Sam nie viedaju, čamu tak stałasia, ale tak josć! Voś ža prychodžu da vas: dajcie mnie jaje za žonku, a ja prysiahnu vam, što nie tolki joj nie zabaraniu vyznavać Chrysta, ale i sam vučycimusia Jahonaj navuki.
Havaryŭ, trymajučy vysoka hołaŭ, hołasam stanoŭkim, ale byŭ, adnak, rasčuleny, i nohi pad pałasataju nakidkaju dryžali, a jak pa słovach jahonych nastała maŭčannie, pačaŭ havaryć dalej, jak by maniŭsia ŭpiaredzić niepamysny adkaz: — Viedamy mnie pieraškody, ale kachaju jaje, daražej mnie jana za ŭłasnyja vočy, i choć ja jašče nie chryscijanin, niepryjacielem nie budu ni vašym, ni Chrystovym. Chaču pierad vami być u praŭdzie, kab mahli mnie vieryć. Havaru vam praŭdu, choć mahu heta prypłacić žycciom. Inšy skazaŭ by mo: «Achrysciecie mianie!» — ja kažu: «Asviaciecie mianie!» Vieru, što Chrystus uvaskros, bo ab hetym sviedčać ludzi, jakija žyvuć praŭdaj, jakija bačyli Jaho pa smierci. Vieru, bo sam bačyŭ, jak vašaja navuka płodzić cnotu, spraviadlivasć i miłasernasć, a nie złačynstva, za jakoje vas černiać. Mała jaje dahetul paznaŭ. Bałazie ad vas, z vašych učynkaŭ, bałazie ad Lihiji dy z hutarak z vami. Adyž, kažu vam: i ŭva mnie štości jana ŭžo zmianiła. Trymaŭ ja daŭniej u žaleznaj ruce maju słužbu — ciapier nie mahu. Nie viedaŭ litasci — ciapier viedaju. Raskašavaŭsia raspustaju — ciapier uciakaju z stavu Ahrypy, bo ŭva mnie serca buryłasia ad abrydy. Daŭniej vieryŭ u nachabstva — siannia jaho vyrakajusia. Paviercie, sam siabie nie paznaju, abrydli mnie bankiety, abrydła vino, piesni, vianki j cytry, abrydzieŭ dvor cezara, i nahasć bałaŭnic, i ŭsie bujanstvy.
A jak ujaŭlu sabie, što Lihija by snieh u harach, dyk tym bolš jaje kachaju; a jak padumaju, što navuka vaša robić jaje takoju, dyk miłuju i henu navuku i žadaju jaje! Ale ž nie razumieju jaje, nie viedaju, ci mahčymu joju žyć, ci stryvaje jaje maja ŭdača, dyk i žyvu ŭ niapeŭnasci j pakutach, nie raŭnujučy jak u ciamnicy.
Tut brovy jamu nasupilisia bolem, začyrvanieŭsia tvar, havaryŭ dalej niervova, z bolšym uzdymam: — Bačycie! Pakutuju z kachannia i zmuroku. Kazali mnie, što ŭ vašaj navucy nie astojicca ni žyccio, ni ludskaja radasć, ni ščascie, ni prava, ni paradak, ni ŭłada, ni rymskaje vaładarstva, niaŭžo heta tak? Kazali mnie, što vy šalonyja ludzi; skažecie, što prynosicie nam? Ci kachannie josć hrachom? Ci adčuvannie radasci josć hrachom? Ci žadannie ščascia josć hrachom? Ci vy — niepryjacieli žyccia? Ci chryscijanin musić być abaviazkova žabrakom? Ci kančatkova mušu vyrakacca Lihiji? Jakaja vaša praŭda? Učynki vašy i słovy prazrystyja, by kryničnaja vada, ale jakoje ž dno taje vady? Bačycie chiba maju ščyrasć.
Razžaniecie tuman! Bo mnie kazali jašče j toje: «Hrecyja stvaryła mudrasć i krasu, Rym — moc, a jany što prynosiać?» Dyk skažecie, što prynosicie?
Kali za dzviaryma vašymi josć jasnasć, dyk adčyniecie mnie.
— Prynosim luboŭ, — adkazaŭ Piotr.
A Pavał z Tarsu dadaŭ: — Kali b havaryŭ movami ludskimi j aniolskimi, a lubovi b nie mieŭ, byŭ by jak miedź brazhotnaja… Rasčuliłasia serca staroha Apostała nad dušoju ŭ pakutach, jakaja, moŭ ptušyna, zamknionaja ŭ kletcy, rvałasia na pavietra j sonca, dyk vyciahnuŭ da Vinicija ruki j skazaŭ: — Chto stukaje, adčynicca jamu, i łaska Hospadava josć nad taboju, dyk bahasłaŭlaju ciabie, tvaju dušu dy tvajo kachannie ŭ imia Zbaviciela svietu.
Vinić, jaki j biez taho byŭ pad uražanniem, pačuŭšy bahasłavienstva, padskočyŭ da Piatra, i voś stałasia reč niavidanaja: naščadak hordych kvirytaŭ, jaki niadaŭna nie pryznavaŭ čužynca za čałavieka, chapiŭ ruki staroha halilejčyka j pačaŭ z udziačnasciu całavać.
Uciešyŭsia j Piotr, bo zrazumieŭ, što jahonaje ziernie znoŭ upała na adzin zahon bolš, što jahonaja rybackaja sieć zaharnuła znoŭ adnoju dušoju bolš.
Prysutnyja, nie mienš uciešanyja henym jaŭnym znakam pašany dla Božaha Apostała, adazvalisia ŭ adzin hołas: — Chvała Tabie, Boža, na niebie!
Vinić ustaŭ z raspramienienym abliččam i havora: — Ščascie, baču, žyć moža miž vami, bo čujusia ščaslivy i dumaju taksama, pierakanajecie mianie i ŭ inšych spravach. Ale mušu skazać vam, što staniecca heta nie ŭ Rymie; cezar jedzie da Ancyjuma, a ja mušu z im, bo maju zahad. Viedajecie ž: nie pasłuchać — heta smierć. Ale, kali łaska, jedźcie sa mnoju i budziecie vučyć mianie vašaj praŭdy. Biespiačniej tam budzie vam, jak mnie, u tym vialikim nataŭpie ludziej mahčymiecie navučać pry samym dvary cezara. Akte, kažuć, josć chryscijankaj, a miž pretoryjanami josć chryscijanie, ja sam bačyŭ, jak vajak stanaviŭsia pierad taboju, Piotra, na kaleni la Namentanskaje bramy. U Ancyjumie maju viłłu, u jakoj budziem zbiracca, i pad bokam Nerona słuchacimiem vašaje navuki. Kazaŭ mnie Hłaŭk, što vy dla adnej dušy hatovy jsci na kaniec svietu, dyk zrabiecie heta dla mianie, jak dla tych, dla jakich pryjšli siudy z Judeji, zrabiecie, nie pakidajcie dušy maje.