Читаем Breslau forever полностью

Miszczuk i Wasiak wyszli do komendanta, a on zaczął studiować akta. Cudem tylko powstrzymywał się od poprawiania żenujących błędów ortograficznych. Zapalił chesterfielda. Miał straszną ochotę na herbatę, ale gdzie we Wrocławiu dostać coś takiego? Może w stołówce milicji podawali jakiś ersatz, lecz tam samego go nie wpuszczą. Zerknął do szuflady, znalazł butelkę bimbru. Pociągnął łyk i o mało nie zwymiotował.

Był mniej więcej w jednej czwartej lektury polskich teczek, kiedy przerwał nagle. Podstawił sobie krzesło i sięgnął po teczki niemieckie. Wertował szybko, bo naprawdę doskonale znał niemiecki. Dopóki nie wymordowali profesorów z Jagiellonki, uczyli tam porządnie i skutecznie. Błyskawicznie przerzucał kartki.

Miszczuk i Wasiak wrócili po mniej więcej godzinie. Obaj wyglądali niczym zbite psy. Komendant opieprzył ich za wszystko. Nie pojawili się na kolejnych odprawach, nie utworzyli punktu ochrony wokół Hali Ludowej. Nie nawiązali łączności. No ale niby jak? Komenda i Biskupin to były bardzo odległe wyspy w archipelagu Wrocławia. Z morzem pełnym rekinów pomiędzy. Nie mogli zostać wydaleni z milicji, bo mieli list z gratulacjami od Głuzdowskiego, nienaganną służbę za sobą (wiadomo gdzie) i odznaczenia.

- Odsuwają nas od tej sprawy - powiedział Miszczuk. Otworzył szufladę i wypił dwa wielkie łyki z butelki.

Borowicz zamarł.

- Już wiem, o co chodzi, mniej więcej. Ale najpierw wasz problem.

Podniósł słuchawkę telefonu i postukał w widełki.

- Towarzyszko telefonistko, proszę mnie połączyć z towarzyszem komendantem.

- To ty, Wasiak? - Zobaczyła numer pokoju na konsoli.

- Nie. Generał Einseinstariersein z UB.

- O Jezu!

Borowicz brnął dalej z wdziękiem.

- Nie ma Jezusa, towarzyszko! To opium dla mas! - krzyknął. - Ale jest kontrola wewnętrzna. I tego radzę się bać - powiedział już cicho i łagodnie. - A nie szatana - dodał ciepło. - Towarzysz szatan nie jest w stanie wysłać was do kołchozu na Wschodzie. - Chwila przerwy na oddech i wręcz ujmujące zakończenie: - W przeciwieństwie do mnie.

- Oczy... oczywiście - wyjąkała przerażona. - Z kim mam połączyć? Bo zapomniałam ze strachu - wyznała szczerze.

- Z towarzyszem komendantem.

Połączyła momentalnie.

- No czego? - rozległo się w słuchawce.

- Tu generał Einseinstariersein z UB! Co wy wyrabiacie?!

- A... a... ale o co chodzi?

- Sprawdźcie, towarzyszu, na centrali, skąd ja dzwonię! Z pokoju Miszczuka i Wasiaka. - Obaj właśnie biadolili cicho, widząc się w więzieniu. - Chcecie zdekonspirować moich agentów? Tak? Na waszym miejscu, chociaż nie wierzę w Boga, zacząłbym się modlić!

- Ale dlaczego? Ja nic nie zrobiłem.

- No właśnie. Sprawdziliście?

Dłuższa chwila ciszy.

- Tak jest, sprawdziłem. Dzwonicie z ich pokoju, towarzyszu.

- To moi najlepsi ludzie, a wy tarzacie ich po podłodze?

- Ależ skąd. Stali na dywanie.

- No to co wy sobie tam wyobrażacie?! Wzięliśmy dwóch najlepszych milicjantów do rozwiązania tajnej sprawy, a wy rzucacie kłody pod nogi?!

