Читаем Radca stanu полностью

A szczególnie dobrze zjawisko zdrady, które jestem zobowiązany studiować dogłębnie, chociażby tylko z racji mojej profesji.

- I co, z-zdrada ma zawsze taki sam schemat? - spytał radca stanu, mimo woli zainteresowany tematem.

- No nie, jest jej nieskończenie wiele rodzajów. Bywa zdrada ze strachu, z powodu obrazy, zdrada z miłości, z urażonej dumy i jeszcze z mnogich, zupełnie innych przyczyn, aż do zdrady z wdzięczności.

- Z w-wdzięczności?

- Dokładnie tak. Jeśli pan pozwoli, opowiem panu przypadek z mojej praktyki. - Pożarski wyjął z cygarnicy cieniutkiego papierosa i zaciągnął się ze smakiem. - Jednym z najlepszych moich agentów była miła, porządna, bezinteresowna staruszka. Uosobienie dobroci. Wszystkie swoje nadzieje pokładała w jedynym synu, a chłopak z młodości i głupoty wpakował się w historię, za którą grozi katorga. Przychodziła do mnie, błagała, płakała rozdzierająco, wyłożyła całą historię swojego życia.

Byłem młodszy i duszę miałem bardziej miękką niż teraz, no i zlitowałem się. Między nami mówiąc, musiałem nawet popełnić przestępstwo służbowe: usunąć z akt jakieś dokumenty. Jednym słowem, chłopak wyszedł na wolność, wykpiwając się zaledwie ojcowskim pouczeniem, które zresztą nie wywarło na nim najmniejszego wrażenia. Znowu związał się z rewolucjonistami, pogrążył po uszy. I co pan myśli? Matula, darząca mnie najgłębszą wdzięcznością, dostarczała nam odtąd najcenniejsze informacje. Towarzysze syna znali ją od dawna jako gościnną gospodynię, nie krępowali się nieszkodliwej staruszki i prowadzili przy niej najbardziej otwarte rozmowy. Ta zaś dla pamięci zapisywała je na papierze i przynosiła do mnie. Raz skreśliła donos na odwrocie przepisu kulinarnego. To już naprawdę jak w Piśmie: czyńcie dobro, a będzie wam ono wynagrodzone.

Erast Pietrowicz wysłuchał tej pouczającej historii z narastającym rozdrażnieniem i nie wytrzymując, spytał:

- Glebie Gieorgijewiczu, a panu nie wydawało się to w-wstrętne?

Namawiać matkę do donosów na własnego syna?

Pożarski nie od razu odpowiedział, a kiedy przemówił, jego głos utracił żartobliwy ton i stał się poważny, ciut znużony.

- Pan, panie Fandorin, sprawia wrażenie inteligentnego, dojrzałego człowieka. Czyżby pan, podobnie jak wczoraj ten różowolicy oficerek, nie rozumiał, że nie mamy teraz czasu na wielkoduszność? Czy pan rzeczywiście nie widzi tego, że trwa najprawdziwsza wojna?

- Widzę. Oczywiście, że widzę - zapewnił gorąco radca stanu. -

Ale i na wojnie są prawa. A za wiarołomne szpiegostwo przyjęto na wojnie wieszać.

- To nie taka wojna, w której stosuje się prawa - sprzeciwił się książę z nie mniejszym przekonaniem. - Tu nie wojują dwa państwa europejskie. Nie, Eraście Pietrowiczu. Nadchodzi dzika, odwieczna wojna porządku z chaosem, Zachodu ze Wschodem, chrześcijańskiego rycerstwa z ordą Mamajewa. Na tej wojnie nie wysyła się parlamentariuszy, nie podpisuje konwencji, nie uwalnia pod słowem honoru. Tutaj walczy się zgodnie z okrutną azjatycką wiedzą, lejąc roztopiony ołów w gardła, zdzierając skórę i wyrzynając niemowlęta. A o tym, że agenta Szwierubowicza oblali kwasem siarkowym, pan słyszał? A o zabójstwie generała von Heinkla? Wysadzili cały dom, a z nim, oprócz generała -

nawiasem mówiąc, wyjątkowego podleca - żonę, troje dziatek i sługi.

Przeżyła tylko najmłodsza córka, siedmioletnia, fala uderzeniowa zrzuciła ją z balkonu. Miała uszkodzony kręgosłup i zmiażdżoną nóżkę, którą musiano amputować. Jaka to pana zdaniem wojna?

- I pan, obrońca społeczeństwa, gotów jest walczyć takimi samymi metodami? - spytał wstrząśnięty Fandorin.

- A co, każe pan kapitulować? Żeby oszalałe tłumy paliły domy i brały na widły najlepszych ludzi Rosji? Żeby domorośli Robespierre’owie zalali miasta krwią? Żeby nasze państwo stało się postrachem dla ludzkości i cofnęło o trzysta lat? Ja, Eraście Pietrowiczu, nie lubię pompy i patosu, ale powiem panu tak. Jesteśmy cieniutką przegrodą, zatrzymującą bezmyślny i nikczemny żywioł. Jeśli przerwie tę przegrodę, nic już go nie zatrzyma. Za nami nie ma już nikogo. Tylko damy w kapeluszach, staruchy w czepcach, turgieniewowskie panny i dzieci w marynarskich ubrankach - malutki, porządny świat, który wyrósł na ziemiach państwa Scytów niecałe sto lat temu dzięki naukom Aleksandra Błogosławionego.

Książę przerwał namiętną przemowę, widocznie zawstydził się swojej zapalczywości, i nagle zmienił temat:

- A przy okazji, co do metod... Drogi Eraście Pietrowiczu, po co mi pan podłożył do łóżka hermafrodytę?

Fandorin pomyślał, że nie dosłyszał.

- Przepraszam, co?

- Nic specjalnego, mały żarcik. Wczoraj wieczorem, posiliwszy się w restauracji, wróciłem do siebie do numeru. Wchodzę do sypialni - a tu, Boże, jaka siurpryza! W łóżku leży czarująca dama w całkowitym negliżu, spod kołdry widać pociągający obnażony biust. Próbuję ją wyprowadzić -

Перейти на страницу:

Похожие книги

1. Щит и меч. Книга первая
1. Щит и меч. Книга первая

В канун Отечественной войны советский разведчик Александр Белов пересекает не только географическую границу между двумя странами, но и тот незримый рубеж, который отделял мир социализма от фашистской Третьей империи. Советский человек должен был стать немцем Иоганном Вайсом. И не простым немцем. По долгу службы Белову пришлось принять облик врага своей родины, и образ жизни его и образ его мыслей внешне ничем уже не должны были отличаться от образа жизни и от морали мелких и крупных хищников гитлеровского рейха. Это было тяжким испытанием для Александра Белова, но с испытанием этим он сумел справиться, и в своем продвижении к источникам информации, имеющим важное значение для его родины, Вайс-Белов сумел пройти через все слои нацистского общества.«Щит и меч» — своеобразное произведение. Это и социальный роман и роман психологический, построенный на остром сюжете, на глубоко драматичных коллизиях, которые определяются острейшими противоречиями двух антагонистических миров.

Вадим Кожевников , Вадим Михайлович Кожевников

Детективы / Исторический детектив / Шпионский детектив / Проза / Проза о войне