Читаем Radca stanu полностью

- Nie całkiem pana, szanowny panie radco, bo pan jest poza wszelkimi podejrzeniami, a raczej poza głównym biegiem wydarzeń. -

Dowódca filerów wyszedł z cienia na oświetlony trotuar. - Szczególnie interesujące było popatrzeć, czy aby nie pójdzie pan dokądś z tą dziarską pannicą. Przypuszczam, że zdecydował się pan ją podejść - nie knutem, tylko marchewką. I ma pan zupełną rację. Takie zaciekłe osóbki, kiedy spotykają się z grubiaństwem i bezpośrednim naciskiem, tylko się wściekają. Należy je pogładzić z włosem, z włosem, a potem, kiedy brzuszek podstawią - łaps za nieosłonięte!

Jewstratij Pawłowicz zachichotał i pojednawczo machnął dłonią: niech pan się nie wypiera, przecież nie pierwszy dzień na świecie żyję.

- Kiedy zobaczyłem, że panienka wyszła sama, chciałem swoich jołopów posłać za nią, ale potem sobie pomyślałem: poczekam jeszcze troszkę. Pan radca to człowiek bywały, ma nosa. Jeśli tam pozostał, to znaczy: jest sprawa. I dokładnie tak było. Szybko pojawił się ten. -

Mylnikow wskazał na wyjącego z bólu i przeklinającego aresztanta. -

Wyszło na moje, nie przeliczyłem się. Kto to?

- Wydaje się, że członek Grupy Bojowej - odpowiedział Erast Pietrowicz, czując się zobowiązanym wobec nieprzyjemnego, ale całkiem niegłupiego asesora kolegialnego.

Jewstratij Pawłowicz gwizdnął i klasnął dłonią po udzie.

- Ach, panie Mylnikow. Wiedziałeś, na kogo stawiać. Kiedy będzie pan pisał sprawozdanie, proszę łaskawie nie zapomnieć sługi bożego. Hej, chłopaki, wezwijcie sanie! I solidnie mu wykręćcie ręce, bo nie będzie mógł spisać szczerej spowiedzi.

Jeden ze szpicli pomknął po sanie, drugi zacisnął kajdanki na rękach leżącego.

- Figę zobaczysz, a nie szczerą spowiedź - wysyczał drwiąco aresztowany.

*

W Oddziale Ochrany Erast Pietrowicz pojawił się dopiero po północy. Najpierw musiał się zająć broczącym krwią Łarionowem. Wróciwszy do mieszkania, zastał go nieprzytomnego. Gdy przyjechała wezwana telefonicznie karetka ze Szpitala Towarzystwa Miłosierdzia, okazało się, że już nie ma po co zabierać postrzelonego. Byłaby to tylko strata czasu.

Potem radca stanu musiał jeszcze dotrzeć do Wielkiego Gniezdnikowskiego na własnych nogach - w środku nocy nie udało się mu znaleźć żadnej dorożki. W cichym zaułku panowała ciemność, tylko w oknach piętrowego domu paliło się pełne życia światło. W Oddziale Ochrany nikt teraz nie chciał spać. Po wejściu do willi Erast Pietrowicz stał się świadkiem budującej sceny. Mylnikow kończył analizę wieczornej operacji.

Wszystkich szesnastu szpicli stało rzędem wzdłuż ściany długiego korytarza, a asesor kolegialny miękko, jak ogromny kocur, przechadzał się przed szeregiem i równym, mentorskim głosem pouczał:

- Ponownie powtarzam, żebyście, bałwany, w końcu zapamiętali.

