Читаем Wszystko czerwone полностью

– Istny obłęd z tymi wielkimi miłościami! – zirytowała się Alicja. – Ewa z Rojem robią dramatyczne przedstawienia, Anita z miłości morduje, poszaleli czy co? Ty z miłości przyjeż­dżasz nie wtedy, kiedy trzeba… Jakaś epidemia?!

Pokiwałam melancholijnie głową.

– Mуwiłam ci, że ty jesteś nieludzko zracjonalizowana – powiedziałam potępiająco i z niesmakiem. – Nie rozumiesz najprostszych rzeczy. Ona przecież zawsze miała fioła na tle brunetуw. Jej pierwszy mąż był blondyn, Henryk jest blondyn, jak jej się udało dopaść bruneta, to już go trzymała. Poza tym nie wiadomo, czy brunet jej nie zmuszał.

– Wiadomo – przerwał pan Muldgaard. – Wymaganie wielkie uczynią!. Wielkie pieniądze, nader bogaty jest. Posiada jeden potomek do cały majątek. Dama powiła potomek, ta oto, żaden mariaż, żaden nic, tylko podła praca.

Zdawałoby się, że nic nas już nie powinno zdziwić, ale pan Muldgaard miał widać talent szczegуlny. Rażone jak obuchem tą informacją wytrzeszczałyśmy na niego oczy. Potomek…? Dość długo trwało, zanim wreszcie udało mu się nas przekonać, że wie, co mуwi, że nie popełnia żadnej pomyłki językowej, że to, co mуwi, jest prawdą i że Anita przyznała się do wszystkiego. Motywy zbrodni w Allerшd powoli zaczynały się stawać bardziej zrozumiałe.

Przypomniałam sobie liczne rozmowy z Anitą, jakieś jej aluzje, wspomnienia, jakieś zdania, ktуre mnie niekiedy trochę zaskakiwały. Wynikało z nich, że istniała w jej życiu jakaś wielka miłość, nie w pełni odwzajemniona i nad wyraz skomplikowana. Był jakiś facet, dla ktуrego porzuciła swojego pierwsze go męża, i sądziłam, że уw facet już dawno znikł z jej życiorysu. Tymczasem, okazuje się, istniał przez cały czas…

– Jeżeli taki potwornie bogaty, to jeszcze mogę to jako tako zrozumieć – powiedziała Alicja jadowicie. – Nie wierzę, żeby Anita do tego stopnia kochała ubogiego…

Przy pomocy pana Muldgaarda mniej więcej odtworzyłyśmy wydarzenia.

Z nadmiaru uczuć do faceta Anita zgodziła się z nim wspуłpracować, przy czym wyglądało na to, że rodzaj wspуłpracy był jej całkowicie obojętny. Na jego polecenie poślubi­ła Henryka, żeby uzyskać duńskie obywatelstwo. Stała się dla niego szczegуlnie cenna w chwili, kiedy część Europy zamknęła przed nim swoje granice. Jeździła w liczne delegacje, kontaktowała się z mnуstwem osуb, przewoziła najcenniejszą kontrabandę, nie budząc żadnych podejrzeń, i ciągle bała się, że zostanie porzucona. Usiłowała go ze sobą związać, urodziła mu syna, wyrzekła się tego syna, oddając go na wychowanie greckiej babce, przesie­działa siedem miesięcy w Grecji, symulując pobyt w Izraelu, żeby tę sprawę załatwić po cichu i w tajemnicy, uczestniczyła w zbrodniach i porwaniach. Facet był bezwzględny i miał nieograniczone wymagania, a ona spełniała je wszystkie. Jej pozycja, jako żony Henryka i duńskiej dziennikarki, była podstawą jej działalności, bała się panicznie, że z chwilą utraty tej pozycji ukochany z niej zrezygnuje. Dogadzała Henrykowi i oszukiwała go wszelkimi siłami.

Jedno głupie zdanie z ust pijanego Edka rujnowało jej całą egzystencję i obracało wniwecz wszystkie plany i zamierzenia!

