Читаем Breslau forever полностью

- Szary, a spod spodu widać purpurę. - Przyjrzał się bliżej. - Chryste, przecież kobieta nie może być biskupem.

- Ty mówisz poważnie?

- Tak.

Mariola wstała lekko i podeszła do zakonnicy.

- Znowu policja? - domyśliła się tamta. - Kiedy rozwiążecie sprawę tej klątwy? Boję się, że tu jacyś dziennikarze zaczną przychodzić. Przecież to w końcu wypłynie.

- To on jest z policji - powiedziała Mariola. - Ja chcę tylko przeprowadzić pewne doświadczenie.

- A pani?

- Ja jestem dendrologiem.

Nie zwracała uwagi na trajkotanie zakonnicy, która ściszonym głosem opisywała nawet wizytę specjalisty z klasztoru jasnogórskiego, który odprawiał egzorcyzmy w nocy, żeby nie straszyć uczennic. Szukała odpowiednich kwiatków. Zerwała po płatku z dwóch kwiatów. Podeszła z powrotem do siostry.

- Słuchaj - zwróciła się do Staszewskiego. - Widzisz je? - Podniosła rękę, pokazując płatki.

- Tak.

- Jakie mają kolory?

- Biały i purpurowy.

- Doskonale. - Przyłożyła płatek do habitu. - Masz omamy wzrokowe. Odsuń się o kilka kroków.

- A jakie one mają kolory? - spytał, odsuwając się posłusznie w tył.

- Takie jak wymieniłeś. A kolory habitu ci się nie zgadzają. - Przyłożyła lewą rękę do zdziwionej lekko zakonnicy, konkretnie do białego fragmentu jej stroju. - To złocień różowy, czyli Chrysanthemum coccineum, zwany dawniej Pyrethrum roseum. Jest purpurowy.

- Ale po co ci to doświadczenie?

- Chcę się dowiedzieć, które z nas ma omamy. Znam te rośliny z katalogów i wiem, jakie mają kolory. Widzę, jakie barwy ma habit. - Wyciągnęła w stronę siostry prawą rękę z drugim płatkiem. - To wełnianka wąskolistna, czyli Eriophorum angustifolium, jest biała.

Mariola przesunęła rękę znowu na białe tło.

- Widzisz coś?

- Nie za bardzo. Purpurowy kwiatek zlewa się z purpurą na habicie.

- O Chryste! Chodźmy stąd! - Podbiegła, chwyciła Sławka za rękę i pociągnęła do wyjścia. - Jeszcze tu wrócimy - krzyknęła do zakonnicy.

Wybiegli na ulicę. Mariola pospiesznie skręciła w Jodłową. Pociągnęła Sławka w bok, znowu skręcili i znaleźli się przed zakładem kosmetycznym połączonym z solarium. Prawie siłą wepchnęła Staszewskiego do środka.

- Przepraszam, czy jest u państwa prysznic? - spytała zaskoczoną panienkę za ladą.

- T... tak.

Mariola rzuciła na ladę swoją wizytówkę. Staszewski wiedział, dlaczego to zrobiła. Na niewielkim kartoniku przed nazwiskiem widniały dwie magiczne litery: „dr”. Rzeczywiście miała stopień doktora, ale siłą rzeczy nie była lekarzem.

- Proszę pani, mam pacjenta alergicznego przed atakiem. Muszę zmyć wszystkie pyłki. - Położyła na ladzie banknot pięćdziesięciozłotowy, który został skwapliwie przyjęty. Dziewczyna w nieskazitelnym kitlu wskazała kierunek.

- Proszę.

Mariola otworzyła drzwi od kabiny.

- Oddaj telefony, portfel i pistolet. Właź w ubraniu i spróbuj je na sobie wyprać. Potem do goła i całość bardzo dokładnie. Łącznie z włosami, twarzą... Pamiętaj, wypłucz usta i nos. - Prawie siłą wepchnęła Sławka w butach do środka. - Zaraz wrócę. - Zatrzasnęła za nim drzwi kabiny.

Wróciła, kiedy wycierał się firmowym ręcznikiem. Zupełnie nowym, bo nie zbierał wody za dobrze, za to zostawiał na ciele drobne włókienka. Podała mu suche ubranie, które kupiła przed chwilą w sklepie obok - pseudowojskowe spodnie i ogromny T-shirt w biało-czarne pasy.

- A buty?

- Oj, pójdziesz boso. I tak jest cholerny upał.

Spakowała mokre rzeczy do reklamówki. Panienka odprowadziła ich do samych drzwi. Pięć dych, które trafią do jej prywatnej kieszeni, bo licznik żadnego z solariów nic nie nabił - to była gratka. Przeszli na ukos przez wielki plac Nowy Targ do małej mafijnej knajpki urządzonej w jednym ze strzelistych budynków opactwa.

- Gdzie na bosaka do lokalu?! - rozdarła się szatniarka. Ale po chwili dostrzegła, kto wchodzi, i nagle spokorniała. - Ach, to pan... Proszę, proszę. - Zawołała kelnera: - Stolik na dwie osoby. Biegiem!

Ten zgiął się w ukłonie i poprowadził ich w najciemniejszy kąt sali. Chciał podać karty, ale Staszewski powstrzymał go ruchem ręki.

- Napijemy się czegoś.

- To co zwykle?

- Nie, nie, żadnego alkoholu. Poprosimy kawę i colę. Usiedli w przepastnych skórzanych fotelach. Mariola chichotała cicho.

- Aresztowałeś kiedyś tych dwoje?

- Kelnera tak, parę lat temu, a szatniarki nie kojarzę. Nie mam pamięci do twarzy.

Zapomniał o papierosach, które w kieszeni zamokły pod prysznicem. Wziął od Marioli ohydne damskie voque’i. Były straszliwie cienkie i w ogóle nie dawały dymu. A przynajmniej takiego, który mógłby poczuć w płucach.

- Słuchaj, rozumiesz coś z tego, co się stało na dziedzińcu?

- Hm, niby jestem specjalistką od roślin, ale nie mam zielonego pojęcia. - Zagryzła wargi zamyślona. - Wiesz, bardziej mnie interesuje, dlaczego ty miałeś jakieś głupie objawy, a ja nie.

- Tym bardziej ja nie mam pojęcia.

Przerwali, kiedy kelner rozstawiał naczynia. Przed Mariolą wylądowała gorąca szarlotka z lodami.

- Specjalność zakładu - wyjaśnił kelner. - Gratis od firmy.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Враг, который не забудет
Враг, который не забудет

Закрученная детективная линия, неожиданные повороты сюжета, история искренней, глубокой, верной любви! Заключительная книга дилогии, название первой книги: «Девушка, которую не помнят», первая книга бесплатна.Неведомый убийца-менталист продолжает терроризировать империю, а поймать его может только другой сильный менталист. Ир Хальер убежден, что такой магиней высочайшего уровня является Алеся, но не ошибается ли он?Это роман – шахматная партия, в которой все фигуры на доске давно расставлены и немало ходов уже сделано. Алесе надо определиться, кто она на этом клетчатом поле боя: ферзь или пешка? И кто из сражающихся играет за черных? Ир Хальер упорно ловит беглую магиню, Алеся с не меньшим упорством уворачивается и даже не подозревает о настоящих планах своего врага.В тексте есть: попаданка в магический мир, тайны и приключения, умный злодей2020 год18+

Валентина Елисеева , Валентина Ильинична Елисеева

Фантастика / Самиздат, сетевая литература / Киберпанк