przed biurkiem. Dumbledore splótł palce i spojrzał na niego znad swoich okularów
połówek. Gryfon zadrżał pod wpływem przeszywającego spojrzenia jasnoniebieskich
oczu, okolonych siecią zmarszczek, ale nie dał tego po sobie poznać. Musi
zachować spokój i obojętny wyraz twarzy. Cokolwiek Dumbledore mu powie, albo
zarzuci...
- Pewnie zastanawiasz się, dlaczego cię tu wezwałem, Harry - powiedział w końcu
dyrektor. Gryfon ostrożnie pokiwał głową. - Jak już zapewne zauważyłeś -
kontynuował Dumbledore - źle się dzieje ostatnio w walce przeciwko Voldemortowi.
Nasz przeciwnik rośnie w siłę w zastraszającym tempie. Dlatego muszę opuścić
szkołę na co najmniej dwa tygodnie. Nie mogę zdradzić ci powodów ani celu mojego
wyjazdu, Harry, ale zapewniam cię, że jest to niezwykle ważne i musi pozostać w
tajemnicy. Zapewniłem szkole wszelkie środki bezpieczeństwa, a na czas mojej
nieobecności obowiązki dyrektora będzie sprawowała profesor McGonagall.
Harry pokiwał głową. Ulga, że jego obawy się nie spełniły, zmieszała się z lękiem
o starego dyrektora. Wyglądał na niezwykle zmęczonego i przygniecionego
ogromnym ciężarem. Przez te kilka miesięcy, które minęły od konfrontacji z
Voldemortem i śmierci Syriusza, Dumbledore wyglądał, jakby postarzał się o kilka,
jak nie kilkanaście lat.
- Ale... dlaczego pan mi to mówi, profesorze? - zapytał ostrożnie. - Skoro ma to
pozostać w tajemnicy.
Dumbledore zamknął oczy i odetchnął ciężko, po czym spojrzał na Harry'ego
bardzo poważnym wzrokiem.
- Ponieważ mam powody przypuszczać, że w Hogwarcie jest szpieg i chcę, żebyś
wiedział, co powinieneś zrobić, na wypadek niebezpieczeństwa, gdyby nie było mnie
w pobliżu. - Harry otworzył szeroko oczy ze zdumienia, ale nie odważył się przerwać
dyrektorowi. - Dlatego też poprosiłem profesora Snape'a, aby sprawował nad tobą
pieczę podczas mojej nieobecności.
Harry niemal nie spadł z krzesła.
- S... Snape'a? - wydukał.
- Tak, Harry - odparł Dumbledore, patrząc mu prosto w oczy. - Gdybyś zauważył
coś niepokojącego,
mu także uważać na ciebie na korytarzach. Wiedziałem, że prawdopodobnie ci się to
nie spodoba, ale to jedna z niewielu osób, którym bezgranicznie ufam i wiem, że
znakomicie wywiąże się ze swojego zadania.
Po pierwszym szoku, którego doznał Harry, kiedy Dumbledore ogłosił mu te
rewelacje, przez jego umysł przebiegła nagła i niestosowna myśl:
"Gwarantuję, dyrektorze, że Snape już dobrze się mną
Dumbledore westchnął ponownie i mówił dalej:
- Ufam, że nikomu nie powiesz o moim wyjeździe. Panna Granger najpewniej
sama się tego domyśli, ale wolałbym, żebyś poza nią nie wtajemniczał nikogo
innego. Nawet pana Weasleya, jeżeli nie będzie to absolutnie konieczne.
Pragnąłbym, aby mój wyjazd pozostał tajemnicą. Poza tym, chciałbym cię prosić,
Harry, abyś bardzo na siebie uważał i przez najbliższe dwa tygodnie nie opuszczał
zamku. I ograniczył nocne wycieczki - w oczach Dumbledore'a coś zamigotało. Harry
nie zauważył tego, ponieważ spuścił wzrok. Wiedział, że wielokrotnie złamie zakaz
Dumbledore'a. Już jakiś czas temu zaplanował wybrać się pod koniec przyszłego
tygodnia do Hogsmeade i nie zrezygnuje z tych planów z powodu jakiegoś szpiega.
Poza tym, pójdzie w pelerynie niewidce - nikt go nie zauważy. Miał zbyt ważną
sprawę do załatwienia, żeby odpuścić. A do Snape'a i tak wymyka się zazwyczaj
wieczorami, więc akurat z tym nie będzie problemu. Stanowczo uważał, że dyrektor
przesadza. W końcu nie był już małym dzieckiem.
Kiedy dyrektor skończył mówić, Harry spojrzał na niego i zapytał ostrożnie:
- Skąd pan wie, że w Hogwarcie jest szpieg?
Dumbledore zasępił się.
- Otrzymałem wiele poszlak i informacji dotyczących tego, że Voldemort jest
ostatnio bardzo dobrze poinformowany. Przewiduje niemal każdy nasz ruch. Na
dodatek, jest z czegoś niezwykle zadowolony. Musi już być bliski osiągnięcia
jakiegoś celu, dlatego stał się ostatnio taki... swawolny, jeżeli wiesz, o co mi chodzi. -
Harry nie wiedział, ale pokiwał głową. Dumbledore spojrzał na niego oczami ciężkimi
od przytłaczających je problemów. - On coś planuje, Harry. I obawiam się, że to
może mieć związek z tobą.
- Ze mną? - Harry zamrugał.
- Oczywiście, są to tylko moje przypuszczenia, ale wolę nie wystawiać cię na
niepotrzebne ryzyko - przerwał i przez chwilę patrzył na Harry'ego z zamyśleniem. -
Czy miewałeś ostatnio jakieś dziwne wizje albo sny związane z Voldemortem?
Przed oczami Harry'ego pojawiły się pokryte krwią ręce, krew zalewająca jego
oczy, w uszach zadźwięczały mu chrapliwe śmiechy.
- Nie, profesorze - odparł gładko, starając się, by głos mu nie zadrżał.
- Jesteś pewien, Harry?
Bardzo wiele kosztowało Harry'ego wytrzymanie przeszywającego spojrzenia i nie
odwrócenie głowy.
- Tak, profesorze - odparł cicho.
- To dobrze. Mam nadzieję, że połączenie już się nie odnowi, ale gdybyś zobaczył
w snach coś niezwykłego, masz mnie natychmiast zawiadomić. Mnie, albo profesora
Snape'a. Wtedy będziemy zmuszeni powrócić do lekcji oklumencji. Zrozumiałeś,
Harry?