Читаем Desiderium Intimum полностью

Nagłe zrozumienie uderzyło w Harry'ego z siłą Wierzby Bijącej. W głowie zabrzmiały

mu słowa Severusa:

Nie byłem na kolacji... skrzat mi to przyniósł... nie jestem głodny... możesz się

poczęstować...

Harry poczuł, jak w jego serce wlewa się przyjemne ciepło.

Snape przygotował ten posiłek specjalnie dla niego. Nie chciał, żeby Harry był

głodny.

To było takie... takie...

- Harry, dobrze się czujesz? - zapytała zaniepokojona Hermiona. - Dlaczego nagle

zacząłeś się tak dziwnie uśmiechać?

Gryfon odchrząknął i natychmiast spoważniał.

- Przepraszam. Jestem po prostu trochę zmęczony. Pójdę jeszcze do McGonagall.

Nie musicie na mnie czekać. - Wstał i zarzucił na siebie pelerynę niewidkę, pragnąc

jak najszybciej stąd wyjść i do woli rozkoszować się tym niesamowitym uczuciem,

które wkradło się do jego serca i wzięło je w posiadanie.

***

McGonagal była na niego naprawdę wkurzona i zafundowała mu bardzo długą i

pełną wykrzykników przemowę na temat godnego zachowania Gryfonów, ale w

końcu Harry'emu udało się ją ułagodzić na tyle, by nie wlepiła mu za to szlabanu.

Kiedy trochę się uspokoiła, oświadczyła, że ją także ten artykuł niezwykle

zdenerwował i że kiedy tylko wróci Dumbledore, wystosują do Proroka odpowiednią

notkę z prośbą o sprostowanie i przeprosiny. A Harry nie powinien się tym

przejmować, tylko wziąć się do nauki i nie uciekać już więcej z zajęć. Chłopak

obiecał, że taka sytuacja więcej się nie powtórzy i cała sprawa zakończyła się dosyć

polubownie.

Ale następny dzień przyniósł mu niestety tylko i wyłącznie masę nerwów. Tak, jak

przewidywał, piątek okazał się dla niego gehenną. Na każdym kroku spotykały go

szykanowania, złośliwe komentarze i zaczepki. Początkowo starał się je odpierać, ale

po jakimś czasie stwierdził, że to nie ma sensu. Nie chciał marnować swojego

zdrowia i nerwów, a kiedy tylko pozwalał się wciągać w jakąś wymianę zdań, atak na

niego nasilał się jeszcze bardziej i chociaż próbował, nie miał szans wygrać. Po

każdej takiej sytuacji popadał w przygnębienie i nawet pomoc Rona i Hermiony nie

na wiele się przydawała. Kilka razy mignęły mu plakietki z jego imieniem i wulgarnymi

epitetami. Seamus przez cały dzień patrzył na niego wilkiem, z taką niechęcią i

nienawiścią, jakby jedyne, o czym marzył, to zrównać Harry'ego z ziemią.

Na szczęście Harry nie był osamotniony w tej walce. Poza Hermioną i Ronem, po

jego stronie stanęli, jak zwykle, Neville i Luna. A także, ku jego zaskoczeniu, Ginny,

która, paradoksalnie, pomogła mu najbardziej i wyciągnęła go z przygnębienia, w

jakie wpadł po kolejnej sprzeczce z bandą Ślizgonów i wysłuchaniu obraźliwej

piosenki na swój temat. To właśnie ona, jako spadkobierczyni skrzywionego poczucia

humoru jej braci bliźniaków, namówiła Harry'ego do zemszczenia się w niezwykle

perfidny sposób na wszystkich, którzy mu dokuczali, a Gryfon z wielka chęcią

przystał na jej pomysł.

Podczas przerwy w zajęciach, na najbardziej tłocznym korytarzu, Harry nagle zaczął

krzyczeć i złapał się za ramię. Ginny dopadła do niego pierwsza. Zbladła i zapytała

roztrzęsiona:

- Co się stało, Harry?

- Wezwanie... - wyjęczał Harry na tyle głośno, by wszyscy go usłyszeli. - Od Sama-

Wiesz-Kogo.

Zanim się zorientował, wokół niego zrobiło się niezwykle cicho i pusto.

Na następnej przerwie, Harry został zatrzymany przez zbulwersowaną profesor

McGonagal , która oświadczyła mu, że przyszło do niej bardzo wielu uczniów z

niezwykłą wiadomością, jakoby Harry posiadał Mroczny Znak. Kiedy Harry wyraził

swoje zdumienie, poprosiła go, aby wybrał nieco mniej spektakularny sposób obrony

przed natrętami i odeszła, kręcąc głową z politowaniem.

Kiedy Harry, nie mogąc przestać chichotać, opowiedział o tym Ronowi i Ginny, cała

trójka niemal straciła dech ze śmiechu. Niestety, Hermiona stwierdziła tylko, że było

to infantylne i w bardzo złym guście, Neville zapytał Harry'ego z przestrachem, czy

naprawdę ma Mroczny Znak, a Luna i tak była zbyt zajęta tropieniem Pohurków

Haczykowatych, by zwracać na nich uwagę. Wtrąciła tylko, że z chęcią by coś zjadła.

Zanim nadeszła ostatnia już tego dnia lekcja - Eliksiry, Harry miał całkiem dobry

humor, zważywszy na okoliczności.

Snape był jednak znany z tego, że potrafił zepsuć humor każdemu i to w bardzo

krótkim czasie. Oświadczył, że zrobi im dzisiaj niezapowiedziany sprawdzian,

polegający na uwarzeniu niezwykle trudnego eliksiru. Harry siedział razem z

Hermioną, która robiła wszystko tak starannie, jakby od wyniku zależało jej życie.

Harry nie chciał zawalić tego eliksiru. Wiedział, że Snape byłby na niego zły, a

zależało mu na tym, żeby jutro miał dobry humor, skoro chciał, aby wszystko, co

zaplanował, udało się. Skupił się na swoim zadaniu tak bardzo, jak już dawno mu się

to nie zdarzyło. Snape co jakiś czas przechadzał się po klasie, zaglądając do

kociołków. Harry był niezwykle dumny ze swojego eliksiru, który na tym etapie miał

niemal idealny kolor i konsystencję. Został mu do dodania tylko jeden składnik.

Перейти на страницу:

Похожие книги