Читаем Desiderium Intimum полностью

- Mogą sobie myśleć, co chcą! Do cholery z nimi! Zależy mi tylko na tym, co ty

myślisz!

- Przecież doskonale wiesz, co myślę - warknął Severus, marszcząc brwi i wbijając w

niego ostre spojrzenie.

- Tak, wiem - odparł Harry. Zawahał się. Chciał jeszcze coś dodać, zaprzeczyć, ale

wszystkie argumenty zdawały się rozpłynąć. Snape trafnie zbił je wszystkie. - Masz

rację - powiedział w końcu. - Byłem głupi, przejmując się tymi bzdurami.

Zobaczył, że Snape kiwa głową z powagą. W jego oczach coś zamigotało.

- Więc mam nadzieję, że następnym razem, kiedy ukaże się taki artykuł, nie

zachowasz się jak skończony idiota bez krztyny poczucia własnej wartości i nie

zaszyjesz się na cały dzień w jakiejś dziurze, niczym wystraszony szczeniak z

podkulonym ogonem, którego ktoś kopnął.

- Dobrze, już wystarczy - wymamrotał Harry. - Zrozumiałem.

- Cieszę się. - Na ustach Severusa pojawił się krzywy uśmiech. Harry poczuł skurcz

w żołądku. Olśniło go.

No jasne! Przecież to oczywiste! To wszystko, co powiedział Snape... powiedział,

ponieważ chciał...

Harry zdał sobie sprawę, że jest tak zdumiony, że nie może wydusić słowa. Jego

wargi rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. Nie wiedział dlaczego, ale nagle poczuł

się niesamowicie. Mimo, że gardło miał ściśnięte, to w serce wlały się spokój i

radość, zmywając wszystkie troski i problemy.

Severus martwił się o niego. Naprawdę się martwił. Dlatego powiedział mu te

wszystkie rzeczy. Nie mógł znieść, że Harry jest smutny... I pomimo jego

ewidentnego niedoświadczenia w kwestii pocieszania, Harry poczuł się absolutnie

rozczulony jego troską. To było... takie wzruszające. Nie potrafił opanować

maślanego uśmiechu, który rozlał się na jego twarzy, a oczy błyszczały mu jaśniej,

niż gwiazdy w całej swej krasie, kiedy wpatrywał się w Severusa, wciąż nie mogąc

uwierzyć w to, co usłyszał. Zauważył, że kąciki ust mężczyzny drgnęły nieznacznie.

Nie wiedział, jak. Nie wiedział, kiedy. Ale czuł, że udało mu się przekroczyć kolejną

barierę. Zdobył coś, co jeszcze niedawno wydawało się całkowicie poza zasięgiem.

Jeszcze niedawno... uczucia Harry'ego były ostatnim, co mogłoby zaprzątać głowę

Severusa. Kogoś, kto zranił go tak wiele razy - czy to słowem, czy czynem, w ogóle

nie przejmując się jego bólem. A teraz...

Harry przypomniał sobie wszystkie te myśli, które powstrzymały go przed ucieczką

po wypiciu Veritaserum. Myśli, które wtedy wydawały mu się tylko czczymi

mrzonkami:

Nie możesz się teraz poddać. Swoim oddaniem uda ci się go złamać. W końcu

wygrasz.

Gdyby wtedy zrezygnował... nie siedziałby teraz na kolanach Snape'a, czując się

najszczęśliwszą osoba na świecie. Nie patrzyłby w jego cudowne oczy. Nie czułby

dotyku jego dłoni. Nie słyszałby jego ciepłego, równomiernego oddechu... Nie

istniałby.

Sięgnął po rękę Severusa, przybliżył ją do swojej twarzy i pocałował smukłe, zagięte

palce. Kilka razy. Nie mógł się powstrzymać. Nie potrafił przestać.

- Dziękuję - wyszeptał pomiędzy pocałunkami. Miał zamknięte oczy. Nie musiał

widzieć. Ważne, że czuł.

Czuł ciepło. Płonął w nim ogień. Jasno i niezachwianie. Czuł go całym sobą,

wszędzie wokół. I wiedział, że tym razem żadna nawałnica już go nie zdmuchnie...

Westchnął i oparł głowę o ramię Severusa. Wcisnął twarz w jego obojczyk. Otulił go

przyjemny zapach mężczyzny.

O tak, dlaczego zawsze nie mogłoby być tak, jak teraz? Tutaj, przy nim... czuł się

bezpiecznie.

- Bądź... przy mnie - wyszeptał cicho, owiewając ramię Severusa gorącym

oddechem. Wtulił się w niego jeszcze bardziej. - Zawsze...

Nie otrzymał odpowiedzi. W zamian za to poczuł oplatające go ramiona, które

przysunęły go jeszcze bliżej, przyciskając do odzianego w czerń, pachnącego

korzeniami imbiru ciała Mistrza Eliksirów.

Na usta Harry'ego wypłynął błogi uśmiech.

Jeszcze chwilę temu czuł się jak ptak, któremu podcięto skrzydła. Teraz, dzięki

Severusowi czuł się tak, jakby miał nowe, lepsze i piękniejsze skrzydła, które

pokonają każdą burzę i zabiorą ich obu gdzieś, gdzie w końcu będą bezpieczni.

***

Kiedy Harry wracał do Pokoju Wspólnego, ukryty pod peleryną niewidką, nie potrafił

przestać się uśmiechać. Udało mu się wynegocjować spotkanie ze Snape'em w

sobotę, a na dodatek Severus obiecał, że będzie dla niego "miły". Jutro po południu wymknie się do Hogsmeade. Wszystko uda się znakomicie. W końcu, w sobotę

będzie szczególny dzień - urodziny Severusa. Harry już wiedział, co da mu w

prezencie. Wiedział, co mężczyzna lubi i chociaż wymagało to od niego niezwykłej

odwagi - przełamie się i da Severusowi taki prezent, jakiego ten nigdy nie zapomni.

Uśmiechnął się do siebie.

Ale to wszystko dopiero w sobotę. Teraz czekała go potyczka. Musi stawić czoła

temu, co go czeka. Ale teraz przynajmniej miał wokół siebie barierę ochronną. Teraz

był przygotowany na wszystko, co może go spotkać ze strony jego byłych kolegów.

Dzięki Severusowi.

Zdjął pelerynę pod portretem Grubej Damy, odetchnął głęboko i wszedł. Pierwsze, co

usłyszał, to pisk, a horyzont przysłoniła mu burza kasztanowych włosów.

Перейти на страницу:

Похожие книги