Читаем Wszystko czerwone полностью

Odczekawszy niezbędny okres, zdecydowałam się ją odwiedzić. Debaty i rozważania, czy to ma sens, czy w ogуle wypada odwiedzić sprawczynię tylu zbrodni, czy nie wypadnie to jak rodzaj aprobaty dla jej poczynań, czy nie będzie nietaktem i czy wobec tego nie należa­łoby udawać, że się o niczym nie wie, doprowadziły do tego, że w końcu nie wiedziałam, komu składam wizytę. Zakamieniałej zbrodniarce czy osobie ciężko chorej. Wszystko razem wydawało mi się dość przygnębiające.

Anita, ktуra już przyszła do siebie i otrząsnęła się z chwilowego szoku, w mgnieniu oka rozproszyła ponury nastrуj.

– Głupie jesteście wszystkie – oświadczyła beztrosko – Nie mam nic przeciwko Alicji i bardzo ją lubię. Wcale nie chciałam jej zabić.

Zbaraniałam na to nieco i wytrzeszczyłam na nią oczy.

– Tylko co, na litość boską? Chciałaś jej zrobić przyjemność, usuwając jej z domu nadmiar gości?!

– To też dla niej pewna korzyść, nie? Ale niezupełnie o to mi chodziło. Teraz już ci mogę powiedzieć. Nie chciałam jej zabić, ale musiałam…

Urwała i westchnęła ciężko. Patrzyłam na nią jak sroka w gnat, a włosy stawały mi dęba na głowie.

– Wiedziałam przecież, że Alicja spotkała mnie we Florencji i że robiła te swoje idio­tyczne zdjęcia. Wiedziałam, że da się na nich rozpoznać Andrzeja…

– Chryste Panie, jakiego Andrzeja…?!

– Mojego… jak by tu powiedzieć… No, tego mojego. On ma na imię Andreas. To są jedyne zdjęcia, na ktуrych jest ze mną, sama rozumiesz, że musiałam je wydostać. To ja ukradłam tutejszej policji jego fotografię, z tym że z policją było łatwiej, bo oni to mają uporządkowane. U Alicji w żaden sposуb nie można nic znaleźć. Musiałam ją zabić, żeby mуc spokojnie przeszukać jej dom, a poza tym bałam się, że ona to znajdzie wcześniej i wtedy sobie przypomni. Nie masz pojęcia, ile miałam kłopotu z tymi staraniami, żeby nikogo innego nie skrzywdzić.

– Ale Edka… – zaczęłam i ugryzłam się w język, niepewna, czy to nie będzie zbyt duży nietakt. Anita znуw westchnęła.

– Przy Edku trochę straciłam głowę – wyznała ze skruchą. – Chciałam go uciszyć i nie wiedziałam jak. Chyba jednak za dobrze mi wyszło… Chciałam jej także rąbnąć kalendarz z tamtego roku. Doskonale wiem, że Alicja ma wszystko pozapisywane w kolejnych kalenda­rzach i bez nich niczego sobie nie skojarzy…

Dziwne niedołęstwo mordercy i nadmiar szczęśliwych przypadkуw wreszcie stały się dla mnie zrozumiałe. Oszołomiona zgrozą, ucieszyłam się, że Anita przejawia jednak jakieś ludzkie cechy. Nikogo innego nie chciała skrzywdzić… Bez oporуw odpowiadała na moje zachłanne pytania, oświadczyła, że o wiadomościach Edka nic nie wie i sama się dziwi, po czym kazała mi przeprosić Alicję za nastawanie na jej życie,

– A w ogуle to sama rozumiesz, że ja jestem wariatka – powiedziała w końcu stanowczo. – Zapewniam cię, że zdrowe zmysły straciłam na zawsze i żadna ludzka siła mnie nie wyleczy. Nic mi nie zrobią…

Owszem, to miało sens. Duński wymiar sprawiedliwości wychodzi z założenia, że każdy zbrodniarz jest szmyrgnięty, i znacznie chętniej kieruje na leczenie niż zamyka w wię­zieniu. Sama byłabym skłonna mniemać, że ona jest chora psychicznie, gdyby nie ta bezbłędnie wybrana linia obrony.

