Читаем Desiderium Intimum полностью

- Hej, Neville. Ron poszedł już na śniadanie?

- Mhm - wymamrotał chłopak, unosząc się trochę na łokciach. - Nie widziałeś mojej

przypominajki? Nie pamiętam, gdzie ją zostawiłem.

- Przykro mi, nie widziałem - odparł Harry. - Idę na śniadanie - oświadczył, po czym

zabrał ksiązki i wyszedł na korytarz.

A więc to tak! Ron nie mógł nawet na niego zaczekać, żeby poszli razem! Co się z

nim działo? Muszą poważnie porozmawiać! Dość już tego!

W połowie drogi do Wielkiej Sali spotkał Lunę. Szukała czegoś za posągiem starej,

bezimiennej czarownicy.

- Cześć - powitał ją, podchodząc bliżej. Dopiero teraz zauważył, że na nogach miała

zupełnie różne buty, ozdobiony żółtymi kwiatkami kozak i różowy, nabijany - Harry

wybałuszył oczy - chyba gwoździami, trzewik. Krukonka najwidoczniej zrozumiała na

co Harry spogląda, ponieważ uśmiechnęła się i powiedziała:

- Och, to nic takiego. Po prostu znowu pochowali mi rzeczy i nie mogę ich znaleźć.

- Chcesz, żebym pomógł ci szukać?

- Nie, nie chcę zabierać ci czasu. Masz przecież tyle spraw na głowie. - Uśmiechnęła

się do niego słodko i Harry poczuł nagłe ukłucie żalu, że tak ją wcześniej

wykorzystywał i że przez niego niemal umarła.

- Może przy okazji następnego wypadu do Hogsmeade wybierzemy się na piwo

kremowe? - zapytał. Nie wiedział, dlaczego to zrobił. Po prostu nagle poczuł, że

powinien się jej w jakiś sposób odwdzięczyć za pomoc.

- Słyszałam, że piwo kremowe robi się z krwi Niuchaczy Wąsatych i że można się od

niego uzależnić. Podobno stępia też zmysły i kiedy wypije się go za dużo, to można

zachowywać się trochę... no wiesz... dziwacznie.

Harry patrzył na nią z rozdziawionymi ustami. Czyli z tego wynikałoby, że Luna pije

piwo kremowe przez cały czas... A może na nią podziała odwrotnie i sprawi, że

zacznie zachowywać się... normalniej?

Powstrzymał się jednak od komentarza.

- Czyli nie chcesz iść ze mn... - zaczął.

- Ależ nie - przerwała mu Krukonka. - Chętnie się z tobą wybiorę. Bardzo chciałabym

spróbować tego... - pochyliła się do niego i wyszeptała konspiracyjnie -

...dziwacznego zachowania.

Harry miał trudności z zachowaniem kamiennej twarzy.

- To... świetnie - wydusił w końcu. - Idę na śniadanie, bo jest już późno, a muszę coś

jeszcze...

- Pójdę z tobą. I tak już prawie wszystko przeszukałam. Moje rzeczy w końcu się

znajdą. - Obdarzyła go promiennym uśmiechem i zaczęła podskakiwać w kierunku

Wielkiej Sali. Jej nabijany gwoździami trzewik pobrzękiwał cicho przy każdym

zetknięciu się z kamienną posadzką.

W Wielkiej Sali panował zwykły gwar. Harry zmrużył oczy, widząc siedzącą przy stole

nauczycielskim ciemną sylwetkę. Kiedy Severus podniósł głowę i spojrzał na niego,

Harry natychmiast odwrócił wzrok i prychnął pod nosem. Przez jego ciało przepłynęła

fala gorąca. Ale sam nie był pewien, czy to z powodu złości, żalu, czy... wspomnień.

- Pokłóciliście się o coś? - zapytała natychmiast Luna, bacznie obserwując Gryfona i

przenosząc wzrok na siedzącego w drugim końcu sali nauczyciela, który także

odwrócił głowę.

- Nie! - zaprzeczył szybko Harry. Cholera, Luna czasami była zbyt spostrzegawcza!

- Bo wiesz... gdybyś potrzebował pomocy, to zawsze możesz na mnie liczyć. Mogę

pójść do niego i przekazać mu jak bardzo krwawi twoje zranione serce.

- Nie! - Harry niemal krzyknął. Najgorsze było to, że ona naprawdę mogłaby to

zrobić. - Nie, wszystko w porządku, naprawdę! Jeżeli będę chciał, to... sam mu to

powiem. Nie martw się. - Postarał się uśmiechnąć.

- Albo można by spróbować nasłać na niego Gryzaki Kaukaskie, ale to nie będzie...

- Nie, Luno - przerwał jej Harry. - Nie, naprawdę nie musisz mi pomagać. Poradzę

sobie.

Luna wzruszyła ramionami.

- W porządku. Ale wiesz, gdzie mnie szukać, gdybyś potrzebował pomocy. -

Pomachała mu na pożegnanie i ruszyła w kierunku Krukonów.

Harry poszedł w stronę swojego stołu. Po drodze zerknął jeszcze na siedzącego w

oddali Snape'a.

Hmm... Czy będzie w stanie kiedykolwiek mu to powiedzieć? Wątpił. Zresztą, teraz

wcale nie miał ochoty z nim rozmawiać. Chciał go jakoś ukarać, ale jeszcze nie

bardzo wiedział, w jaki sposób. Tym razem nie ujdzie mu na sucho to, co zrobił! To

było wredne, podłe...

Zacisnął zęby. Nie, później to załatwi. Teraz ma inne sprawy na głowie...

Ron i Hermiona siedzieli naprzeciwko siebie. Harry podszedł do znajdującej się po

jego stronie stołu dziewczyny i usiadł obok niej. Nie obyło się oczywiście bez

chwilowego skrzywienia, kiedy jego pośladki zetknęły się z twardą ławką. Przeklął

Snape'a jeszcze raz, żeby poprawić sobie nieco humor, i dopiero po tym mógł

przejść do działania.

- Cześć - spróbował.

Oboje coś odburknęli, starając się na niego nie patrzeć. Tak właściwie - jak Harry

zauważył - na siebie też starali się nie patrzeć. A przynajmniej Ron starał się nie

patrzeć ani na Hermionę, ani na Harry'ego. W takim wypadku mógł wpatrywać się

jedynie w swoje kiełbaski.

Harry przysunął do siebie talerz i również nałożył kilka kiełbasek. Wiszące w

powietrzu wrogie napięcie sprawiało, że zjeżyły mu się włoski na ramionach.

- Możesz podać mi keczup? - zwrócił się do Hermiony. Dziewczyna automatycznie

Перейти на страницу:

Похожие книги