- A ja uważam, że Harry postąpił słusznie - zakończyła dyskusję Luna. - Każdy na
jego miejscu zareagowałby tak samo. Teraz przynajmniej nikt go już nie zaczepi, bo
wszyscy będą się bali, że wylądują w skrzydle szpitalnym ze zmasakrowaną twarzą. -
Uśmiechnęła się wesoło, kiedy wszyscy spojrzeli na nią z mieszaniną zdumienia i
niedowierzania. Ron wytrzeszczył na dziewczynę oczy.
- Co ty wygadujesz? Przecież właśnie za to Harry dostał szlaban ze Snape'em! Do
końca roku! Rozumiesz? Ze Snape'em!
- Ma szczęście - powiedziała Luna, uśmiechając się nieprzytomnie. - Mógł dostać
szlaban z kimś innym.
Harry poczuł, że robi mu się gorąco. Szybko zerknął na przyjaciół, ale Hermiona tylko
pokręciła głową, a Ron postukał się w czoło, kiedy Krukonka odwróciła się, żeby
odejść. Prawdopodobnie oboje uznali, że mówi głupoty i nie warto nawet próbować
jej zrozumieć.
Okazało się, że Luna miała rację. Harry był bardzo miło zaskoczony przemianą, jaka
zaszła wśród uczniów po porannym incydencie. Nagle wszyscy zaczęli omijać go
szerokim łukiem. Plakietki z wyśmiewającymi go określeniami gdzieś poznikały, na
korytarzach nie słychać też było już piosenek o nim i okrzyków w stylu "Potter to
tchórzliwy zdrajca!" Nie oznaczało to jednak, że przestał zwracać uwagę swoją
osobą, gdyż nadal, gdziekolwiek się pojawił, witały go nieprzychylne spojrzenia i
szepty za plecami, ale do tego akurat zdążył się już przyzwyczaić. Przynajmniej było
to lepsze od jawnego znieważania i rzucania oszczerstwami, które niczym kamienie
miały tylko jedno zadanie - dogłębnie zranić ofiarę.
- Denerwuję się, Ron. - Głos Hermiony przedarł się przez myśli Harry'ego,
przypominając mu, gdzie się właśnie znajdował. W klasie Mistrza Eliksirów. Snape'a
jeszcze nie było.
- I tak dostaniesz
przejętej przyjaciółki.
- A jeżeli to zawaliłam? Jeżeli coś było nie tak? Mam złe przeczucia. - Hermiona nie
ustępowała.
- Hermiono, ty
Trelowney miała rację. Jesteś beznadziejna w przepowiadaniu przyszłości.
Hermiona poczerwieniała z oburzenia. Odwróciła się do Rona plecami i nie odezwała
się do niego więcej.
- Ona jest okropna - westchnął cicho Gryfon, pochylając się do Harry'ego. - Czasami
zachowuje się tak, jakby była opętana.
- Słyszałam to, Ronaldzie! - dotarł do nich podniesiony głos Hermiony. Ron skrzywił
się, jakby trzepnęła go nim w głowę Zanim zdążył odpowiedzieć, w klasie
zapanowała nagła cisza. Drzwi otworzyły się z rozmachem, a do sali wkroczył Mistrz
Eliksirów. Harry'emu wystarczyło jedno spojrzenie, aby domyślić się, że Snape nie
ma zbyt dobrego humoru. Prawdopodobnie wciąż był rozdrażniony porannym
incydentem.
Nauczyciel zatrzymał się na środku klasy i potoczył po niej nieprzychylnym
spojrzeniem (Harry mógłby przysiąc, że oczy Snape'a zwęziły się, kiedy dotarły do
niego), po czym bez słowa odwrócił się plecami do uczniów i machnął różdżką w
stronę biurka, z którego wyleciały rolki pergaminów z wypracowaniami i poszybowały
do ich rąk. Harry rozwinął swoją pracę domową. Od razu rzuciła mu się w oczy
ocena:
Otworzył szeroko oczy z niedowierzania. Jak to możliwe? Przecież napisał wszystko,
co tylko znalazł w książkach o tym eliksirze! Szybko przebiegł wzrokiem w dół strony
i przeczytał zapisaną czerwonym atramentem uwagę Snape'a:
- Co jest, kurwa? - mruknął pod nosem. - Jak się nazywa ten eliksir, o którym
pisaliśmy? - zapytał Hermiony, która właśnie rozwijała swój pergamin.
- Eliksir Wiggenowy - odparła Gryfonka zanurzając nos we własnej pracy.
Harry poczuł, jak wzburzona fala gniewu zalewa jego umysł.
Już dawno zauważył, że w przypadku Snape'a nie ma taryfy ulgowej. Eliksiry w
dalszym ciągu były dla niego taka samą gehenna, jak zawsze. Miał nawet wrażenie,
że Snape stał się dla niego pod tym względem jeszcze bardziej wymagający. Jakby
to, że się pieprzyli oznaczało, że Harry powinien automatycznie lepiej rozumieć
Eliksiry.
Ale teraz przeszedł już samego siebie! Jak on mógł? Miał pewność, że wszystko było
dobrze! I przez jeden głupi błąd cały jego wysiłek poszedł na marne. Siedział nad
wypracowaniem do późna. Chciał, aby chociaż raz Snape był z niego zadowolony,
żeby dostrzegł, że Harry jednak się przyłożył, że mu zależało! To była chyba jego
najdłuższa i najlepsza praca z Eliksirów, jaką kiedykolwiek napisał, a ten... drań nie
sprawdził jej tylko dlatego, że pomylił się w tytule!
- Cholera, znowu zawaliliśmy - odezwał się Ron, zaglądając mu przez ramię. - Jak
tak dalej pójdzie, to...
- Och nie! - Jęk Hermiony był tak głośny, że obaj natychmiast przerwali i spojrzeli na
nią z zaskoczeniem. Dziewczyna wpatrywała się w swoje wypracowanie, a na jej
twarzy szok mieszał się z niedowierzaniem. - Mam...