– Popadła w amok – stwierdziłam smutnie. – A przy tym weźcie pod uwagę, że po tych poprzednich zbrodniach, ktуre popełniała w jego towarzystwie, jedna mniej, jedna więcej nie robiła jej już rуżnicy.

– Do tego jeszcze trzeba mieć odpowiedni charakter – zauważyła Zosia z dezaprobatą. – Zawsze byłam zdania, że ona jest nastawiona egoistycznie. Chciała mieć tego faceta i reszta jej nie obchodziła. Z zimną krwią mogła wymordować pуł Europy!

– No tak – przyznała Alicja. – Załamała się teraz, bo faceta diabli wzięli. Już on się do niej nie przyzna, to pewne. Tylko skąd Edek o tym wiedział?

– Zaraz – przerwał Paweł. – Anita Anitą, a przecież tu był jeszcze facet! To facet przejechał Elżbietę. Kto to był?

– A! – powiedział pan Muldgaard i wyciągnął z sakwojażu niewielką paczkę. – Epide­mia panuje na pamięć. Dama od przejechany winna rozpoznać. Wszystkie osoby ja proszę świadki!

Z doskonałą obojętnością i bez chwili wahania Elżbieta z dziesięciu zademonstro­wanych jej rękawiczek wybrała jedną. Pan Muldgaard kiwnął głową.

– Zgadza się – rzekł. – Jest to wspуlny pracownik, mała flądra…

– Jaka znowu flądra, jak rany? – szepnął z rozpaczą Paweł.

– Płotka – mruknęła wyjaśniająco Alicja.

– Nędzarna osoba do podła pomoc. Posiadamy jego. Złapano.

– A! Taki podrzędny pomocnik do mokrej roboty?

Po pewnym namyśle pan Muldgaard zgodził się na to określenie. Po nieco dłuższym namyśle zdradził nam, że Anita została odesłana na badania psychiatryczne do szpitala i ostatecznie jedna osoba będzie mogła się z nią zobaczyć.

– Idź ty! – powiedziały natychmiast do mnie Zosia i Alicja. – Może od niej się dowiesz, skąd, u diabła, Edek o tym wiedział!

Перейти на страницу:

Похожие книги

Агент 013
Агент 013

Татьяна Сергеева снова одна: любимый муж Гри уехал на новое задание, и от него давно уже ни слуху ни духу… Только работа поможет Танечке отвлечься от ревнивых мыслей! На этот раз она отправилась домой к экстравагантной старушке Тамаре Куклиной, которую якобы медленно убивают загадочными звуками. Но когда Танюша почувствовала дурноту и своими глазами увидела мышей, толпой эвакуирующихся из квартиры, то поняла: клиентка вовсе не сумасшедшая! За плинтусом обнаружилась черная коробочка – источник ультразвуковых колебаний. Кто же подбросил ее безобидной старушке? Следы привели Танюшу на… свалку, где трудится уже не первое поколение «мусоролазов», выгодно торгующих найденными сокровищами. Но там никому даром не нужна мадам Куклина! Или Таню пытаются искусно обмануть?

Дарья Донцова

Детективы / Иронический детектив, дамский детективный роман / Иронические детективы
Бюро гадких услуг
Бюро гадких услуг

Вот ведь каким обманчивым может быть внешний вид – незнакомым людям Люся и Василиса, подружки-веселушки, дамы преклонного возраста, но непреклонных характеров, кажутся смешными и даже глуповатыми. А между тем на их счету уже не одно раскрытое преступление. Во всяком случае, они так считают и называют себя матерыми сыщицами. Но, как говорится, и на старуху бывает проруха. Василиса здорово "лоханулась" – одна хитрая особа выманила у нее кучу денег. Рыдать эта непреклонная женщина не стала, а вместе с подругой начала свое расследование – мошенницу-то надо найти, деньги вернуть и прекратить преступный промысел. Только тернист и опасен путь отважных сыщиц. И усеян... трупами!

Маргарита Эдуардовна Южина , Маргарита Южина

Детективы / Иронический детектив, дамский детективный роман / Иронические детективы