- No, ktoś rzeczywiście rzucił doniczką, ale żadnego rzucania kłód nie odnotowano, towarzyszu generale. Bo słyszałem. Naprawdę kłodami nikt nie rzucał. Towarzyszu, a może zaproszę was na wódkę, pokażecie papiery i...

- Jakie papiery?! - rozdarł się Borowicz. - Przecież mówiłem, że to tajna misja!

- Tak jest! Rozumiem.

- Ja sam się przebrałem za angielskiego komandosa, a udaję sanacyjnego policjanta!

Komendant wyraźnie zgłupiał.

- Tak, rozumiem - powiedział wreszcie. - Oczywiście.

Coś jednak dręczyło go wyraźnie, bo spytał:

- Przepraszam, nie zapamiętałem. Jak wasze nazwisko, towarzyszu generale?

- Przecież mówiłem. Einseinstariersein. Sprawdźcie mnie w KBW. Tylko ani słowa o tajnej sprawie!

- Tak jest!

Miszczuk drżącą ręką wytarł pot z czoła. Wasiak siedział oniemiały. Jedynie Borowicz niczym się nie przejmował. Co mu mogli zrobić? Miał swoją „szóstkę” w kurce i olewał cały świat. W każdej chwili mógł wyjść do tegodrugiego świata. Podobno lepszego.

- Nie zwracałem uwagi na same przypadki - powiedział, wracając do tematu. - Zwróciłem uwagę na takie dziwne coś.

- Na co?

- Jesteście tacy sami.

- My? - Miszczuk spojrzał na Wasiaka. - Oszalałeś?

- Oj, nie wy jako wy. Grunewald zagorzały nazista. Miszczuk zagorzały komunista. I teraz Kuger swój chłop. Wasiak swój chłop.

- No jak?

- Boże, przecież mówię. Nie jesteście do siebie podobni fizycznie. Chodzi mi o dwie pary policjantów.

- Milicjantów! - przerwał Miszczuk. - Obywatelskich!

Nie wiedział, jak im wytłumaczyć.

- Nie sądzę, żeby przed wojną istniała taka organizacja. Chyba że w Ameryce.

- Albo w Rosji - Wasiak popisał się swoją wiedzą. Zadowolony z siebie usiadł na blacie biurka i też sięgnął po butelkę ukrytą w szufladzie. Wypił kilka łyków i chuchnął w rękaw. Borowicz o mało nie spadł z krzesła, czując zapach. Zemdliło go dokumentnie. Z trudem odzyskał oddech.

- Z czego jest ten bimber?

- Nie uwierzysz. Z krowiego łajna.

Borowicz zakrył twarz rękoma.

- A ja wypiłem łyk tego ohydztwa! O Boże!

- Boga nie ma - odparł Wasiak. I zaraz sam sobie zaprzeczył: - Tak naprawdę to jest, ale teraz nie wolno o tym mówić.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Враг, который не забудет
Враг, который не забудет

Закрученная детективная линия, неожиданные повороты сюжета, история искренней, глубокой, верной любви! Заключительная книга дилогии, название первой книги: «Девушка, которую не помнят», первая книга бесплатна.Неведомый убийца-менталист продолжает терроризировать империю, а поймать его может только другой сильный менталист. Ир Хальер убежден, что такой магиней высочайшего уровня является Алеся, но не ошибается ли он?Это роман – шахматная партия, в которой все фигуры на доске давно расставлены и немало ходов уже сделано. Алесе надо определиться, кто она на этом клетчатом поле боя: ферзь или пешка? И кто из сражающихся играет за черных? Ир Хальер упорно ловит беглую магиню, Алеся с не меньшим упорством уворачивается и даже не подозревает о настоящих планах своего врага.В тексте есть: попаданка в магический мир, тайны и приключения, умный злодей2020 год18+

Валентина Елисеева , Валентина Ильинична Елисеева

Фантастика / Самиздат, сетевая литература / Киберпанк