Читаем Desiderium Intimum полностью

powiedziałem, to prawda. On jest mordercą. Prawie mnie zabił.

Harry szarpnął się, chcąc dosięgnąć Finnigana i wepchnąć mu te słowa do gardła,

ale silne szarpnięcie zatrzymało go na miejscu.

- Uspokójcie się obaj natychmiast! - krzyknęła McGonagall. - Na Merlina! Jesteście z

jednego domu! Gdzie się podziała wasza gryfońska lojalność?

- Potter sprzedał swoją Sami-Wiecie-Komu - warknął Seamus.

- Panie Finnigan! - Nauczycielka obrzuciła go oburzonym spojrzeniem.

- I to jest właśnie powód, dla którego powinieneś mnie przeprosić - odparował Harry i

z satysfakcją ujrzał, jak twarz Seamusa staje się blada ze strachu.

- Dosyć tego! - wrzasnęła McGonagall. - Przez wasze zachowanie Gryffindor traci po

pięćdziesiąt punktów od każdego. Nie wiem, co w was wstąpiło, ale może

przypomnicie sobie, że jesteście Gryfonami i powinniście się wspierać, a nie

obrzucać wyzwiskami i zniewagami, kiedy spędzicie ze sobą trochę czasu. Obaj

macie szlabany. Dwa razy w tygodniu po trzy godziny. Do końca roku szkolnego.

Razem.

- Co?! - krzyknęli niemal jednocześnie.

- I tak macie szczęście, że trwa wojna, bo inaczej zostalibyście w trybie

natychmiastowym wyrzuceni ze szkoły! - dodała nauczycielka.

Harry patrzył na McGonagall z niedowierzaniem.

- Nie zgadzam się! - pisnął Seamus. - On mnie zabije!

- Jeżeli któryś z was chociaż dotknie drugiego, to szlaban zostanie zwiększony z dwóch do czterech razy w tygodniu - oświadczyła nauczycielka zdecydowanym

głosem.

Harry poczuł, że ogarnia go rozpacz. Ma mieć do końca roku szlabany z

Seamusem? A co z jego spotkaniami ze Snape'em? Co z Quidditchem? Co z...

- Jeżeli mogę się wtrącić, Minerwo - Głos Snape'a przerwał ponure rozmyślania

Harry'ego. - Nie sądzę, aby trzymanie pana Pottera i pana Finnigana razem było

dobrym pomysłem. Raczej się pozabijają, niż pogodzą. Wiem, że twój gryfoński...

idealizm każe ci wierzyć, iż wspólne spędzanie czasu ostudzi ich gniew, ale

osobiście uważam, że Potter prędzej pokona Czarnego Pana, niż pogodzi się z

Finniganem. Jest na to zbyt krnąbrny, arogancki i uparty.

McGonagal zamknęła oczy i westchnęła.

- Więc co proponujesz? Nie mam czasu, żeby pilnować ich obu podczas osobnych

szlabanów.

- Potter potrzebuje solidnej kary, którą dobrze zapamięta. Głaskanie go po główce w

niczym nie pomoże i znowu będzie miał wrażenie, że wszystko uszło mu na sucho.

Jesteś za łagodna, Minerwo. - Widząc, że nauczycielka otwiera usta, żeby

zaprotestować, podniósł głos i kontynuował. - Dlatego uważam, że najlepszym

sposobem na prawdziwe ukaranie Pottera będzie przydzielenie mu szlabanów ze

mną.

Harry otworzył szeroko oczy i spojrzał na Snape'a z niedowierzaniem. McGonagal

wyglądała, jakby poważnie rozważała tę propozycję.

- Dobrze, Severusie - odparła po chwili, spoglądając ze smutkiem na Harry'ego. -

Może ty będziesz potrafił zmienić jego nastawienie. Przykro mi, Potter - zwróciła się

do Harry'ego.

Przykro? Harry był w tym momencie tak niezmiernie szczęśliwy, że z trudem

powstrzymywał się, aby tego nie okazać. Spuścił głowę, szybko ukrywając radość,

która z pewnością musiała zabłysnąć w jego oczach. Zerknął na Seamusa, który

łypał na niego groźnie spod strużek krzepnącej krwi, która jeszcze przed chwilą

zalewała jego bladą twarz.

- A więc dobrze - kontynuowała McGonagall. - Panie Finnigan, pójdzie pan ze mną

do skrzydła szpitalnego. Panie, Potter, pan też powinien się tam udać.

Harry pokiwał głową, nie odrywając wzroku od podłogi. Nauczycielka podeszła do

Seamusa i pomogła mu wstać z krzesła, po czym, podtrzymując go, wyprowadziła z

pomieszczenia.

Kiedy drzwi się za nimi zamknęły, Harry poczuł na sobie intensywne spojrzenie

Severusa. Zadrżał mimowolnie. Zamknął oczy, czekając na nieuniknione.

- Widzę, że już kompletnie postradałeś rozum, Potter - warknął Snape ostrym,

chrapliwym głosem.

- Zasłużył sobie na to - odparował Harry, zanim zdążył ugryźć się w język. Odwrócił

się i wbił w Severusa twarde spojrzenie, postanawiając, że tym razem nie pozwoli

zmieszać się z błotem. Gniew nadal go podgrzewał, buzując pod jego skórą.

- A ty zasłużyłeś na niezwykle bolesną karę, która w końcu może nauczyłaby cię

czegoś - syknął Snape, przewiercając Harry'ego wzrokiem. - Samokontrola i

dyscyplina. Tego ci brakuje, Potter! I wygląda na to, że jestem zmuszony sam cię ich

nauczyć!

- Wcale nie musisz - odparł Harry, próbując wyglądać na spokojnego. - Do tej pory

zawsze sam sobie radziłem.

- Doprawdy? - W głosie Mistrza Eliksirów zadrżała sarkastyczna nuta. - Nie

powiedziałbym, że rzucanie się na drugiego ucznia, na oczach całej szkoły jest

przejawem samoopanowania.

- Nie mam zamiaru za to przepraszać! - Harry podniósł głos, czując, że gniew

ponownie zaczyna przejmować nad nim kontrolę. - Cieszę się, że to zrobiłem i z

chęcią zrobiłbym to jeszcze raz!

W oczach Snape'a błysnęło coś niebezpiecznego. Harry gwałtownie wyhamował i

ugryzł się w język. Zapuszczał się w niezwykle ryzykowne rejony.

- Nie pyskuj mi tu, Potter! - Głos Severusa stał się ostry i jeszcze chłodniejszy,

Перейти на страницу:

Похожие книги