- To... ja już pójdę. - Podniósł wzrok i spojrzał twardo na przyglądającego mu się z
namysłem mężczyznę. - Nie chcę ci przeszkadzać ani psuć humoru. Ostatnią rzeczą,
jakiej pragnę, jest sprawiać ci przykrość swoją obecnością - dokończył głośniej,
patrząc na Snape'a z wyzwaniem w oczach.
Czekał. Wszystko wyjaśni się teraz... Jeżeli Severus okaże się tylko wielkim
dupkiem, to Harry będzie miał całkowitą jasność w kwestii tego, jak ta znajomość się
zakończy.
Zobaczył, że brwi mężczyzny ściągnęły się, a przez jego twarz przebiegł
nieokreślony wyraz. Po chwili usłyszał słowa tak ciche, iż miał początkowo wrażenie,
że to tylko jego wyobraźnia:
- Zapewniam cię, że nie sprawisz mi przykrości swoją obecnością, jeżeli
zdecydujesz się zostać - powiedział Severus, patrząc mu prosto w oczy.
Harry uśmiechnął się do siebie w duchu. To były najdziwniejsze przeprosiny, jakie
kiedykolwiek usłyszał. Ale to wciąż było za mało. Zmarszczył brwi i spojrzał na
mężczyznę wyczekująco. Snape skrzywił się nieznacznie, jakby walczył z jakimś
niewidzialnym wrogiem. Harry tylko stał i patrzył na niego hardo.
I czekał.
W końcu z ust Mistrza Eliksirów wydobył się zduszony szept:
- Chciałbym, żebyś został.
Przyjemne uczucie triumfu rozlało się po ciele Harry'ego, kiedy patrzył wprost we
wbijające się w niego, błyszczące oczy.
- W takim razie... - powiedział cicho, bardzo uważając, by w jego głosie nie
zabrzmiała nawet nuta dzikiej radości, którą odczuwało teraz jego serce. - ...skoro o
to
Snape'a zapłonął gniewny ogień, ale szybko go ugasił, po czym odwrócił się plecami
do Harry'ego i podszedł do swojego ulubionego fotela.
Gryfon zamknął oczy i pozwolił wargom ułożyć się w delikatny, pełen ulgi uśmiech.
Odetchnął głęboko i podszedł, aby usiąść w drugim fotelu. Przez chwilę panowała
niezręczna cisza, przerywana jedynie miękkim trzaskiem płonących drewien. Snape
wpatrywał się w ogień. Harry zerknął na niego, przełknął ślinę i powiedział niezwykle
cichym głosem:
- Ja również przepraszam. Za moje zachowanie. Nie powinienem był tego mówić -
wydukał, wbijając wzrok w podłogę. Kiedy ponownie zerknął na Severusa, zobaczył,
że mężczyzna nadal przygląda się syczącym, rozedrganym płomieniom. Miał
zaciśnięte usta, a jego twarz wydawała się niezwykle surowa i zacięta. Harry
zastanawiał się, czy Severus w ogóle go słucha, czy cały czas myśli o swoim
zadaniu, w którym mu przeszkodził? Wyglądał, jakby myślami był daleko od
Harry'ego, daleko od tej komnaty, daleko od
Harry również pogrążył się w myślach, które przez cały czas krążyły po
krawędziach jego świadomości, niczym natrętne muchy, i nie dawały mu spokoju.
A jeżeli całe to zachowanie Severusa było winą Voldemorta? Coś go gryzło i
ewidentnie musiało mieć to związek
obecność wisiała w powietrzu, niczym nocna mara, wdzierając się pomiędzy nich,
separując, odpychając od siebie. On zawsze będzie stał pomiędzy nimi. Harry
zdawał sobie z tego sprawę. Zawsze będzie wisiał nad nimi jego cień. I nigdy nie
będzie dobrze, dopóki on żyje.
Harry nienawidził w tej chwili Voldemorta bardziej, niż przez wszystkie te lata. Ten
potwór odbierał mu wszystko, co było dla niego drogie. Najpierw rodziców, później
Syriusza, a teraz... teraz odbierał mu Snape'a.
Zawsze, kiedy wydawało się, że zaczyna być lepiej, nagle pojawiał się ten
mroczny cień i niszczył wszystko, przecinał tę cieniutką nić więzi, zdmuchiwał
żarzący się płomyk, deptał spokój i radość.
Harry wciąż pamiętał, jak Snape wyrzucił go z komnaty, ponieważ dostał
wezwanie od Voldemorta. A teraz to... Nie byłoby tego, gdyby nie ten morderca! Nikt
by nie ginął, ludzie nie żyliby w ciągłym strachu, a on i Snape mogliby być razem...
Musi coś z tym zrobić! Za długo siedział z założonymi rękami. Nie pozwoli, aby
Voldemort niszczył jego marzenia!
Dosyć tego!
- Zabiję go - powiedział nagle, wpatrując się w ogień oczyma płonącymi równie
intensywnie, jak drewno w kominku. Severus gwałtownie odwrócił głowę w jego
stronę, spoglądając na Harry'ego z zaskoczeniem. - Zabiję Voldemorta - dodał
Gryfon, powoli przenosząc zacięty wzrok na mężczyznę.
Snape rzucił Harry'emu bardzo długie, zamyślone spojrzenie. Patrzył na niego tak,
jakby chciał przedrzeć się przez jego ciało i odczytać wszystko wprost z jego duszy.
Harry miał wrażenie, jakby był poddawany ocenie, a wzrok Snape'a wypalał mu
skórę, pragnąc zgłębić jego myśli. Zaczął wiercić się niespokojnie, czując się bardzo
nieswojo pod wpływem tego spojrzenia. Po pewnym czasie Severus zaczerpnął tchu
i zapytał:
- A jak zamierzasz to zrobić?
Nad tym Harry nie zdążył się zastanowić.
- Jeszcze nie wiem - odparł cicho i widząc szyderczy uśmiech, który pojawił się na
twarzy Mistrza Eliksirów, dodał szybko - Ale znajdę jakiś sposób. Voldemort zapłaci
za wszystko, choćby miała to być ostatnia rzecz, jaką zrobię!
Zaciętość w jego głosie sprawiła, że Severus przestał patrzeć na niego z kpiną i