wyciągnęła rękę i podsunęła mu butelkę pod nos, ani razu na niego nie spoglądając.
No jeżeli ona ma się tak zachowywać przez cały czas, to nie ma sensu w ogóle
próbować czegokolwiek!
- Skoro jestem dla ciebie taki obrzydliwy, że nie możesz nawet na mnie spojrzeć, to
już sobie idę! - wybuchnął, zrywając się ze swojego miejsca. - Nie spodziewałem się
czegoś takiego po tobie, Hermiono.
Zobaczył, że dziewczyna gwałtownie poczerwieniała. Chyba trafił w czuły punkt.
Odwrócił się, żeby odejść, ale w tej samej chwili poczuł jej uścisk na ramieniu.
- Przepraszam, Harry - powiedziała cicho, podnosząc wzrok i spoglądając na niego z
mieszaniną zawstydzenia i zakłopotania. - Po prostu... - Przez chwilę wyglądała tak,
jakby szukała odpowiednich słów. - Nie spodziewałam się, że ty...
"...masz penisa." - dokończył za nią w myślach Harry i niemal parsknął,
przypominając sobie słowa Severusa. Snape miał rację.
Gryfon usiadł ponownie. Hermiona puściła jego ramię i wbiła wzrok w stół. Nigdy nie
widział jej tak zażenowanej. Zerknął na Rona, który przyglądał się im obojgu,
marszcząc brwi, jak gdyby spodziewał się, że jeżeli tylko odwróci wzrok, to rzucą się
na siebie i zaczną migdalić na stole.
Harry westchnął głęboko. To będzie trudne...
- Musimy coś sobie wyjaśnić, Hermiono - zwrócił się do przyjaciółki. - Nie robiłem
tego, o co mnie zapewne podejrzewasz. Jestem chłopakiem, a chłopcy już tak mają,
że czasami... dopada ich to. O każdej porze dnia. I nic na to nie możemy poradzić.
Nie powinnaś mnie za to winić ani się na mnie obrażać, ponieważ nie mam na to
wpływu! Ron - spojrzał na siedzącego naprzeciw przyjaciela - nie wiem, w jaki
sposób przyszło ci do głowy, że ja i Hermiona mamy romans. - Po tych słowach
Gryfonka poderwała gwałtownie głowę i spojrzała z zaskoczeniem na rudzielca. - Ale
chcę cię zapewnić, że to kompletna bzdura. Hermiona zauważyła na lekcji pewną
moją... niedyspozycję i od tego czasu zaczęła unikać mnie jak ognia, a ty od razu
założyłeś, że ukrywamy przed tobą nasz związek. - Ron zaczął coś mamrotać pod
nosem na swoje usprawiedliwienie. - Chce cię jednak zapewnić, że ani ja, ani
Hermiona...
- RONALDZIE WEASLEY! - Głośny krzyk Hermiony przebił się nawet przez panujący
w Wielkiej Sali gwar. - JAK MOGŁEŚ POMYSLEĆ, ŻE JA I HARRY MAMY
ROMANS?! - Zerwała się z miejsca i wbiła w Rona rozwścieczone spojrzenie. Ludzie
przestali jeść i rozmawiać i patrzyli na nich w pełnej oszołomienia ciszy. - To
nieprawdopodobne! To... to... najgłupsza rzecz, jaka kiedykolwiek wpadła ci do
głowy, a naprawdę miała ogromną konkurencję! - Z wyciągniętym w stronę rudzielca
palcem i rozwianymi włosami wyglądała niczym zwiastun burzy. Harry rozejrzał się
wokół i jęknął. Patrzyli na nich wszyscy. Nawet nauczyciele.
- Nie, to nie tak, Hermiono! - Ron próbował się bronić, ale od początku był na
przegranej pozycji. Jego uszy niemal świeciły na czerwono. - Po prostu... tak się
ostatnio dziwnie zachowywaliście, więc pomyślałem...
- POMYŚLAŁEŚ?? - ryknęła Gryfonka. - Dlaczego nie myślisz wtedy, kiedy potrzeba,
tylko wyciągasz jakieś durne wnioski na podstawie głupich przesłanek? Jakbyś w
ogóle nas nie znał! Jakbyś nie wiedział, że ja... - urwała nagle, czerwieniąc się.
- Przestańcie. - Harry, korzystając z chwili przerwy, postanowił załagodzić sytuację. -
Nie chciałem, żebyście się przeze mnie pokłócili. Po prostu wszyscy zrozumieliśmy
się trochę opacznie. Nie ma sensu już tego roztrząsać. Najlepiej będzie, jeżeli
zapomnimy o całej sprawie.
Hermiona wbijała w Rona spojrzenie rozwścieczonej kotki. Zachowywała się tak,
jakby poza nimi nie było tu nikogo, jakby w ogóle zapomniała gdzie się znajduje. Do
uszu Harry'ego zaczęły już docierać pierwsze chichoty.
- Siadaj, Hermiono - powiedział łagodnie do przyjaciółki. - Ronowi jest przykro, że tak
pomyślał. Prawda, Ron?
Rudzielec pokiwał głową i wbił wzrok w swoje zapomniane i opuszczone kiełbaski.
Śmiechy zaczęły się wzmagać.
Harry zamknął oczy i westchnął. Czy zawsze to właśnie on musi brać udział w takich
przedstawieniach?
Hermiona otrząsnęła się i rozejrzała po sali. Na jej policzki błyskawicznie wypłynął
ogromny rumieniec. Usiadła gwałtownie na ławce i starała się ukryć twarz pod burzą
kasztanowych włosów.
Ron nie podniósł głowy nawet na chwilę. Jego uszy wyglądały tak, jakby miały
zacząć parować. Harry patrzył na nich oboje, zastanawiając się, co teraz zrobić.
- Chyba po raz pierwszy straciłaś nad sobą panowanie, Hermiono - powiedział,
szczerząc się.
- Taa… - mruknął nieśmiało Ron, zerkając na dziewczynę. - Dobrze, że nie zaczęłaś
rzucać we mnie kiełbaskami...
Hermiona spojrzała na niego, a kąciki jej ust drgnęły.
- Nic by to nie dało. I tak byś je wyłapał i zjadł...
Nie wiedzieli, kto pierwszy wybuchnął śmiechem. Po chwili jednak cała trójka
chichotała w najlepsze, a ich śmiech mieszał się z powracającym z wolna gwarem
Wielkiej Sali.
***
Harry postanowił na razie ignorować Snape'a. Było to trudne, ponieważ w piątek miał
z nim lekcję. Starał się jednak zachowywać tak, jakby nic się nie stało. Nie będzie