Nie powinien był go ostrzegać. Potter powinien ponieść konsekwencje swojej
lekkomyślności i nieuwagi, ale...
No właśnie, ale...
Chłopak poderwał głowę, spoglądając na Severusa, skinął mu lekko głową i
natychmiast uciekł wzrokiem.
...ale Potter zachowywał się ostatnio... inaczej. Patrzył na niego w zupełnie inny
sposób, unikał kontaktu, starał się wręcz w ogóle go nie dostrzegać. Był nieobecny
myślami. W każdym jego geście widać było napięcie.
Potter nigdy nie potrafił ukrywać uczuć. Severus zawsze bez trudu odczytywał każdą,
najmniejszą nawet zmianę na jego twarzy... a w tej chwili, za każdym razem, kiedy
chłopak na niego spoglądał... widział okalający jego twarz mroczny cień.... i miał
coraz gorsze przeczucia.
Kiedy patrzył na zgarbione ramiona Pottera, na jego spuszczoną twarz i spłoszone
spojrzenie.... wiedział, że nie może czekać, aż to, co go gnębi, rozwinie się i zatruje
jego umysł jeszcze bardziej. Musi dowiedzieć się prawdy, póki jeszcze nie jest za
późno.
*
I dowiedział się.
Zobaczył to w umyśle Pottera. Sen, w którym Severus go zdradził. Zobaczył strach i
wątpliwości. Zobaczył, jak oplatają one umysł chłopca, odciągając go od niego.
Nie mógł na to pozwolić.
Złapał w ryzy swe własne, szarpiące się emocje, by nie uszkodzić umysłu Pottera i z
chirurgiczną precyzją usunął z niego sen, wiedząc że dzięki temu znikną również
wszelkie niewłaściwe myśli, które go dotyczyły, a w zamian zastąpił go zwykłym,
banalnym koszmarem.
Ostrożnie wycofał się z jego umysłu i patrzył, jak powoli wraca mu świadomość.
Puste, zasnute mgłą oczy Pottera wypełniły się blaskiem. Chłopak zamrugał.
To wystarczyło. Severus uwolnił spętane emocje.
- Co się... - zaczął Potter, ale mężczyzna nie pozwolił mu dokończyć. Złapał go za
ramię, wyciągnął z salonu, niemal dowlókł do drzwi prowadzących na korytarz i
wyrzucił za nie.
- Mówiłem, że jestem zajęty, Potter. Twój szlaban się dzisiaj nie odbędzie - warknął,
zatrzaskując mu drzwi przed nosem, a następnie odwrócił się i oparł plecami o
drewnianą powierzchnię. Po ścianach gabinetu spływała czarna jak smoła posoka,
zalewała podłogę i wpełzała na sufit, gasząc po drodze wszystkie znajdujące się w
pomieszczeniu światła.
Twarz Severusa wyglądała niczym wyrzeźbiona z granitu, ostra, o poszarpanych
rysach i zmrużonych, pogrążonych w mroku czarnych oczach, wbitych w podłogę.
Wydawał się ledwie oddychać, nie potrafiąc pozbyć się nieprzyjemnego uścisku w
klatce piersiowej.
Dlaczego? Jak to się stało, że Potter miał taki sen? W którym momencie popełnił
błąd? Dlaczego chłopak zaczął wątpić? Dlaczego zaczął się oddalać?
Czarna maź już niemal dopłynęła do butów Severusa, już niemal wpełzała na jego
pelerynę...
Musi się napić!
Ruszył przed siebie, brnąc po kostki w ciemnej brei. Wpadł do salonu, podszedł do
barku, wyjął z niego butelkę bursztynowego płynu i nalał sobie całą szklankę, którą
wychylił duszkiem. Napełnił drugą i oparł się o blat, spoglądając przed siebie
niewidzącym spojrzeniem.
Nie może mu na to pozwolić. Nie pozwoli mu się oddalić. Nigdy. Da mu to, czego
chłopak pragnie. Czułość. Większe zainteresowanie. Coś, co sprawi, że zostanie...
Ucisk wzmógł się. Severus wypił drugą szklankę, ale alkohol nie pomagał. Sprawił
jedynie, że jego spojrzenie stało się rozbiegane.
Musi doprowadzić do tego... by Potter znów tak na niego patrzył... tak jak wcześniej. I
już nigdy się od niego nie oddalał... Nigdy.
Palce Severusa zacisnęły się wokół szklanki, kiedy przypomniał sobie wyraz oczu
Pottera... spłoszony, wystraszony, nieufny... a następnie te same oczy, które zawsze
patrzyły na niego z pragnieniem, oddaniem... nawet z tą przeklętą zuchwałością...
Szklanka przefrunęła przez pokój i z głośnym brzękiem rozbiła się o ścianę.
***
Minęły dwa dni. Potter zjawił się na kolejnym szlabanie z naręczem książek, co
pokrzyżowało plany Severusa. I nieco go zaskoczyło. Chłopak po raz pierwszy zajął
się nauką, a nie nim. I próbował nawet prowadzić z nim konwersację na
odpowiednim dla Severusa poziomie, co było zdumiewające, zważywszy na to, jak
ogromną wiedzę musiał przyswoić, aby tego dokonać. A przecież Severus,
proponując mu swego czasu rozmowę na temat krwi buchorożców, chciał mu jedynie
wytknąć braki w wykształceniu. Nie spodziewał się, że Potter aż tak weźmie je sobie
do serca, że na następne spotkanie przyjdzie przygotowany lepiej niż do
jakiegokolwiek egzaminu z Eliksirów w ciągu wszystkich jego lat nauki w Hogwarcie.
To było... nieoczekiwane.
Ale sprawiło, że Severus zdecydował się przełożyć poniedziałkowy szlaban, który w
zasadzie w ogóle się nie odbył, na piątek. Nie mógł czekać do kolejnego
poniedziałku. To byłoby zbyt długo. Już i tak... wykazał cierpliwość.
Miał wobec chłopaka plany... bardzo konkretne plany. I nie obchodziło go, że Potter
miał mieć w sobotę mecz. Tym razem nic mu ich już nie pokrzyżuje. Potter znowu
będzie należał do niego. Znowu będzie patrzył na niego tak jak wcześniej...
Ta myśl krążyła w jego głowie przez kolejne dwa dni. Nie potrafił się jej pozbyć.
Cokolwiek robił, wciąż tkwiła na dnie umysłu, determinując każdy jego krok i