wściekłość, niczym rozżarzoną kulę stopionego żelaza, ognistej lawy, formującej się
w jego wnętrzu i rozrastającej wraz z każdym słowem Snape'a. - Jak mogłeś
powiedzieć Hermionie coś takiego? To było podłe!
Ręka mężczyzny wystrzeliła w górę i złapała go za koszulę pod szyją, niemal go
dusząc, szarpiąc nim i podciągając w górę.
- Ja
miażdżącą siłą. - Zapomniałeś, z kim masz do czynienia, czy mam ci o tym
przypomnieć?
Harry poczuł dziwną eksplozję w swoim wnętrzu. Coś, co wyrastało z gniewu, ale
było o wiele przyjemniejsze.
- Ale mógłbyś czasami zwracać uwagę
- To są moi przyjaciele!
- A myślisz, że mnie to
"miły" tylko dlatego, że są twoimi "drogimi przyjaciółmi"? Nie rozśmieszaj mnie. Dla mnie są takimi samymi durniami, jak cała reszta, i będę traktował ich tak, jak mi się
podoba, a ty nie masz prawa kwestionować moich decyzji, dzieciaku!
Harry skrzywił się, czując jak gniew całkowicie przejmuje nad nim kontrolę, a
jednocześnie pragnąc, żeby tak się stało, żeby to się rozrosło, uderzyło w niego.
- W takim razie musisz pogodzić się z tym, że będę stawał w ich obronie za każdym
razem, kiedy będziesz chciał zmieszać ich z błotem! - odparował drżącym ze
zdenerwowania głosem. Zobaczył, jak oczy Snape'a zwężają się gwałtownie i
rozbłyskują lodowatym ogniem.
- Ja
posłuszeństwa! - Severus niemal wypluł mu te słowa w twarz, szarpnął nim brutalnie i
rzucił przez cały pokój. Harry wpadł na fotel, uderzając w niego boleśnie kolanami i
łokciami. Na chwilę ponownie stracił oddech. Odwrócił się i zobaczył, że Severus
podchodzi do niego, utkwiwszy w nim spojrzenie dzikiej, rozwścieczonej besti .
Szybko zerwał się na nogi i zaczął cofać. Słyszał przerażone bicie własnego serca. A
jednocześnie rozgrzewającą mięśnie adrenalinę. I piekielną złość.
- Mam tego dosyć! - Harry krzyknął łamiącym się głosem. Dziwne, ale dlaczego miał
ochotę powiedzieć coś wręcz przeciwnego? - Nie możesz mnie tak traktować!
Myślisz, że możesz robić ze mną wszystko, co ci się podoba, a ja ci na to pozwolę? -
Zobaczył, jak jedna brew Snape'a unosi się w geście rozbawienia i zdał sobie
sprawę, że przecież to właśnie robi przez cały czas, więc szybko się poprawił. - To
znaczy... - zająknął się. - Może do tej pory tak było, ale od teraz to się zmieni! Nie
będziesz mną więcej pomiatał! Koniec z tym!
Snape zatrzymał się nagle, patrząc na Harry'ego z mieszaniną pogardy i
zaciekawienia. Tak, jak patrzy się na szarpiącego się i próbującego wyrwać z
oplatającej go pajęczyny owada. Harry zawahał się. Wzrok Severusa napawał go
niepokojem.
- A w jaki sposób mi tego zabronisz, Potter? - wycedził groźnym, mrocznym szeptem.
- Jak chcesz zabronić mi korzystania z mojej własności wedle mego uznania?
Harry poczuł, jak krew uderza mu do głowy. Zamrugał kilka razy, jakby nie mógł
uwierzyć w to, co usłyszał.
- Z twojej... "własności"?
Przez twarz Severusa przebiegł nikły cień szyderczego uśmiechu.
Musiał szybko wziąć się w garść. Nie pozwolić mu!
- Nie jestem... - zaczął, ale mężczyzna przerwał mu:
- Masz być mi posłuszny, Potter, bo inaczej spotka cię surowa kara - syknął, a Harry
poczuł, jak kula wściekłości rozpala się i rozrasta, mieszając się z kolejnym ukłuciem
niemal bolesnej, niepokojącej... przyjemności.
Harry zacisnął pięści. Nie potrafił przerwać tego szaleństwa, w które popadł i nad
którym nie umiał zapanować, a które popychało go coraz dalej i dalej nad urwisko, z
którego mógł w każdej chwili runąć do spiętrzonego morza. I nie potrafił powstrzymać
się od spiętrzania go jeszcze bardziej, od obserwowania, jak biała piana gniewu
wzbija się w powietrze, sięgając niemal jego stóp, pragnąc wciągnąć go w swą
otchłań.
- Nic mnie to nie obchodzi! - warknął. - Możesz zrobić ze mną, co chcesz, ale nie
wolno ci się wyżywać na moich przyjaciołach! Nie możesz wykorzystywać swojej
władzy do gnębienia słabszych od siebie! Następnym razem, kiedy będziesz miał zły
humor, mścij się na mnie, a nie na nich! - Harry przerwał nagle widząc, jak Snape
wyciąga różdżkę. Zamarł z przerażenia.
- Sam się o to prosiłeś - wycedził Mistrz Eliksirów i machnął różdżką. -
Harry poczuł na policzku bolesne chlaśnięcie, jakby ktoś smagnął go batem. Przed
oczami pojawiły mu się iskrzące rozbłyski, a po skórze spłynęła krew. Na kilka chwil
całe powietrze uleciało z jego płuc. Przycisnął dłoń do policzka i spojrzał na Snape'a
z całkowitym zaskoczeniem.
- Bolało? Następnym razem poczujesz to na całym ciele! - wycedził Severus. - Nie
będzie byle gówniarz mówił mi, jak mam prowadzić zajęcia i jak mam traktować
moich uczniów!
Oczy Harry'ego rozszerzyły się gwałtownie. Tym razem uderzenie było silniejsze i
boleśniejsze, ponieważ nie smagnęło skóry, tylko coś, co znajduje się znacznie
głębiej. Trafiło w serce.
- Byle gówniarz? - wyszeptał. - Dla ciebie jestem tylko byle gówniarzem? -