Anita zamyśliła się na chwilę, westchnęła jeszcze raz i dodała:

– Ale życie mam jednak zmarnowane… Słuchaj, zrуb mi przyjemność. Powiedz mi, gdzie ona to trzymała?

– W pralni, na placu Świętej Anny – odparłam, wytrącona z rуwnowagi rozważaniem jej cech umysłu i charakteru. – W ogуle nie wiedziała, że to ma, i gdyby nie Herbert… i nie remont poddasza, i nie skrupulatność naszych byłych dobroczyńcуw. Słuchaj, a pani Hansen? Chciałaś ją zabić dlatego, że cię poznała?

Zgłupiałaś chyba, po cуż miałabym zabijać niewinną staruszkę? Wcale mnie nie poznała, ale pchała się do pokoju i poznałaby za pięć minut. Musiałam temu jakoś zapobiec, prawda? Gdybym wiedziała, że to jest na placu Świętej Anny…! Ta Alicja jest jednak naprawdę nieobliczalna!…

* * *

W dwa dni pуźniej przyszedł list od ciotecznej siostry Edka, jedynej krewnej, ktуra przejęła spadek po nim. List zawierał w środku drugą kopertę i wyjaśnienie, że koperta owa znajdowała się w kieszeni starej marynarki, zaadresowana była do Alicji, siostra wysyła ją zatem z nadzieją, że jest to zgodne z zamierzeniami nieboszczyka.

Koperta wyglądała jak obraz nędzy i rozpaczy. Zalana była czymś, co zidentyfi­kowałyśmy jako słodką wiśniуwkę, fusy od kawy i ocet ze śledzi, i bardzo pognieciona. Wewnątrz znajdował się list prezentujący się nie lepiej niż koperta.

– Musiał być strasznie pijany, jak to pisał – powiedziała Alicja z troską. – Nic nie można odczytać.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Агент 013
Агент 013

Татьяна Сергеева снова одна: любимый муж Гри уехал на новое задание, и от него давно уже ни слуху ни духу… Только работа поможет Танечке отвлечься от ревнивых мыслей! На этот раз она отправилась домой к экстравагантной старушке Тамаре Куклиной, которую якобы медленно убивают загадочными звуками. Но когда Танюша почувствовала дурноту и своими глазами увидела мышей, толпой эвакуирующихся из квартиры, то поняла: клиентка вовсе не сумасшедшая! За плинтусом обнаружилась черная коробочка – источник ультразвуковых колебаний. Кто же подбросил ее безобидной старушке? Следы привели Танюшу на… свалку, где трудится уже не первое поколение «мусоролазов», выгодно торгующих найденными сокровищами. Но там никому даром не нужна мадам Куклина! Или Таню пытаются искусно обмануть?

Дарья Донцова

Детективы / Иронический детектив, дамский детективный роман / Иронические детективы
Бюро гадких услуг
Бюро гадких услуг

Вот ведь каким обманчивым может быть внешний вид – незнакомым людям Люся и Василиса, подружки-веселушки, дамы преклонного возраста, но непреклонных характеров, кажутся смешными и даже глуповатыми. А между тем на их счету уже не одно раскрытое преступление. Во всяком случае, они так считают и называют себя матерыми сыщицами. Но, как говорится, и на старуху бывает проруха. Василиса здорово "лоханулась" – одна хитрая особа выманила у нее кучу денег. Рыдать эта непреклонная женщина не стала, а вместе с подругой начала свое расследование – мошенницу-то надо найти, деньги вернуть и прекратить преступный промысел. Только тернист и опасен путь отважных сыщиц. И усеян... трупами!

Маргарита Эдуардовна Южина , Маргарита Южина

Детективы / Иронический детектив, дамский детективный роман / Иронические детективы