Читаем Breslau forever полностью

- Skutek to jedno, a przyczyna może być inna. Zawsze kiedy obserwator jest spanikowany, widzi nie to, co się naprawdę dzieje. A potem opowiada takie bzdury, że uszy więdną. Dodaje też coś od siebie. Opowieść się zmienia, ewoluuje, a słuchacz, szczególnie rutynowy, jak na policji, przykłada do niej własny, znany szablon.

Zamyślił się.

- To nie były wybuchy.

- A co?

- Skojarzenie jest proste. Trochę pomagają leki antyhistaminowe. Ale tylko trochę, nie do końca.

- Powiesz mi wreszcie, co to jest?

Wydmuchnął kółko dymu z ust.

- Alergia.

Mariola dłuższą chwilę siedziała oniemiała.

- Zwariowałeś. Przecież te ciała sekcjonowali anatomopatolodzy. Nie wykryliby tego? Przecież to fachowcy.

- Policyjni lekarze. Fachowcy tak, ale rutyniarze. Po co badać inne ścieżki? Przecież widać, że to wybuch. I tłumaczą, że można zeżreć nadmanganian i popić kwasem albo łykać semteks. To brednie. Nie inaczej.

- Jak może alergia spowodować wybuch?

- Tego nie wiem. Myślę o czym innym. Jak to pięknie brzmi: wybuch wewnętrzny, UFO, spisek rządowy, samozapłon... Tymczasem jedynym udokumentowanym przypadkiem jest opisany przez Miszczuka incydent spalenia się przez oficera UB. Ale on to zrobił klasycznie. Wylał na siebie kanister z benzyną i ciach zapałką. Zresztą i tak musiał się dostrzelić.

- Nie mogę uwierzyć. - Potrząsnęła głową. - Zaraz. Przecież Grunewald też opisywał samozapalenia.

- Opisywał na podstawie czyjejś relacji. Sam niczego nie widział. Identyczny mechanizm: spietrany, zszokowany świadek. Nic ci nie powie poza: „Zobaczyłem morze ognia, on się palił bez przyczyny, o Jezu, Jezu, Jezu”.

Podziwiała dystans Sławka i suche spojrzenie na całość. Jego niekonwencjonalny umysł działał naprawdę inaczej niż wszystkie inne.

- Ciągle nie mogę uwierzyć.

- To posłuchaj, kiedyś ugryzł mnie giez. Twarz bardzo szybko spuchła mi tak, że nic nie widziałem. Musiałem podnosić sobie brwi palcami, żeby móc zadzwonić na pogotowie. To nie był wybuch, ale wyglądałem jak trzystukilowy Nosferatu. Kiedy wbiłem palec w czoło, to wgłębienie pozostawało przez parę minut. Zresztą inaczej. Ostatnio zmarła znana aktorka. Od ukąszenia zwykłej osy. Ale opowiem ci o najlepszym przypadku. Przywieziono do szpitala Akademii Medycznej dziewczynę, której lekarz wstrzyknął penicylinę czy coś w tym stylu, nie pamiętam nazwy. I z dziewczyny zlazła skóra. Cała. Wezwano policję, bo pierwsze skojarzenie było takie, że ktoś ją oblał kwasem. A tam, oblał... Chyba wykąpał. Wokół sami wirtuozi, najlepsi lekarze we Wrocławiu. I nic. Bez skóry nie da się żyć. Umarła szybko.

Mariola słyszała już setki takich opowieści z jego ust.

- To straszne - powiedziała beznamiętnie.

- Widziałem na własne oczy. Sto procent skóry oddzieliło się od ciała. I jak to nazwać, szukając sensacji? Samoskórozlaźcem?

- Jesteś okropny! - Wbrew słowom uśmiechnęła się jednak.

- Załóżmy, że mamy wzmocnioną czymś reakcję alergiczną. Nagle zaczyna puchnąć jakiś organ wewnętrzny. Robi to tak szybko, że rozrywa inne organy, żyły, tętnice, a nawet skórę.

- I stąd te kwiaty zawsze?

- Tak. Niektórym się nie udaje, nie wiem co, ale spotyka ich porażka.

- W śmierci?

- Mhm. Wtedy popełniają samobójstwo. Nie wiem, co to może być. Jakiś ersatz czegoś. Nie mam pojęcia czego.

Zamyśliła się na krótką chwilę. Rozsłoneczniony dziedziniec przywodził na myśl wszystko, tylko nie ciąg okropnych zbrodni. Najchętniej zdjęłaby koszulę i poopalała się trochę w samym staniku. Chociaż nie. Dziedziniec był osłonięty z czterech stron. W ogóle nie czuło się wiatru.

- Jeśli te kwiaty powodują wzmożenie ataku alergii, to czemu siostry urszulanki i ich uczennice nie chorują? Przecież w takim zgromadzeniu musi być co najmniej kilkanaście alergiczek.

- Nie wiem.

Staszewski wyjął kolejnego papierosa, mimo że w ustach miał jeszcze poprzedniego. Wyrzucił go i zapalił tego drugiego. Oparł głowę na rękach. Pasemka dymu wędrowały leniwie po pochylonej twarzy. Mariola wiedziała, że w takich przypadkach lepiej mu nie przeszkadzać, choć kobieca ciekawość podpowiadała coś zupełnie przeciwnego. Wolała jednak nie ryzykować napadu złości, histerii ani ironiczno-kpiąco-obraźliwych uwag. A wszystko to się przydarzało, kiedy ktoś przerywał mu stan skupienia. Rozglądała się wokół. To tu zginęło kilku oficerów. Tutaj też zaraziło się kilku innych. W efekcie szukali potem jakichś kopuł, żeby popełnić teatralne samobójstwo w otoczeniu kwiatów. Przytulny, skąpany w słońcu dziedziniec nie sprawiał wrażenia niemego świadka strasznych zbrodni. Podniosła głowę. W jednym z okien na drugim piętrze mignęła jej postać zakonnicy w czarnym habicie. Po chwili zauważyła tamtą w oknie pierwszego piętra, a potem parteru.

- Ale goni. - Szturchnęła Sławka, wskazując obiekt swoich obserwacji. - Chyba chce nas stąd wyrzucić.

Poniósł głowę niezbyt przytomny. Zakonnica ukazała się w drzwiach.

- Dziwne - powiedział. - Przecież tu urzędują urszulanki czarne, a ta ma szary habit.

- Co? Pogięło cię? Przecież ma czarny.

Potrząsnął głową.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Враг, который не забудет
Враг, который не забудет

Закрученная детективная линия, неожиданные повороты сюжета, история искренней, глубокой, верной любви! Заключительная книга дилогии, название первой книги: «Девушка, которую не помнят», первая книга бесплатна.Неведомый убийца-менталист продолжает терроризировать империю, а поймать его может только другой сильный менталист. Ир Хальер убежден, что такой магиней высочайшего уровня является Алеся, но не ошибается ли он?Это роман – шахматная партия, в которой все фигуры на доске давно расставлены и немало ходов уже сделано. Алесе надо определиться, кто она на этом клетчатом поле боя: ферзь или пешка? И кто из сражающихся играет за черных? Ир Хальер упорно ловит беглую магиню, Алеся с не меньшим упорством уворачивается и даже не подозревает о настоящих планах своего врага.В тексте есть: попаданка в магический мир, тайны и приключения, умный злодей2020 год18+

Валентина Елисеева , Валентина Ильинична Елисеева

Фантастика / Самиздат, сетевая литература / Киберпанк