Читаем Radca stanu полностью

Kiedy patrzył na Jemielę, ciepło robiło się na sercu. Myślał: nie można ciągle leżeć na zapiecku. Ci, którym nie zbywa na dowcipie, którzy mają wrażliwsze sumienia, już zaczęli się budzić. Oznacza to, że ofiary nie są daremne, że nie na próżno leje się krew - własna i cudza.

- Oto, do czego prowadzi sen na podłodze, odżywianie się sokami ziemi. - Rachmet uśmiechnął się, odrzucając z czoła malowniczy kosmyk. -

Ja tutaj, Grin, o tobie zacząłem tworzyć wiersz.

I zadeklamował:

Żył na świecie Grin jak diament,

Miał nietuzinkowy talent:

Spał na deskach sławny Grin,

Bez piernatów słodko śnił.

- Mam i drugi wariant. - Rachmet powstrzymał gestem przysypiającego Sniegira i kontynuował:

Żył na świecie smętny rycerz,

Chrobrym Grinem świat go zwał.

Talent krył za chmurnym licem:

Bez piernatów słodko spał*.

Przy wtórze przyjacielskiego chichotu towarzyszy Grin pomyślał: przerobił Puszkina. Pewnie to jest śmieszne. Sam nie miał poczucia humoru, ale to przecież nic ważnego, drobiazg. I w myśli poprawił

wierszydło: nie jestem jak diament, tylko jak stal.

Nic na to nie mógł poradzić - ten amator mocnych wrażeń wcale mu się nie podobał, chociaż trzeba było przyznać, że Rachmet dobrze służył

sprawie.

Grin wziął go do grupy zeszłej jesieni, kiedy potrzebował

partnera do akcji zagranicznej - przecież z Jemielą nie można było jechać do Paryża.

Zorganizował Rachmetowi ucieczkę z karetki więziennej, kiedy przewożono go z sądu po ogłoszeniu wyroku.

Wszystkie gazety pisały wtedy o kornecie ułanów Sielezniowie, który na przeglądzie stanął w obronie swojego żołnierza, a w odpowiedzi na karczemne przekleństwa wyzwał dowódcę na pojedynek. Kiedy impertynent wyzwania nie przyjął, kornet zastrzelił go na oczach pułku.

Grinowi spodobała się ta malownicza historia. Szczególnie to, że oficerek nie bał się przekreślić całej swojej przyszłości w obronie prostego człowieka. Grin dostrzegł w tym nie tylko wielce obiecującą zaciekłość, lecz także rodzaj powinowactwa dusz - furia jako replika na głupią podłość nie była mu obca.

Motywacja Nikołaja Sielezniowa okazała się diametralnie różna.

Jego barwa przy bliższej znajomości wydała się niepokojąca, chabrowa.

„Jestem strasznie ciekaw nowych wrażeń” - często powtarzał Rachmet.

Zbiegłego korneta przez życie wiodła ciekawość. Uczucie puste i nieprzydatne zmuszało go do skosztowania i tego, i tamtego dania - im bardziej ostre i pikantne, tym lepsze. Grin zrozumiał: w dowódcę Sieleziniow wystrzelił nie z powodu krzyczącej niesprawiedliwości, lecz dlatego, że cały pułk patrzył na niego z zapartym tchem i czekał, co się stanie. Do rewolucjonistów również przyłączył się dla zaspokojenia żądzy nowych awantur. Ucieczka wśród strzelaniny przypadła mu do gustu, konspiracyjny wyjazd do Paryża jeszcze bardziej.

Grin nie miał już żadnych iluzji na temat prawdziwych motywów postępowania Rachmeta. Przezwisko były oficer przybrał na cześć bohatera Czernyszewskiego, ale sam był ulepiony z zupełnie innej gliny. Dopóki nie znudzą mu się akty terroru, będziemy razem. Zaspokoi swoją ciekawość -

urwie się, szukaj wtedy wiatru w polu.

Z myślą o Rachmecie Grin przygotował tajny plan. Jak maksymalnie wykorzystać dla sprawy niepotrzebnego człowieka? Plan był taki: wysłać go na ważną akcję, taką, z której się nie wraca. Niech rzuci się jako żywa bomba pod kopyta ministerialnego albo gubernatorskiego zaprzęgu. Rachmet nie będzie się bał pewnej śmierci - takiej potrawy jeszcze mu życie nie ofiarowało do degustacji. Na wypadek, gdyby akcja w Klinie się nie udała, Rachmet miał już rezerwowe zadanie: tego samego wieczoru wysadzić Chrapowa w powietrze na Dworcu Jarosławskim, zanim ów odjedzie na Syberię. Ale chociaż Chrapowa już nie ma, przecież będą inni, samodzierżawca ma wiele psów gończych. Najważniejsze to nie przegapić momentu, kiedy w oczach Rachmeta pojawi się znudzenie.

Tylko z powodu tego potajemnego zamiaru Grin pozostawił go w grupie po grudniowej historii ze Szwierubowiczem.

Otrzymali rozkaz partyjny: wykonać wyrok na zdrajcy, który wydał

i wysłał na szubienicę towarzyszy z Rygi. Grin nie lubił takich zadań, dlatego nie sprzeciwiał się, kiedy eks-kornet sam się zgłosił.

Zamiast jednak po prostu zastrzelić Szwierubowicza, Rachmet chlusnął mu w twarz witriolem. Powiedział, że to dla odstraszenia innych prowokatorów, a tak naprawdę pewnie po prostu chciał zobaczyć, jak żywemu człowiekowi wypływają oczy, odpadają wargi i nos.

Od tej pory Grin nie mógł bez wstrętu patrzeć na Rachmeta, ale znosił go - dla sprawy.

- Trzeba się położyć - powiedział cicho. - Wiem, jest dopiero dziesiąta. Ale i tak musimy się wyspać. Jutro rano będziemy zmieniać lokum.

Obejrzał się na białe drzwi gabinetu. Za nimi siedział gospodarz, Privat-dozent Wyższej Szkoły Technicznej, Siemion Lwowicz Aronzon.

Перейти на страницу:

Похожие книги

1. Щит и меч. Книга первая
1. Щит и меч. Книга первая

В канун Отечественной войны советский разведчик Александр Белов пересекает не только географическую границу между двумя странами, но и тот незримый рубеж, который отделял мир социализма от фашистской Третьей империи. Советский человек должен был стать немцем Иоганном Вайсом. И не простым немцем. По долгу службы Белову пришлось принять облик врага своей родины, и образ жизни его и образ его мыслей внешне ничем уже не должны были отличаться от образа жизни и от морали мелких и крупных хищников гитлеровского рейха. Это было тяжким испытанием для Александра Белова, но с испытанием этим он сумел справиться, и в своем продвижении к источникам информации, имеющим важное значение для его родины, Вайс-Белов сумел пройти через все слои нацистского общества.«Щит и меч» — своеобразное произведение. Это и социальный роман и роман психологический, построенный на остром сюжете, на глубоко драматичных коллизиях, которые определяются острейшими противоречиями двух антагонистических миров.

Вадим Кожевников , Вадим Михайлович Кожевников

Детективы / Исторический детектив / Шпионский детектив / Проза / Проза о войне