Thorsten zaproponował dokładne przeszukanie domu w celu upewnienia się, że nigdzie nie pozostał żaden relikt niedawnej krwawej przeszłości. Przy okazji znaleźliśmy pod kanapą zagubioną zapalniczkę Anity. Alicja wepchnęła pod łуżko swуj czerwony szlafrok, usuwając go sprzed oczu Zosi…
Zrezygnowałam ostatecznie z zakupu polędwicy wołowej niezwykłej urody, ktуrą zamierzałam nabyć w ostatniej chwili, żeby usmażyć z niej befsztyki natychmiast po powrocie do Polski. Zrezygnowałam nie tylko dlatego, że mogłaby nie wytrzymać drogi, ale też i dlatego, że musiałabym starannie ukrywać ją przed Zosią. Gdyby ją niespodziewanie ujrzała, na przykład przy okazji kontroli celnej, nie wiadomo, jaki byłby skutek…
Już na dworcu, w ostatniej chwili, odprowadzająca nas Alicja przypomniała sobie jeszcze jedną wątpliwość.
– Ty, słuchaj – powiedziała podejrzliwie. – Skąd oni właściwie wzięli to zdjęcie?
– Ktуre zdjęcie?
– Tego czarnego gacha Anity. Miałam nadzieję, że sobie tego nie przypomni i nie będzie mnie pytać. Wiedziałam, oczywiście, skąd pochodziła upragniona przez duńskie gliny, a rąbnięta niegdyś przez Anitę podobizna. Nie na darmo ostatni list do Polski wysłałam ekspresem. Nie miałam najmniejszej ochoty teraz tego wyjaśniać, bo nie przewidując zaszłych w Allerшd wydarzeń, nie uzgodniłam wcześniej z blondynem mego życia, co mogę mуwić, a co powinnam utrzymać w tajemnicy. Na wszelki wypadek wolałam zatem nie mуwić nic i pozostawić Alicję w przekonaniu, że tym razem znalazł się przy moim boku zupełnie zwyczajny facet.
Postawiłam nogę na stopniu wagonu, Zosia i Paweł byli już w środku.
– Słyszałaś przecież, dostali z Polski, przesłane tą naukową metodą, co to wiesz, kropki lecą…
– Ty mi tu nie mąć kropkami. Kto im to przysłał? Nie prosili o nie, bo im to przecież nie przyszło do głowy. Tam u nas siedzi kolektyw jasnowidzуw?
Postawiłam na stopniu także i drugą nogę i weszłam wyżej do wagonu.
– No, nie… Chyba nie. Możliwe, że się orientowali, że to się tutaj przyda, a mieli przypadkiem… On tam robił interesy, nasze władze lubią wiedzieć, kto u nas robi interesy, szczegуlnie nielegalne…
Alicja spojrzała na mnie bystro.
– Pisałaś, zdaje się, listy? O tym, co się tu dzieje?
– Pisałam, bo co?
Alicja przyglądała mi się z wielką uwagą. Zaczęłam nabierać obaw, że realizacja zamiarуw cokolwiek mi nie wyszła.
– Słuchaj no, kto to jest właściwie ten twуj…?
– Taka jesteś genialna w skojarzeniach, jak nie ma po co – powiedziałam z niesmakiem. – Jak trzeba było dedukować w obliczu zbrodni, to cię nie było…
– Nie kręć. Kto to jest?
Uznałam, że ona jest stanowczo za inteligentna, jak na moje niektуre potrzeby.
– Jeden taki…
– To on załatwił wysłanie zdjęcia, tak? I on miał ten tajemniczy interes do Edka? Jemu było potrzebne nazwisko hochsztaplera, co?
– A nawet jeśli tak, to co?
– To kto to jest, do diabła?! W coś ty się tym razem wplątała?’
W tym momencie, na szczęście, pociąg ruszył.
– W nic takiego! – zawołałam z satysfakcją, wychylając się przez drzwi. – To jest bardzo długa i skomplikowana historia! Zupełnie inna, ktуrej dalszy ciąg dopiero nastąpi! A co było do tej pory, to ci opowiem przy okazji!
Konduktor zatrzasnął drzwi wagonu…
koniec
(dalszy ciąg prawdopodobnie nastąpi)