Читаем Desiderium Intimum полностью

żadnej wymówki, zresztą McGonagall pewnie domyśliłaby się, że kłamie. Rzucił się

na Ślizgona i złamał mu nos. Żadna wymówka nie pomogłaby mu wydostać się z

kłopotów, w jakie się wpakował.

- Potter, zadałam Ci pytanie! - głos jego opiekunki był ostry jak brzytwa. Kiedy

Harry nadal milczał, nauczycielka podjęła decyzję. - W porządku. Jeżeli nie chcesz

się wytłumaczyć, to nie będę cię zmuszała. Nie spodziewałam się takiego

zachowania po uczniach szóstego roku. Do pana także mówię, panie Malfoy! To,

czego dopuściliście się dzisiaj na mojej lekcji jest zachowaniem karygodnym i

niedopuszczalnym! Gdyby zdarzyło się to na korytarzu, zostalibyście obaj

natychmiast wyrzuceni ze szkoły. Na lekcji jednak byliście pod moją opieką i nie

powinnam była dopuścić do takiej sytuacji. Wykorzystaliście moją nieobecność!

Zawiedliście moje zaufanie i złamaliście przynajmniej pięć punktów szkolnego

regulaminu! Odbieram waszym domom po pięćdziesiąt punktów! Panie Malfoy,

proszę iść do skrzydła szpitalnego, a następnie zgłosi się pan do profesora Snape'a

po wyznaczenie szlabanu. Jesteście zwolnieni z pozostałych lekcji.

Malfoy odwrócił się, rzucając Harry'emu wściekłe spojrzenie, jakby chciał mu

przekazać: "Jeszcze z tobą nie skończyłem...", a następnie wyszedł z klasy.

- A co do ciebie, Harry... - głos McGonagall stał się jakby odrobinę mniej surowy. -

Nie wiem, co popchnęło cię do takiej desperacji, żeby na mojej lekcji rzucać się na innego ucznia, ale niezależnie od tego, co było powodem, zachowałeś się

karygodnie i uwłaczająco. Okryłeś hańbą dom Gryffindoru.

Podczas całej przemowy, Harry wpatrywał się nieruchomym spojrzeniem w jeden

punkt na dywanie.

- A teraz, Harry - ciągnęła nauczycielka - pójdziesz do skrzydła szpitalnego, a

następnie zgłosisz się do pana Filcha i poprosisz go o szlaban. Zrozumiałeś?

Chłopak wolno pokiwał głowa, po czym odwrócił się, żeby odejść. Wtedy właśnie

wpadł mu do głowy pewien pomysł.

- Pani profesor... - odezwał się cicho. - Czy mógłbym panią o coś prosić?

McGonagal spojrzała na niego znad swoich okularów.

- Słucham?

- Chciałbym zrezygnować z Eliksirów - wypalił Harry. - Czy mogłaby pani pójść do

profesora Snape'a i przekonać go, żeby udzielił mi pozwolenia na odejście z jego

zajęć?

Jego opiekunka otworzyła oczy ze zdumienia.

- Przecież Eliksiry macie dopiero w poniedziałek. Do tego czasu...

- Nie! - przerwał jej Harry - Chodzi mi o to, że chciałbym całkowicie zrezygnować z

Eliksirów i zamienić je na jakiś inny przedmiot.

Przez chwilę panowała cisza.

- Nie będę cię pytała o powody tej decyzji, ponieważ podejrzewam, że i tak nie

udzielisz mi odpowiedzi, ale chcę, żebyś zdał sobie sprawę, że rezygnacja z tego

przedmiotu przekreśli twoje marzenia o zostaniu Aurorem. Na pewno tego chcesz?

Harry pokiwał głową, zaciskając zęby.

- Może jednak chciałbyś się jeszcze zastanowić? - w głosie McGonagal można

było wyczuć nutkę nadziei.

- Nie. To jest moja ostateczna decyzja.

Nauczycielka przez chwilę zastanawiała się, badając Harry'ego wzrokiem, a

następnie rzekła cicho:

- Dobrze, porozmawiam z profesorem Snape'em. Możesz odejść.

* * *

Harry nie poszedł do skrzydła szpitalnego. Chciał uniknąć niewygodnych pytań

dotyczących jego pokaleczonej ręki. Popołudnie i wieczór spędził w swoim

dormitorium, oprócz tych kilku chwil, kiedy musiał zgłosić się do Filcha po szlaban.

Woźny wyznaczył Harry'emu porządkowanie wszystkich znajdujących się w

Hogwarcie schowków na miotły. Miał wykonać to zadanie podczas weekendu, kiedy

jego ręka trochę się zagoi.

Podczas obiadu odwiedziła go Hermiona, przynosząc mu jedzenie i mówiąc, że

Hagrid dopytywał się, co się z nim dzieje i dlaczego nie zjawia się na posiłkach.

Wieczorem pojawił się Ron z kolacją, przekazując Harry'emu informację, że

McGonagal chce z nim porozmawiać.

Chłopak zarzucił na siebie pelerynę niewidkę i z bijącym sercem pognał w stronę

gabinetu nauczycielki.

Miał nadzieję, że Snape się zgodził. Przecież zawsze nienawidził Harry'ego i

wszelkimi sposobami pragnął pozbyć się go ze swoich zajęć. Pewnie ucieszył się

niezmiernie, kiedy McGonagal powiedziała mu, że jego marzenie w końcu się spełni.

Harry zdjął przed drzwiami pelerynę i zapukał. Opiekunka jego domu zaprosiła go

do środka i kazała mu usiąść.

- Rozmawiałam z profesorem Snape'em - zaczęła, patrząc na Harry'ego znad

swoich okularów. - Był bardzo oburzony wiadomością, że chcesz zrezygnować z jego

zajęć i kategorycznie nie wyraził na to swojej zgody.

- Co?? - Harry'ego zamurowało. Po minie nauczycielki widać było, że także jest

zaskoczona.

- Cóż, Potter. Nic więcej nie mogę dla ciebie zrobić. Jeżeli chcesz, to możesz sam

spróbować go przekonać. Zresztą profesor Snape jasno dał mi do zrozumienia, że

pragnie się z tobą zobaczyć i o tym porozmawiać.

Harry'ego zalała fala gorąca na samą myśl o spotkaniu ze Snape'em w cztery

oczy.

Nigdy!

Wlokąc się z powrotem w stronę dormitorium, Gryfon próbował poukładać myśli.

Dlaczego Snape nie pozwolił mu zrezygnować z zajęć? Przecież zawsze chciał

się go pozbyć.

Harry przystanął na chwilę.

Перейти на страницу:

Похожие книги