A, zresztą co go obchodzi poraniona ręka Pottera...
Severus wrócił do wypracowań, ale zupełnie nie mógł się na nich skupić. I tak
wszystkie nadają się do kosza. Nie ma sensu w ogóle marnować czasu na
sprawdzanie ich.
Snape odłożył pióro i oparł się o krzesło, obrzucając klasę groźnym spojrzeniem.
Podniósł wzrok akurat w chwili, by dostrzec jak Malfoy zamienia świstek papieru w
małego ptaka i dmuchnięciem posyła go... - Mistrz Eliksirów uważnie śledził lot
papierowego ptaka - ...w stronę Pottera.
Severus zwęził niebezpiecznie oczy.
- Accio! - warknął, a notka zmieniła kierunek i ku przerażeniu Ślizgona, wpadła
wprost w wyciągniętą dłoń nauczyciela. Kiedy palce Mistrza Eliksirów zacisnęły się
na niej, Malfoy, zawsze blady, zbladł jeszcze bardziej i otworzył usta, żeby coś
powiedzieć.
- Słucham, panie Malfoy? - zapytał Snape, unosząc brwi.
Ślizgon natychmiast zamknął usta, rzucając nauczycielowi nienawistne spojrzenie.
Severus dostrzegł kątem oka, że Potter także zbladł. Domyślając się, co ujrzy,
mężczyzna zajrzał do liściku, ale to, co w nim zobaczył przeszło jego najśmielsze
oczekiwania. W rogu kartki widniał odręcznie wykonany rysunek pochylonego Pottera
i Mistrza Eliksirów wykonującego bardzo sugestywne ruchy w okolicach tyłka
chłopaka. Jednak to, co było napisane w liściku sprawiło, że na policzki Snape'a, po
raz pierwszy od dzieciństwa wypłynął blady rumieniec.
Był to tekst jednej z "zabawnych" piosenek Ślizgonów:
Severus zgniótł kartkę w dłoni, nie doczytawszy do końca i morderczym wzrokiem
spojrzał na Ślizgona.
Jego oczy zalała fala wściekłości.
Nic dziwnego, że Potter zniknął z powierzchni ziemi. Zresztą szykanowania, które
spotkały Złotego Chłopca mało go obchodziły. Najgorsze było to, że on, Mistrz
Eliksirów, stał się także po części obiektem drwin uczniów, a tego przenigdy im nie
daruje! Już nie jest małym, słabym, przestraszonym chłopcem prześladowanym
przez bandę Pottera! Nigdy więcej nie pozwoli na to, żeby ktokolwiek chociażby
pomyślał o tym, by spróbować naśmiewać się z profesora Snape'a. Nawet jeżeli tym
kimś będzie syn Śmierciożercy!
- Panie Malfoy - z ust Severusa wydobył się wściekły syk - przez pana pański dom
traci dwadzieścia punktów! Zgłosi się pan do mnie wieczorem na szlaban!
Punktualnie o siódmej!
Ślizgon siedział tak sztywno, jakby połknął kij, a jego oczy wpatrywały się w
Snape'a z gniewnym niedowierzaniem.
Przez klasę przeszedł szmer zdumienia.
Slytherin ukarany! Malfoy ukarany! Przez Snape'a!
- Cisza! - wykrzyknął Mistrz Eliksirów, obrzucając uczniów surowym spojrzeniem. -
Jeżeli
szlabanem w każdy weekend do końca roku szkolnego i narazi się na mój gniew, a -
wierzcie mi - nie warto mieć we mnie wroga! - Severus powiódł wzrokiem po
przerażonych twarzach uczniów, zauważając, że twarz wpatrującego się w swój
kociołek Pottera stała się cała czerwona i zatrzymał go na rozzłoszczonej twarzy
Malfoya, przez którą przebiegł grymas szyderstwa . - Jeżeli ktoś spróbuje złamać ten
zakaz, to ja się o tym dowiem, zapewniam was! Czy to zrozumiałe, panie Malfoy?
Ślizgon zagryzł wargę i wyzywająco wpatrywał się w Snape'a, a jego wzrok ciskał
pioruny. Po kilku chwilach kiwnął sztywno głową.
- Znakomicie - odparł nauczyciel jadowitym tonem. - A teraz wracajcie do pracy.
Odwrócił się z zamachem i opadł na swoje krzesło przy biurku, skąd miał
doskonały widok na całą klasę. Uczniowie, wymieniwszy porozumiewawcze
spojrzenia, powrócili do swoich zajęć. Przez resztę lekcji nikt nie odezwał się nawet
słowem. Groźba Snape'a, że ten, kto uwarzy najgorszy eliksir, będzie musiał go
wypić, podziałała jak smagnięcie biczem. Żaden z uczniów nie chciał być królikiem
doświadczalnym.
Harry kilka razy upuścił swój nóż, albo rozsypał składniki, co nie uszło uwadze
nauczyciela.
"Trudno uwierzyć, że taka ofiara losu może być najlepszym szukającym w tym
stuleciu" - pomyślał Severus obserwując, jak Potter niezgrabnie próbuje zebrać
składniki z podłogi. "Zresztą on zawsze miał więcej szczęścia, niż rozumu" - dodał w myślach Mistrz Eliksirów - "a to wystarczający powód, żeby go nienawidzić.