskoczył. Nie przypuszczał, że jego
fantazje mogą być aż tak nieprzyzwoite... On sam miał różnego rodzaju fetysze oraz
perwersje, ale uprawiać seks podczas meczu Quidditcha? Potter najwyraźniej był
jeszcze bardziej zdeprawowany i wyuzdany, niż sądził... Cóż za miła niespodzianka...
***
Kontrola.
Zawsze się nią szczycił. Zawsze i w każdych okolicznościach potrafił zapanować nad
swymi reakcjami, poza sytuacjami, kiedy sam celowo się jej pozbywał, pozwalając na
to, by to reakcje przejęły kontrolę nad nim. Chociaż ostatnio to twierdzenie wymagało
przedefiniowania: Zawsze i w każdych okolicznościach potrafił zapanować nad
swymi reakcjami, poza sytuacjami, kiedy w pobliżu znajdował się Potter...
Czasami zastanawiał się, w którym momencie chłopak stał się tak brawurowo
wyuzdany, by nawet podczas lekcji kreować przed nim swe niezaspokojone,
dziecięce wizje... które niemal doprowadziły do katastrofy.
Ale po lekcji odpowiednio go za to ukarał.