Читаем Radca stanu полностью

- Pomyślałby kto, jaki humanitarny! - wykrzyknęła. - Tylko że ja nie wierzę w Atosów z żandarmerii. Tacy jak pan, uprzejmi, wymuskani, są jeszcze gorsi niż jawni krwiopijcy w typie tego z czerwoną gębą. I sto razy bardziej groźni! Czy pan chociaż rozumie, panie pięknisiu, że wam wszystkim nie uda się uciec przed zemstą?

Wojownicza panienka wystąpiła naprzód i Erast Pietrowicz musiał

się cofnąć - paluszek z ostrym paznokietkiem groźnie rozcinał powietrze przed samym nosem radcy.

- Kaci! Oprycznicy! Nie skryjecie się przed pomstą ludu za bagnetami waszych straży przybocznych!

- Ależ ja się wcale nie chowam! - odpowiedział urażony radca stanu. - Żadnej straży przybocznej nie mam, a mój adres jest wydrukowany we wszystkich książkach adresowych. Może pani sprawdzić: Erast Pietrowicz Fandorin, urzędnik do specjalnych poruczeń przy generale-gubernatorze.

- Aa, tenże sam Fandorin! - Dziewczyna rzuciła spojrzenie Łarionowowi, jakby przywołując go na świadka tak zadziwiającego odkrycia.

- Harun ar-Raszid! Niewolnik lampy!

- Jakiej znów lampy? - zadziwił się Erast Pietrowicz.

- No jakże! Wszechmocny dżin, ochraniający starego sułtana Dołgorukiego. To on, Iwanie Ignatjewiczu, groził filerom gubernatorem. -

Znowu odwróciła się do inżyniera. - A ja nie mogłam zrozumieć, co to za wysoko postawiona szycha, która nie boi się ochrany! Nie wiedziałam, panie dżinie, że pan nie pogardza też ściganiem politycznych.

Dobiła Erasta Pietrowicza ostatnim, już całkowicie spopielającym spojrzeniem, skinęła na pożegnanie gospodarzowi i władczym krokiem skierowała się do wyjścia.

- Niech pani poczeka! - zawołał za nią Fandorin.

- Czego jeszcze pan ode mnie chce? - Panienka dumnie wyprostowała zgrabną szyję. - Jednak namyślił się pan mnie aresztować?

- Pani zapomniała swojej broni. - Radca stanu podniósł rewolwer i podał jej rękojeścią do przodu.

Esfira Litwinowa wyrwała broń dwoma palcami, jakby brzydziła się dotknąć ręki urzędnika, i poszła precz.

Fandorin poczekał, póki nie trzasną drzwi wejściowe, odwrócił się do inżyniera i przytłumionym głosem rzekł:

- Wiem, panie Łarionow, o pańskich związkach z Oddziałem Ochrany.

Inżynier zadrżał jak od ciosu. Na żółtawej twarzy, z nabrzmiałymi workami pod oczyma, pojawił się wyraz bolesnej beznadziei.

- Tak. - Skinął głową, ciężko osuwając się na krzesło. - Czego chce się pan dowiedzieć? Niech pan pyta.

- Ja z usług tajnych informatorów nie korzystam - oschle wycedził

Erast Pietrowicz. - Uważam, że szpiegować swoich towarzyszy to łajdactwo.

To, czym się pan tutaj zajmuje, nazywa się prowokacją. Zawiera pan nowe znajomości wśród romantycznie nastrojonej młodzieży, prowokuje antyrządowe rozmowy, a potem donosi do ochrany o swoich sukcesach. Jak panu nie wstyd! Przecież jest pan sz-szlachcicem, czytałem pańskie dossier.

Łarionow zaśmiał się nieprzyjemnie, drżącą ręką wyjął papierosa.

- Wstyd? O sumieniu lepiej pomówcie z panem Zubcowem, Siergiejem Witaljewiczem. I o prowokacji także. Siergiej Witaljewicz, co prawda, tego słowa nie lubi. Nazywa to sanacją. Utrzymuje, że potencjalnie niebezpieczne indywidua lepiej znaleźć we wczesnym stadium i odsiać. Ku pożytkowi społeczeństwa i dla ich własnego dobra. Jeśli nie będą się zbierać u mnie, pod czujnym okiem Siergieja Witaljewicza, to będą się zbierać w jakimkolwiek innym miejscu. I wiadomo, na jakie pomysły mogą tam wpaść, co mogą nawyrabiać. A tutaj są wszyscy na widoku. Jeśli któryś z nich zacznie od pustych rozmówek przechodzić do konkretnych działań, zaraz go, gołąbeczka, łapu-capu, pochwycą. Państwo jest spokojniejsze, pan Zubcow ma premię, a judasz Łarionow - bezsenne noce...

Inżynier zasłonił twarz rękoma i zamilkł. Sądząc po wstrząsanych drgawkami plecach, walczył ze spazmatycznym szlochem.

Erast Pietrowicz usiadł naprzeciwko, westchnął.

- Co pana podkusiło? Przecież to obrzydliwe.

- Pewnie, że obrzydliwe - odezwał się głuchym głosem Łarionow przez przyciśnięte dłonie. - Kiedy byłem studentem, też marzyłem o sprawiedliwości społecznej. Rozklejałem ulotki na uniwersytecie. Przy tym zajęciu mnie dopadli.

Odsunął ręce i widać było, że oczy ma wilgotne, błyszczące.

Zapalił zapałkę, zaciągnął się nerwowo.

- Siergiej Witaljewicz to człowiek miłosierny. „Ma pan -

powiedział - Iwanie Ignatjewiczu, matkę starą i chorą. Jeśli wyrzucą pana z uniwersytetu - a to najmniejsza kara, która panu grozi - nie przeżyje.

No, a zesłaniem albo - nie daj Boże - więzieniem to już na pewno wepchnie ją pan do grobu. Po co to panu, Iwanie Ignatjewiczu? Dla kaprysu?”. A potem o sanacji zaczął mi tłumaczyć, tylko dłużej i składniej. „Ja pana nie namawiam do donosicielstwa, tylko do ratowania dzieci. Przecież one, nierozumne i o czystych sercach, galopują po kwitnącej łące i nie widzą, że za nią znajduje się przepaść. Pan stanąłby na skraju tej przepaści, pomógłby mi pan ustrzec dzieci od upadku”. Siergiej Witaljewicz to mistrz oratorstwa, ale najważniejsze, że sam w to wierzy. No i ja uwierzyłem. -

Перейти на страницу:

Похожие книги

1. Щит и меч. Книга первая
1. Щит и меч. Книга первая

В канун Отечественной войны советский разведчик Александр Белов пересекает не только географическую границу между двумя странами, но и тот незримый рубеж, который отделял мир социализма от фашистской Третьей империи. Советский человек должен был стать немцем Иоганном Вайсом. И не простым немцем. По долгу службы Белову пришлось принять облик врага своей родины, и образ жизни его и образ его мыслей внешне ничем уже не должны были отличаться от образа жизни и от морали мелких и крупных хищников гитлеровского рейха. Это было тяжким испытанием для Александра Белова, но с испытанием этим он сумел справиться, и в своем продвижении к источникам информации, имеющим важное значение для его родины, Вайс-Белов сумел пройти через все слои нацистского общества.«Щит и меч» — своеобразное произведение. Это и социальный роман и роман психологический, построенный на остром сюжете, на глубоко драматичных коллизиях, которые определяются острейшими противоречиями двух антагонистических миров.

Вадим Кожевников , Вадим Михайлович Кожевников

Детективы / Исторический детектив / Шпионский детектив / Проза / Проза о войне