Читаем Desiderium Intimum полностью

zamieniając się w sopel lodu. - Będziesz trzymał swoje nerwy na wodzy, czy ci się to podoba, czy nie. I już nigdy więcej się tak nie odsłonisz. A dlaczego? Ponieważ ja ci tak każę. Jeżeli złamiesz ten zakaz, to nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy.

Zrozumiałeś?

Harry poczuł się tak, jakby grunt zaczął usuwać mu się spod nóg.

- Dlaczego? - jęknął, patrząc na Snape'a z niedowierzaniem.

- Ponieważ następnym razem możesz stracić kontrolę w nieodpowiedniej sytuacji i

wydasz nas obu. Muszę być pewien, że mogę ci ufać, Potter. W przeciwnym razie

będę zmuszony zakończyć nasz... "układ".

Harry miał wrażenie, że do jego płuc wdarła się woda. Przez chwilę nie mógł

oddychać. Wpatrywał się w Snape'a oczami rozszerzonymi ze strachu.

- Nie... nie możesz... - wyszeptał przez ściśnięte gardło. - Już nigdy tego nie zrobię.

Obiecuję. Będę... będę nad sobą panował. - Podszedł do Severusa, który wbijał w

niego płonące lodowatym gniewem spojrzenie i złapał go za szatę na piersi,

spoglądając głęboko w jego oczy. - Możesz mi zaufać, Severusie.

Zobaczył, jak gniew w oczach mężczyzny powoli przestaje płonąć, jednak wciąż coś

go podsycało. Snape zacisnął usta, potem oblizał je i wycedził przez zaciśnięte zęby:

- Jeszcze jedna sprawa, Potter. Nie wolno ci się zbliżać do Weasley.

Harry zamrugał. Do Weasley? Czyżby chodziło mu o...

- Do Ginny? - zapytał patrząc na Severusa nic nierozumiejącym wzrokiem. Nagle

poczuł, że Snape łapie go za ramię, wbijając boleśnie palce w ciało i szarpnięciem

przyciąga go do siebie. Ich twarze znalazły się milimetry od siebie. - Nie udawaj

większego idioty, niż jesteś - wycedził Severus, zanurzając ciskające błyskawice

spojrzenie w zaskoczonych oczach Harry'ego. - Jeżeli jeszcze raz cię dotknie, a ty jej na to pozwolisz, to oboje gorzko tego pożałujecie.

Harry poczuł, że jego oczy robią się okrągłe ze zdumienia.

- Ale dla ciebie to będzie dopiero początek cierpień, Potter. Nawet sobie nie

wyobrażasz, do czego jestem zdolny. Zapamiętaj sobie jedno... należysz wyłącznie

do mnie!

Harry był tak zszokowany, iż nie mógł wydusić z siebie słowa. Na końcu ciemnych

tuneli oczu Mistrza Eliksirów szalała pożoga, która w każdej chwili mogłaby go

strawić, gdyby tylko ośmielił się zaprotestować. Jednak w ogóle nawet nie przyszło

mu to do głowy. Zobaczył, jak płonący ogień dotyka także jego i rozpala w nim

niesamowity żar. Jęknął, kiedy Severus puścił jego ramię i niemal natychmiast Harry

osunął się na kolana. Wyciągnął ręce i oplótł ramiona wokół talii Snape'a,

przyciskając twarz do jego czarnej szaty.

- Przepraszam, nie chciałem sprawić ci przykrości - wyszeptał cicho, rozkoszując się

zapachem i szorstkością materiału. Uniósł twarz i spojrzał z dołu na Severusa. W

chwili, kiedy oczy Snape'a zanurzyły się w szmaragdowych oczach Harry'ego, dodał.

- Nie martw się. Jestem tylko twój, Severusie.

Dostrzegł, że w obsydianowych źrenicach coś zamigotało. Na ściągniętej gniewem

twarzy pojawił się wyraz satysfakcji. Po chwili Harry zobaczył, że Snape unosi rękę.

Poczuł łagodne muśnięcie chłodnych palców na swoim policzku. Zamknął oczy,

poddając się pieszczocie. Odczucie było niezwykle delikatne, ale posyłało iskry

wzdłuż jego ciała, wprawiając je w drżenie. Zmysły zaczęły odbierać tak silne

bodźce, iż wydawało się, że jeszcze chwila i eksplodują. Czy możliwe było, aby

zwykły dotyk wywołał aż tak gwałtowną reakcję?

Harry westchnął przeciągle i uśmiechnął się. Wtedy palce zniknęły. Otworzył

gwałtownie oczy, spoglądając z zaskoczeniem na Severusa, którego twarz w ułamku

sekundy przybrała chłodny, zacięty wyraz.

- Wstawaj, Potter. W każdej chwili ktoś może tu wejść. - Złapał go za szatę i

podciągnął do pozycji stojącej. Harry zamrugał kilka razy, zdezorientowany. -

Powinieneś pójść do skrzydła szpitalnego. Niech Pomfrey się tobą zajmie. Masz

pojawić się na mojej lekcji, niezależnie od tego, w jakim będziesz stanie.

Zrozumiano?

Harry pokiwał głową, ukrywając uśmiech, który cisnął mu się na usta. Nie wiedział

dlaczego, ale pomimo obolałych żeber i siniaków na twarzy, poczuł się nagle tak...

wspaniale.

***

Kiedy Harry wyszedł ze skrzydła szpitalnego, otoczyli go przyjaciele, przekrzykując

się jeden przez drugiego. Hermiona zaczęła trajkotać o tym, że nie powinien był tak

postąpić, że to było nieodpowiedzialne i nieprzemyślane z jego strony, że nie

powinien dać się sprowokować Seamusowi i że ma ogromne szczęście, że nie

wywalili go za to ze szkoły. W pewnym momencie Harry nie wytrzymał i warknął, że

dostał już jedno kazanie od McGonagal i nie ma zamiaru wysłuchiwać kolejnego.

Ron wyraził swoje szczere współczucie, kiedy dowiedział się, że Harry będzie miał

do końca roku szkolnego szlabany ze Snape'em i zdawał się przeżywać to jeszcze

bardziej, niż sam zainteresowany ("Szlabany ze Snape'em? Dwa razy w tygodniu?

Do końca roku szkolnego? Chyba wolałbym umrzeć...."). Ginny pogratulowała mu

odwagi i była pod wrażeniem jego siły, a Neville patrzył na Harry'ego tak, jakby

chłopak zamienił się nagle w trójgłowego, ziejącego ogniem smoka, który w każdej

chwili mógł go zaatakować.

Перейти на страницу:

Похожие книги