w niego szeroko otwartymi oczyma, jakby widziała go po raz pierwszy w życiu.
- Harry... wyglądasz tak... tak... elegancko. - Zachwyt wyczuwalny w jej głosie
sprawił, że Harry poczuł się nagle niezwykle przyjemnie. - Jeszcze nigdy nie byłeś
taki... - zamilkła na chwilę, jakby szukała odpowiedniego określenia - ...taki
seksowny.
Harry otworzył oczy ze zdumienia. Czegoś takiego się nie spodziewał. Nagle zrobiło
mu się niewiarygodnie głupio. Zarumienił się i widząc, że oczy Ginny wędrują do
paczki, którą trzymał w dłoni, szybko schował ją za siebie.
- Ja tylko... ja właśnie szedłem...
- Nie tłumacz się - uśmiechnęła się Gryfonka. - Widocznie oboje mamy swoje małe
tajemnice.
- Nie mów o tym nikomu - wypalił nagle Harry. Nie chciał tłumaczyć się Ronowi i
Hermionie, szczególnie, że powiedział im, iż spędzi popołudnie w Pokoju Życzeń.
- Nie martw się, nie powiem. Ale ty też nie mów Ronowi o tym, że mnie tu widziałeś.
Nie dałby mi spokoju. Czasami potrafi być taki irytujący - westchnęła Gryfonka. Harry
pokiwał głową. Właściwie dopiero teraz zauważył, że Ginny miała na sobie bardzo
ładną sukienkę, a na twarzy makijaż. Najwidoczniej ona także postanowiła wymknąć
się, kiedy nikogo nie będzie. Rzeczywiście, oboje mieli swoje "małe" tajemnice...
- W porządku, to ja idę pierwsza, bo i tak jestem już spóźniona. Tylko mnie nie śledź.
- Pogroziła mu palcem i zbiegła kilka stopni, ale zatrzymała się, odwróciła i spojrzała
na niego jeszcze raz. - Dla kogokolwiek się tak ubrałeś... naprawdę zazdroszczę tej
osobie. - Mrugnęła do niego i zniknęła na dole.
Do Harry'ego dopiero po chwili dotarł sens tych słów. Uśmiechnął się z
zakłopotaniem, zarzucił na siebie pelerynę i wymknął się z Pokoju Wspólnego.
W miarę, jak zbliżał się do lochów, czuł, jak serce zaczyna bić mu coraz mocniej i
szybciej, a w ustach zasycha ze zdenerwowania. Zatrzymał się przed gabinetem,
odetchnął głęboko i wszedł. W pomieszczeniu zdjął z siebie pelerynę, wygładził
spodnie, poprawił krawat, bezskutecznie spróbował przygładzić włosy. Odetchnął
jeszcze kilka razy, próbując uspokoić bijące szaleńczo serce.
I zapukał.
Drzwi otworzyły się same. Harry wszedł ostrożnie do komnaty i zobaczył, że Snape
stoi przy półce z trunkami, odwrócony do niego plecami, nalewając do szklanki
bursztynowy płyn.
Harry niemal słyszał bicie własnego serca. Drzwi zamknęły się za nim, ale on potrafił
tylko stać w miejscu, jakby nogi wrosły mu w ziemię. Widząc wysoką, odzianą w
czarne, szeleszczące szaty postać, nagle stracił całą pewność siebie.
- Zamierzasz tak tam stać? - zapytał Severus, odstawiając butelkę, biorąc do ręki
szklankę i jednocześnie odwracając się do Harry'ego. - Czy może w końcu usią... -
Severus urwał nagle, jakby połknął własny język. Jego oczy rozszerzyły się, pojawiła
się w nich iskra, która rozświetliła je sprawiając, że zaczęły nienaturalnie błyszczeć.
Usta pozostały otwarte, jakby Mistrz Eliksirów zapomniał je zamknąć.
Taksujące spojrzenie powoli ześliznęło się po odzianym w czerń ciele Harry'ego,
sięgając jego stóp, a następnie przesunęło z powrotem ku górze, rozgrzewając je
swą intensywnością i malującym się w nich zachwytem. W oczach Severusa
zabłysnął głód. Nieokiełznany, niezaspokojony. Gdyby spojrzenie mogło pożerać - z
Harry'ego nie pozostałoby zupełnie nic.
Gryfon poczuł, że robi mu się gorąco. Odchrząknął i wydukał:
- Dobry wieczór, Severusie.
Jednak Mistrz Eliksirów nie odpowiedział. Przez cały czas tylko stał i patrzył, jakby
kompletnie go zamurowało.
Harry zaczął się niepokoić. Takie zachowanie nie było podobne do Snape’a.
Podszedł do fotela, by odłożyć pelerynę i poczuł, że lustrujące go, intensywne
spojrzenie czarnych oczu podąża za nim, jakby się do niego przykleiło i nic nie mogło
go oderwać.
Odetchnął głęboko, zbierając się na odwagę, wziął do ręki prezent i podszedł do
stojącego wciąż w tym samym miejscu mężczyzny. Kiedy oczy Snape'a padły na
trzymane przez Harry'ego pudełko, rozszerzyły się jeszcze bardziej, by po chwili
zmrużyć się, sprawiając, że jego wzrok stał się jeszcze intensywniejszy. Gryfon
zatrzymał się tuż przed Mistrzem Eliksirów, wyciągnął prezent w jego stronę i
powiedział cicho:
- Wszystkiego najlepszego, Severusie. Mam nadzieję, że ci się spod... - Jednak nie
dane mu było dokończyć, gdyż w tym samym momencie kilka rzeczy wydarzyło się
jednocześnie. Szklanka, którą mężczyzna miał w ręce, upadła na podłogę i rozbiła
się. Trzymana przez Harry’ego paczka wysunęła mu się z dłoni i otworzyła przy
zetknięciu z ziemią, a pióro wypadło z niej i wylądowało u ich stóp. A Harry poczuł
chwytające go mocno ręce, które gwałtownym szarpnięciem przyciągnęło go do
Severusa. Ciepłe usta wpiły się wygłodniale w jego odsłoniętą szyję z taką siłą, iż
nogi ugięły się pod nim. Przed oczami zatańczyły mu czerwono-złote plamy, a palce
mężczyzny wbiły się jego ramię i pośladki, jakby chciały zmiażdżyć go w uścisku.
Usta ssały skórę, a zęby wbijały się w nią raz za razem, wywołując przyjemny ból.
Harry słyszał stłumione pomruki, ale nie wiedział, czy to on je wydawał, czy Snape.