Przy zatrzymaniu grupy politycznych, szczególnie jeśli są podejrzani o terroryzm, należy postępować w następujący sposób. Po pierwsze -

oszołomić. Włamać się z trzaskiem, krzykiem, łomotem, żeby im się kolana trzęsły. Nawet odważny człowiek drętwieje zaskoczony. Po drugie -

unieruchomić. Żeby każdy zatrzymany przyrósł do swojego miejsca, palcem nie mógł ruszyć, a już tym bardziej pisnąć. Po trzecie - obszukać, czy nie mają broni. Zrobiliście tak? No? Ciebie, Guśkow, pytam, kierowałeś zatrzymaniem. - Mylnikow zatrzymał się przed starszym filerem, któremu z rozkwaszonego nosa ciekła krew.

- Wasza wielmożność, Jewstratiju Pawłowiczu - basem rzekł Guśkow.

- Przecież to były szczeniaki, żółtodzioby, od razu to stwierdziłem. Mam wyrobione oko.

- A ja ci w to oko jeszcze dowalę - odparł spokojnie asesor kolegialny. - Nie wymądrzaj się, barani łbie, tylko rób, co należy.

Zlekceważyłeś zasady. I po czwarte: każdego zatrzymanego trzeba bacznie obserwować. A wy, niedbaluchy, nawet nie zauważyliście, kiedy panienka z torebki pukawkę wyciągnęła. Zatem tak... - Mylnikow założył ręce za plecy, pokiwał się w przód i w tył. Agenci, wstrzymując oddech, oczekiwali wyroku. - Nagrodzeni zostaną tylko Szyriajew i Żulko. Za aresztowanie groźnego terrorysty wyasygnuję wam po piętnaście rubelków, ode mnie, z prywatnej kieszeni. I w raporcie imiennie wymienię. A ty, Guśkow, płacisz dziesięć rubli sztrafu. I na miesiąc spadasz z oberszpicli do zwykłych. Sprawiedliwie, nie uważasz?

- Przepraszam, wasza wielmożność. - Ukarany zwiesił głowę. -

Tylko, uniżenie błagam, nie odsuwajcie mnie od pracy operacyjnej.

Zasłużę, klnę się na krzyż, zasłużę.

- Dobrze, wierzę.

Mylnikow odwrócił się do radcy stanu i udał, że dopiero teraz go spostrzegł.

- Świetnie, że zechciał pan przyjść, panie Fandorin. Piotr Iwanycz i Zubcow już bitą godzinę z naszym chłopakiem się męczą, ale wszystko na próżno.

- Milczy? - spytał Erast Pietrowicz, wchodząc za Mylnikowem po krętych schodkach.

- Przeciwnie. Jest arogancki. Posłuchałem chwilkę i odszedłem. I tak nic z tego nie będzie. A Piotr Iwanycz po tym wszystkim jest jeszcze wytrącony z równowagi. Przykro mu w dodatku, że to nie on, tylko my z panem capnęliśmy takiego ważnego ptaszka - dorzucił Jewstratij Pawłowicz spiskowym tonem, z lekka się odwracając.

Перейти на страницу:

Похожие книги

1. Щит и меч. Книга первая
1. Щит и меч. Книга первая

В канун Отечественной войны советский разведчик Александр Белов пересекает не только географическую границу между двумя странами, но и тот незримый рубеж, который отделял мир социализма от фашистской Третьей империи. Советский человек должен был стать немцем Иоганном Вайсом. И не простым немцем. По долгу службы Белову пришлось принять облик врага своей родины, и образ жизни его и образ его мыслей внешне ничем уже не должны были отличаться от образа жизни и от морали мелких и крупных хищников гитлеровского рейха. Это было тяжким испытанием для Александра Белова, но с испытанием этим он сумел справиться, и в своем продвижении к источникам информации, имеющим важное значение для его родины, Вайс-Белов сумел пройти через все слои нацистского общества.«Щит и меч» — своеобразное произведение. Это и социальный роман и роман психологический, построенный на остром сюжете, на глубоко драматичных коллизиях, которые определяются острейшими противоречиями двух антагонистических миров.

Вадим Кожевников , Вадим Михайлович Кожевников

Детективы / Исторический детектив / Шпионский детектив / Проза / Проза о войне