Heta havoračy, prystaviŭ na ahoń pasudzinu z poliŭkaju dla Vinicija i zamoŭk. Jahonaja dumka błukałasia, mabyć, praz niejki čas pa lihijskich puščach, až jak pačało kipieć u haršku, vyliŭ z jaho stravu ŭ misku i, astudziŭšy, zviarnuŭsia: — Hłaŭk rajić, spadaru, kab jak najmienš varušyŭ navat zdarovaju rukoju, dyk Kalina zahadała mnie karmić ciabie.
Lihija zahadała! Na heta nie było adkazu. Viniciju nie pryjšło nat u hołaŭ supraciŭlacca jejnaj voli, by dačce cezara ci bahini, dyk nie adkazaŭ ani słova. Ursus, sieŭšy la łožka, pačaŭ čerpać poliŭku z miski małym kubkam i padnosić jamu da vusnaŭ. Rabiŭ heta tak rupiasna, z takoju dobraju ŭsmieškaju ŭ vačach, što Vinić i sam sabie nie vieryŭ, kab heta moh być toj samy strašenny tytan, jaki ŭčora, zdušyŭšy Kratona, kinuŭsia na jaho samoha, jak bura, i rastarmašyŭ by jaho, kab nie litasć Lihiji. Maładomu patrycyju pieršy raz u žycci pryjšła ŭ hołaŭ dumka, što moža dziejecca ŭ sercy prastaka, słuhi i barbara.
Ursus akazaŭsia niańkaju vielmi niazručnaju. Kubak zusim hinuŭ u jahonych hierkulesavych palcach, tak što nielha było Viniciju da jaho datknucca vusnami. Pasla niekalkich niaŭdałych sprobaŭ vialihur nadta zakłapaciŭsia dyj kaža: — Ej, lahčej zubra vyviesci z ostupu… Vinicija rassmiašyła niaŭdača liha, ale bolš zacikaviła hadka pra zubra.
Bačyŭ jon u cyrkach strašennyja «ury», dastaŭlanyja z paŭnočnych puščaŭ, na jakich najadvažniejšyja biestyjaryi palavali z tryvohaj i jakija adnym słanam sastupali pa vieličyni j mocy.
— Niaŭžo sprabavaŭ ty brać takija biestyi za rohi? — spytaŭ z vyhladam zdziŭlennia.
— Pakul nie minuła mnie dvaccaci zimaŭ, dyk bajaŭsia, — adkazaŭ Ursus, — ale potym byvała!
I začaŭ znoŭ karmić Vinicija jašče bolš niazručna, jak pierad tym.
— Mušu paprasić Myryjam abo Nazarki, — skazaŭ.
Ale na ščascie biełaja hałovańka Lihiji vychiliłasia z-za zasłony.
— Zaraz dapamahu, — kaža.
I vyjšła z kubikuluma, dzie, vidać, rychtavałasia da snu, bo była apranuta tolki ŭ abcisnutuju tuniku, zvanuju ŭ staradaŭnasci «kapityjum», zakryvajučuju ščylna hrudzi, i vałasy mieła raspuščanyja. Vinicij, u jakim žyviej zaskakała serca, pačaŭ joj dakarać, što dahetul nie spić, a jana viesieła adkazvaje: — Ja chacieła ŭžo kłascisia, ale pierš vyruču Ursusa.
I, uziaŭšy kubak, sieła na kraji łožka dy pačała karmić Vinicija, supakoranaha adnačasna j ščaslivaha, kali nachilałasia da jaho, biła na jaho ciapło jejnaha cieła, i razhornienyja kosyńki spłyvali jamu na hrudzi, až jon zbialeŭ ad uražannia, ale ŭ mutni i paryvie žady adčuvaŭ adnačasna, što heta nadusio jamu daražejšaja i vialbiejšaja hałovańka, pierad jakoju ŭvieś sviet — ničym. Daŭniej pažadaŭ jaje, ciapier pačynaŭ kachać poŭnymi hrudźmi. Daŭniej jak naahuł u žycci, tak i ŭ pačucciach byŭ, jak usie tahačasnyja ludzi, slapym niaŭstupnym ehajistam, jakomu tolki pra siabie raschodziłasia, ciapier ža pačało jamu raschodzicca i pra jaje.
Pa chvilinie admoviŭsia dalej jesci i, choć prysutnasć jejnaja ŭpajała jaho raskošaj, skazaŭ: — Hodzie, idzi spać, bahińka maja.
— Nie nazyvaj mianie tak, — adkazała, — mnie hetaha nie hadzicca słuchać.
I ŭsmichałasia da jaho, kažučy, što son ad jaje ŭciok, što nie čuje zniamohi, što nie pojdzie spać, pakul nie pryjdzie Hłaŭk. Jon słuchaŭ jejnych słoŭ, by muzyki, i serca nabryniała štoraz bolšym rasčulenniem, štoraz bolšym zachaplenniem, štoraz bolšaju ŭdziačnasciu, a dumka niepakojiłasia, jak by joj tuju ŭdziačnasć akazać.
— Lihijka, — adazvaŭsia pasla karotkaha maŭčannia, — ja ŭpiarod ciabie nie viedaŭ. Ale ciapieraka viedaju, što maniŭsia dajsci da ciabie błudnaju darohaju, voś ža kažu tabie: viarnisia da Pamponiji Hrecyny i budź peŭnaj, što adciapier nichto na ciabie ruki nie padymie.
Tvar jejny nahła pasmutnieŭ.
— Była b ja ščaslivaju, — adkazała, — kab choć zdalok z joju mahła pabačycca, ale viarnucca da jaje ŭžo nie mahu.
— Čamu? — spytaŭ zdziŭleny Vinić.
— My, chryscijanie, viedajem praz Akte, što dziejecca na Pałatynie. Niaŭžo ty nie čuŭ: cezar chutka pasla majich uciokaŭ, a pierad vyjezdam u Nieapal, zaklikaŭ Aŭła i Pamponiju — i, dumajučy, što jany mnie dapamahli, pahražaŭ im hnievam. Na ščascie, Aŭł moh jamu adkazać: «Viedaješ, dominie, što nikoli łharstva nie vychodziła z majich vusnaŭ; voś ža klanusia pierad taboju, što my ŭciakać joj nie dapamahali i što tak roŭna, jak ty, nie viedajem, što z joju stałasia». I cezar pavieryŭ, a pasla zabyŭsia — a ja nikoli nie pisała, nie prasiła radaŭ starejšych, dzie ja, kab jany zaŭsiody smieła mahli prysiahnuć, što ničoha pra mianie nie viedajuć. Ty, moža, hetaha nie zrazumieješ, Vinicijka, ale nam łhać nie možna, nat choć by raschodziłasia nam pra abaronu žyccia. Takaja naša navuka, da jakoj žadajem prynaravić našaje serca. Dyk nie bačyła ja Pamponiji ad taho času, kali razvitałasia z jejnym domam, a da jaje čas ad času dachodziła słabieńkaje recha, što ja žyvu pad dobraj apiekaj.