Читаем Desiderium Intimum полностью

obrażał się na niego jak jakiś nastolatek "z krwawiącym sercem"! Nie da mu tej satysfakcji! A poza tym, gdyby Snape zauważył, że Harry się dąsa, natychmiast

kazałby mu przyjść, żeby mógł "wybić mu to dąsanie z głowy"! A Harry nie chciał

widzieć się ze Snape'em. Był naprawdę zły i czuł do niego ogromny żal za to, co mu

zrobił! To nie było w porządku i Harry nie zapomni tak łatwo upokorzenia, które mu

zafundował!

Na lekcji robił swoje. Zniósł jakoś docinki, którymi mężczyzna obrzucał Gryfonów,

starał się nie zwracać uwagi na długie spojrzenia, które rzucał mu Mistrz Eliksirów,

jakby poddając Harry'ego ocenie i próbując przejrzeć jego myśli. Harry nadal pisał

mu "Dobranoc, Severusie", tak, jak każdej nocy, od kiedy dostał od niego zielony kamień. Ale cały czas czekał na okazję do rewanżu...

Nadeszła sobota. Harry wiedział, że czeka go dzisiaj czyszczenie łazienek, dlatego

zerwał się wcześnie rano, aby przed całym zmarnowanym popołudniem zdążyć

jeszcze chociaż na jeden trening Quidditcha. Miał poważne problemy z siedzeniem

na miotle, ale po jakimś czasie i wielkim wysiłku udało mu się w końcu złapać znicz.

Nie wiedział dlaczego, ale kiedy tylko jego palce zacisnęły się wokół złotej kulki, miał

ochotę ją zgnieść.

Po treningu wziął prysznic i poszedł na obiad. Snape nie przyszedł na posiłek, za co

Harry poczuł niezmierną wdzięczność. Był już zmęczony, a czekało go jeszcze

borykanie się z zapuszczonymi, śmierdzącymi ubikacjami. To nie był najlepszy

moment, aby ten, kto skazał go na tak "przyjemne" popołudnie, pokazywał mu się na oczy.

Ron i Hermiona patrzyli na niego ze współczuciem, kiedy wychodził z Wielkiej Sali, a

Ginny uśmiechnęła się do niego promiennie. Przeklinając pod nosem, poczłapał w

kierunku schowka ze środkami czyszczącymi.

*

Harry wyprostował zbolałe plecy i westchnął przeciągle. Już czuł się wykończony, a

to dopiero początek. Właśnie wyszorował trzecią łazienkę. To była ciężka, fizyczna

praca, ponieważ nie mógł używać czarów. Nie dlatego, że ktoś go pilnował, bo cały

czas był sam, ale ponieważ szorowanie czegokolwiek w szkole miało być prawdziwą

karą. Filch był zbyt zajęty, by pilnować każdego ucznia skazanego na szlaban,

dlatego narzędzia zostały zaczarowane przez nauczycieli w taki sposób, by

uruchamiały alarm, gdy ktoś spróbuje użyć w ich pobliżu magii. A tylko przy ich

pomocy można było odbyć swoją karę.

Łazienki były okropnie zapuszczone. Kafelki brudne, krany zaśniedziałe, a o

toaletach lepiej nie wspominać. Kilka razy zdarzyło się Harry’emu cisnąć ścierką w

lustro albo w ścianę z wrzaskiem bezsilnej wściekłości na Snape'a. Sam nie wiedział,

która kara była gorsza - czyszczenie łazienek czy klęczenie przez godzinę ze

związanymi rękoma i wypiętym tyłkiem. Wiedział tylko, że ten paskudny drań zawsze

potrafił znaleźć sposób, żeby zamienić jego życie w piekło. Starał się nie myśleć o

tym, że bardzo często zamieniał je także w niebo.

Teraz jest na niego zły i nic tego nie zmieni! Nie wybaczy mu tak łatwo! Nie tym

razem!

Harry zabrał wiadra, szczotki i ścierki i ruszył w poszukiwaniu kolejnej łazienki.

Wszystko go bolało. Miał już serdecznie dosyć, ale prędzej zemdleje z wyczerpania,

niż poprosi Snape'a o cofnięcie szlabanu.

- Harry! - W pustym korytarzu odbił się echem dziewczęcy głos. Harry odwrócił się i

zobaczył machającą do niego Ginny. Podbiegła do niego i uśmiechnęła się szeroko. -

Wszędzie cię szukałam. Ron powiedział mi, że dostałeś szlaban od Snape'a.

Paskudna sprawa. - Spojrzała na trzymane przez Harry'ego przedmioty. - Słuchaj,

nie podziękowałam ci jeszcze za to, co dla mnie zrobiłeś. Chciałabym ci się jakoś

odwdzięczyć. Dlatego pomyślałam, że może przydałaby ci się pomoc. - Uśmiechnęła

się łagodnie, biorąc od Harry'ego szczotkę, zanim w ogóle zdążył zaprotestować. -

Razem będzie raźniej, no i szybciej skończysz. Szczególnie, że chyba czeka cię

właśnie ta łazienka dla dziewcząt. - Wskazała na drzwi nieopodal. - A nawet sobie nie wyobrażasz, jaka jest zapuszczona.

- Ee... - zdołał w końcu wydukać Harry. - To bardzo miło z twojej strony...

- Może nawet zdążymy przed kolacją - roześmiała się Ginny i ruszyła w stronę

wskazanego pomieszczenia. Harry poczłapał za nią, wdzięczny za jej chęci, a

jednocześnie czując dziwny niepokój, którego nie potrafił uzasadnić.

*

- ...więc poprosiłam o pomoc Freda i George'a, którzy przysłali mi swój najnowszy

wyrób i podrzuciłam go Ronowi podczas kolacji. Żałuj, że tego nie widziałeś, Harry -

chichotała Ginny, wycierając zabrudzone lustro. - Wyobraź sobie jego minę, kiedy z

gulaszu zaczęły wychodzić małe pająki i rzucać się na niego. Myślałam, że zedrze

sobie gardło od wrzasku. Szkoda, że cię przy tym nie było. Nareszcie dostał za

swoje.

Och, Harry doskonale potrafił wyobrazić sobie minę Rona i śmiał się tak bardzo, że z

trudem łapał oddech. Czyszczenie łazienek z Ginny było przyjemnością. Wszystko

wydało mu się o wiele lżejsze i prostsze. Nawet się nie zorientowali, a już kończyli.

- Przestaniecie wreszcie?! - Wysoki, dziewczęcy krzyk przetoczył się echem po

pomieszczeniu, sprawiając, że przeszły ich ciarki.

Перейти на страницу:

Похожие книги