Читаем Desiderium Intimum полностью

Przecież Severusowi zależało na nim... widział to w jego oczach, kiedy uprawiali

seks. Widział, jak na niego działał...

Ale to przecież Snape. Sam powiedział, że potrafi grać. Że potrafi zmusić swój umysł

do wszystkiego...

Nie, to nieprawda! To nie mogła być gra!

Harry przetarł zmęczone powieki i spojrzał na swój kompletnie nieudany eliksir.

Wszystko było do niczego.

Zacisnął pięści i zagryzł wargę, walcząc z czymś mrocznym i lepkim, co przez cały

dzień oplatało zimną pajęczyną jego serce.

Czy to wszystko było... prawdą? Czy jedynie okrutną zabawą?

Uśmiechnął się gorzko do siebie. Nie był w stanie spojrzeć na Snape'a, który ogłosił

właśnie koniec zajęć i chodził po klasie, sprawdzając efekty pracy uczniów.

Czy to od początku było zaplanowane? Czy miało posłużyć jedynie do osiągnięcia

jakiegoś niewiadomego celu?

Słyszał, jak Mistrz Eliksirów znęca się słownie nad Neville'em za jego nieudany

eliksir. Ale nic go w tej chwili nie obchodziło.

Dlaczego przyszedł do niego wtedy w schowku? Dlaczego zrobił to, co zrobił?

Dlaczego zawsze był taki... podły? Przecież gdyby naprawdę chciał, gdyby mu

zależało...

Słyszał, jak Snape beszta Rona. Ten niski, groźny głos, który zawsze doprowadzał

go do stanu wrzenia... Poczuł drżenie w podbrzuszu. Zacisnął oczy w bezsilnej

złości.

Dlaczego pozwolił, aby to zaszło tak daleko? Dlaczego pozwolił mu się...

Padł na niego cień. Jego kostki pobielały od zaciskania, kiedy spojrzał w górę i

napotkał spojrzenie czarnych, bezdennych oczu, które teraz zwęziły się i przez

chwilę zdawały się badać jego duszę, a Harry wiedział, że pozwoliłby im zajrzeć

absolutnie wszędzie...

Dlaczego?

Snape ruszył dalej, nie zaszczyciwszy go żadnym komentarzem. A przecież widział,

jak bardzo Harry spartaczył swój eliksir. Poczuł na sobie zdziwione spojrzenia

przyjaciół, ale nie zwracał na nie uwagi.

Unosił się w pustce, a w jego uszach dzwoniło wśród ciszy tylko jedno słowo:

Dlaczego?

Kiedy tylko zabrzmiał dzwonek, błyskawicznie spakował się i ignorując przyjaciół oraz

ciepło, które poczuł w kieszeni, wybiegł z klasy.

***

Harry kolejny raz przemył twarz zimną wodą i spojrzał na swoje odbicie w lustrze.

Wyglądał, jakby nie spał od tygodnia. Zaczerwienione, podkrążone oczy i blada cera

mogły zdradzić każdemu, że coś jest z nim nie w porządku.

Powie mu po prostu, że ostatnio uczył się nocami, aby nadrobić zaległości.

Potrzebuje Eliksiru Bezsennego Snu. Miał plan. Ryzykowny, ale to było lepsze niż

proszenie Snape'a o to, by mu go dał. Mógłby zadawać pytania, a potrafił to robić w

taki sposób, aby zawsze uzyskać szczerą odpowiedź.

Spojrzał na wyblakłą już wiadomość w leżącym na umywalce kamieniu:

Myślisz, że mnie okłamiesz?

Z powrotem spojrzał na swoje odbicie w lustrze.

Musi pamiętać o tym, że nie może nic pić. Musi o tym pamiętać. I jeszcze... nie, to

później. Na razie i tak nie miał pojęcia, w jaki sposób mógłby to zrobić. Będzie musiał

poprosić kogoś o pomoc. Może Lunę?

Zamknął oczy i odetchnął głęboko, walcząc ze zmęczeniem.

Tak, to był dobry plan.

Musiał być, bo nie miał innego.

***

Z bijącym szaleńczo sercem Harry podszedł do drzwi gabinetu Snape'a. Obok niego

przebiegło kilkoro pierwszorocznych Ślizgonów. Powtórzył sobie w myślach cały

plan, po czym podniósł rękę i dotknął drzwi, które natychmiast się otworzyły.

Wśliznął się do środka, wyciągając różdżkę i wyszeptał zaklęcie:

- Accio Eliksir Bezsennego Snu.

Nic się nie wydarzyło. Harry zaklął cicho pod nosem, a następnie rozejrzał się po

pomieszczeniu zapełnionym zalegającymi na półkach słoikami i butelkami.

Mistrz Eliksirów rzucił pewnie na wszystkie mikstury zaklęcie uniemożliwiające

przywołanie ich. Inaczej każdy uczeń mógłby bez problemu je wykraść. Cholerny,

zapobiegliwy Snape!

Przecież to musi tutaj być. Severus zawsze ma w pogotowiu każdy rodzaj eliksiru. Na

palcach zbliżył się do półek i zaczął przeszukiwać je wzrokiem. Czuł, że serce

podchodzi mu niemal do gardła ze zdenerwowania. Kątem oka obserwował drzwi

prowadzące do prywatnych kwater Mistrza Eliksirów.

Miał mało czasu. Zbyt mało.

Nazwy zaczęły rozmywać mu się przed oczami.

Wywar z krwi mangusty, Eliksir Wytrawiania, Mikstura Ognistego Oddechu, Eliksir

Rozgrzewający...

Jest!

Harry złapał małą buteleczkę i wstawił na miejsce pustą butelkę po zużytym eliksirze,

który dostał od Snape'a wcześniej. Szybko schował ją do kieszeni razem z różdżką i

odwrócił się.

W tym samym momencie drzwi do komnat otworzyły się i stanął w nich Snape. Jego

oczy zwęziły się gwałtownie, kiedy zobaczył stojącego przy półkach Gryfona. Harry

poczuł, że oblewa go zimny pot.

- Czego tam szukałeś, Potter? - warknął mężczyzna, przeszywając go podejrzliwym

wzrokiem.

- N-nic - wydukał, czując jak jego ręce drżą, więc szybko schował je za siebie. -

Przyszedłem na szlaban i... - Myśl! Myśl! - Rozwiązał mi się but, więc zatrzymałem

się, żeby go zasznurować.

Brwi Snape'a uniosły się.

- I dlatego postanowiłeś iść okrężną drogą za moim biurkiem?

Перейти на страницу:

Похожие книги