Читаем Desiderium Intimum полностью

spotkałam się z tak nieodpowiedzialnym zachowaniem ze strony nauczyciela!"

Podczas każdego posiłku sztyletowała go wzrokiem, a McGonagall - kolejna

Matka Teresa uciśnionych dzieci - odwracała się od niego ostentacyjnie, za każdym

razem, kiedy się z nim spotykała.

"Niewielka strata" - myślał Snape. Przynajmniej nie musi patrzeć na tą starą jędzę.

Trudno w to uwierzyć, ale nawet Dumbledore wezwał go na rozmowę i wygłosił

kazanie na temat nadużywania władzy nauczycielskiej i humanitarnego

postępowania z uczniami. Severus z całej przemowy zapamiętał tylko odrażający

zapach ulubionej herbaty dyrektora, którą został poczęstowany.

"Powinienem dostać podwyżkę" - pomyślał Snape - "za pracę w stresujących

warunkach."

Severus zamknął oczy i odetchnął.

Skoro ten mały tłuścioch pobiegł poskarżyć się każdemu, kogo spotkał, to ciekawą

rzeczą było to, że na razie żaden z nauczycieli jeszcze nie wspomniał o incydencie z

Potterem. Najwyraźniej chłopak postanowił zatrzymać całą sprawę dla siebie.

Wcale mu się nie dziwię. Skoro musiałby się potem tłumaczyć ze swojej mrocznej

seksualnej obsesji na punkcie Mistrza Eliksirów...

Snape uśmiechnął się do siebie w myślach.

Chłopak zaczął się w końcu pojawiać na posiłkach i na korytarzach. Najwyraźniej

jego zakaz podziałał. No, ale spróbowaliby go tylko nie posłuchać...

Jednak nie tylko to się zmieniło. Severus coraz częściej czuł na sobie palący

wzrok Gryfona. Były to szybkie, ukradkowe spojrzenia, rzucane na posiłkach albo

korytarzach. Nie dość szybkie jednak, by Mistrz Eliksirów ich nie dostrzegł.

Było w tych spojrzeniach coś zagadkowego; coś, co wybijało się poza zwyczajną

nienawiść, jaką Severus zwykle w nich dostrzegał.

Najbardziej interesujące było jednakże spotkanie z Potterem dzisiejszego

popołudnia na korytarzu, podczas dyżuru Snape'a.

Severus zauważył go już, kiedy chłopak wyszedł zza zakrętu, grzebiąc w swojej

torbie. Kiedy obaj się mijali, Mistrz Eliksirów kątem oka dostrzegł, jak Potter podnosi

wzrok, po tym, jak poczuł padający na niego czarny cień Snape'a. Skutkiem tego

było wypuszczenie przez chłopaka torby z rąk, która wylądowała na podłodze,

rozrzucając zawartość aż pod nogi nauczyciela.

- Potter - wycedził Snape szyderczym tonem. - Widzę, że nawet wyminięcie mnie

na korytarzu to za duże wyzwanie dla twoich skołatanych nerwów.

Chłopak zarumienił się i zaczął zbierać swoje rzeczy z podłogi. Nie podniósł

wzroku, by spojrzeć na nauczyciela, ale Severus widział w jego nerwowych,

sztywnych ruchach ogromne zdenerwowanie. Zawsze, kiedy Potter znajdował się w

pobliżu mężczyzny, uciekał wzrokiem, jakby się bał, że jeżeli na niego spojrzy, to...

no właśnie, to co?

Jednak, kiedy znajdował się z dala od nauczyciela, nie potrafił powstrzymać się od

zerkania na niego. Było to bardzo intrygujące. Severus postanowił czekać na dalszy

rozwój wypadków.

Prychnął pogardliwie, wymijając klęczącego na podłodze Gryfona i ruszył dalej.

Później Mistrz Eliksirów wiele razy zastanawiał się, jaki impuls kazał mu się odwrócić

po paru krokach, ale zrobił to i to, co zobaczył, wprawiło go w konsternację.

Potter stał na środku korytarza, przyciskając torbę do piersi i patrzył za

odchodzącym Snapem wzrokiem zagubionego dziecka, któremu zostało coś

odebrane, ale w chwili, kiedy zauważył, że Mistrz Eliksirów się odwrócił, chłopak z

przerażeniem spuścił wzrok, po czym szybko odszedł.

To spotkanie nie chciało opuścić myśli Severusa, kiedy podążał korytarzem w

stronę głównego holu.

Ale teraz nie pora na takie myśli. Musi szybko wymazać je z pamięci i o wszystkim

zapomnieć.

Znak na jego przedramieniu zapłonął ponownie.

Czarny Pan nie lubi czekać.

Mistrz Eliksirów przyspieszył kroku.

* * *

- Severusie... - głos Voldemorta wypełnił ciszę panującą w tonącym w mroku

pomieszczeniu. Pojedynczy kandelabr zwisał z sufitu oświetlając twarze

Śmierciożerców zasiadających przy długim stole w piwnicach rezydencji Malfoyów. -

Doszły mnie pewne wieści dotyczące naszego drogiego "Wybrańca". - głos

Voldemorta zamienił się w szyderczy syk, wypowiadając ostatnie słowo. Draco

Malfoy, siedzący po prawej stronie Lucjusza, uśmiechnął się.

Twarz Snape'a była nieporuszona.

- Myślę, że będziemy mogli to wykorzystać. - uśmiech Czarnego Pana był

jadowicie upiorny.

Severus poczuł, jak Voldemort wtłacza rozkazy wprost do jego głowy. Myśli

Czarnego Pana, lodowate tak, jak jego serce, oplatały umysł Mistrza Eliksirów i

wdzierały się swymi zimnymi szponami do jego mózgu. Kiedy Voldemort wycofał się

z jego umysłu, Severus spojrzał na niego i uśmiechnął się mrocznie i nieprzyjemnie.

- Wiesz, co masz robić - wysyczał Czarny Pan.

- Oczywiście - odparł Mistrz Eliksirów.

_____________

* "Uninvited" by Alanis Morisette

--- rozdział 04 ---

4. Stuck on you.

It's like you're a drug

It's like you're a demon I can't face down

It's like I'm stuck

Перейти на страницу:

Похожие книги