Читаем Desiderium Intimum полностью

lepkiego nasienia, które w krótkim czasie przesiąknęło przez materiał. Kiedy niemal

osunął się po ścianie, poczuł, jak przyciskające go do niej ciało zesztywniało, a jego

dłoń zalało coś gorącego. Usłyszał, jak wczepiony w jego szyję ustami Severus

wydał z siebie długi, stłumiony jęk, a jego ramiona zaczęły drżeć konwulsyjnie, kiedy

dochodził w dłoni Harry'ego.

Gryfon, zaskoczony, poczuł spływające mu po policzkach łzy. Nie potrafił określić,

czy są to łzy ulgi, silnych emocji, czy może... szczęścia? Jego usta mimowolnie

rozciągnęły się w uśmiechu. Przez chwilę stali tylko, przyciśnięci do siebie, a ich

przyspieszone, rwące się oddechy, mieszały się ze sobą. Po chwili panującą w

pomieszczeniu, błogą cisze spełnienia, przerwał lekko zachrypnięty szept Harry'ego:

- Tak w ogóle to... dobry wieczór, Severusie.

* * *

Wracając do wieży, Harry dotknął swojej szyi i uśmiechnął się. Wyczyny Severusa

pozostawiły na niej ślady w postaci kilku ciemnych, sino czerwonych malinek. Jednak

Mistrz Eliksirów, wbrew protestom Harry'ego, uparł się, żeby je wszystkie usunąć.

Gryfon chciał zostawić chociaż jedną "na pamiątkę", ale Snape był w tym względzie nieubłagany. Nawet, kiedy Harry obiecał, że będzie ją zasłaniał. To byłoby takie

cudowne móc oglądać ją w lustrze i wiedzieć, że ten czerwony ślad pozostawiły usta

Severusa. Po raz pierwszy Snape dotknął wargami skóry Harry'ego. To było

niesamowite uczucie. Wciąż nie mógł w to uwierzyć. Nadal pamiętał, jak

zareagowało jego ciało na ten dotyk i do tej pory nie potrafił zrozumieć, dlaczego.

Zastanawiał się, jakby to było, gdyby poczuł jego usta na innym fragmencie swojego

ciała... Zadrżał na samą myśl o tym. Przypomniał sobie dziwne, przeszywające

spojrzenia, które Severus rzucał mu, kiedy Harry skierował się do jednego z foteli i

usiadł w nim, uśmiechając się, jak gdyby nigdy nic. Z trudem powstrzymywał chichot.

Severus patrzył na niego, jakby widział go po raz pierwszy w życiu, jakby nie mógł

uwierzyć, że to ten sam Harry, który niemal zawsze uciekał wzrokiem, uległy i

poddany. Harry sam był zaskoczony swoim zachowaniem, ale wprawienie Snape'a w

zakłopotanie sprawiło mu niesłychaną frajdę. Zdawał sobie sprawę, że nie mógłby

zrobić tego, co zrobił, gdyby Snape mu na to nie pozwolił, ale sam fakt, że się

odważył, był dla niego wart bardzo wiele i pomógł mu uwierzyć w siebie.

"No, Severusie... teraz nastąpią małe zmiany..." - pomyślał sobie, wchodząc do Pokoju Wspólnego. Od razu dostrzegł czekających już na niego Rona i Hermionę.

- Harry, gdzie ty się włóczysz? Jest już późno, a mamy mnóstwo zadań do

odrobienia! - naskoczyła na niego przyjaciółka.

- No właśnie - dołączył do niej Ron. - Ostatnio często gdzieś znikasz i sam muszę

się z nią użerać. - Zerknął kątem oka na Hermionę, która posłała mu miażdżące

spojrzenie.

- Eee... - Harry w pierwszej chwili nie wiedział co odpowiedzieć, ale potem

przypomniał sobie kłamstwo, które wymyślił na ta okazję. - Chodzę do Pokoju

Życzeń. Potrzebuję czasami chwili samotności. I niekiedy... się tam uczę - powiedział

gładko, odpędzając gryzące wyrzuty sumienia, że musi okłamywać przyjaciół.

Hermiona natychmiast zrobiła współczującą minę:

- Och, Harry... przepraszamy. Rozumiemy, że po tym, co cię spotkało,

potrzebujesz czasami chwili wytchnienia, a my za bardzo cię męczymy - uśmiechnęła

się blado.

- W porządku. Nie martwcie się o mnie - odparł Gryfon. - Po prostu... czasami

lubię pobyć sam. To wszystko.

- Jeżeli będziesz chciał się z nami pouczyć, to powiedz - zaproponowała

Hermiona.

Harry pokiwał głowę:

- W zasadzie, to możemy teraz to... - zaczął, ale przerwał mu nagle podniesiony

głos Rona:

- Ginny, a ty dokąd się wybierasz?

Harry odwrócił się i zobaczył zmierzającą w stronę portretu siostrę Rona.

Wyglądała, jakby miała na twarzy makijaż.

- Jest już późno - kontynuował rudzielec. - Gdzie masz zamiar iść o tej porze?

- Co cię to obchodzi? - odparła Ginny, ściągając brwi. Ron zaczerwienił się ze

złości.

- Jesteś moją siostrą i mam prawo wiedzieć, gdzie wychodzisz o tak późnej

godzinie!

- Nie muszę ci się tłumaczyć - warknęła Gryfonka. - Zajmij się swoimi sprawami.

- Harry! - Ron zwrócił się do zaskoczonego przyjaciela spoglądając na niego tak,

jakby szukał u niego wsparcia.

- Eee... - Harry nie wiedział, co powiedzieć. Nie chciał zostać wciągnięty w ich

potyczkę, ale z drugiej strony, sam nie lubił, kiedy ktoś się mieszał w jego prywatne

sprawy, więc rozumiał siostrę Rona. - Myślę, że Ginny jest rozsądna i wie, co robi.

Jeżeli nie chce ci powiedzieć, gdzie idzie, to pewnie ma swoje powody. Nie możesz

kazać jej zostać.

Ron otworzył szeroko oczy ze zdumienia, a Ginny spojrzała na Harry'ego z

ogromną wdzięcznością.

- Zgadzam się z Harrym - wtrąciła Hermiona. - Ona jest już dorosła, a ty nie jesteś

jej ojcem. Nie możesz zabraniać jej żyć własnym życiem. O ile nie będzie łamała

regulaminu - dodała Gryfonka.

Siostra Rona uśmiechnęła się z wdzięcznością, odrzuciła do tyłu długie, rude

włosy i dumnym krokiem wyszła z Pokoju Wspólnego. Ron stał przez chwilę, trzęsąc

się ze złości.

Перейти на страницу:

Похожие книги