A jana padniała na jaho irysavyja vočańki, potym spusciła saramiažliva hołaŭ i kaža: — Ty viedaješ… Vinić zmoŭk na momant, pierapoŭnieny ščasciem, a pasla havaryŭ dalej: jak pavoli pierakonvaŭsia, što jana całkam admietnaja ad rymlanak, chiba da adnaje Pamponiji padobnaja. Nie ŭmieŭ joj dobra rastałkavać, bo j sam nie ciamiŭ svajich adčuvanniaŭ, bačačy, što ŭ asobie jejnaj prychodzić na sviet zusim inšaja krasa, jakoje da hetych por zusim nie byvała, i jakaja nie tolki josć marmuravym architvoram, ale j dušoju. Skazaŭ prymiež taho i toje, jak jon kachaŭ jaje nat za jejnyja ŭcioki ad jaho, dy što budzie sviatoju jamu pry vohniščy. Chapiŭ pasla jaje za ruku i, nie mohučy dalej havaryć, tolki lubavaŭsia joju z zachaplenniem, jak znojdzienym ščasciem, dy paŭtaraŭ jejnaje imia, kazaŭ by žadaŭ upeŭnicca, ci znajšoŭ jaje, ci josć jana pry im: — Ach, Lihija! Lihija!..
U kancy pačaŭ jaje raspytvać pra jejnyja pieražyvanni, a jana pryznałasia jamu, što jaho pakachała jašče ŭ Aŭłaŭ, što była b saznałasia ŭ kachanni, kali b advioŭ nazad jaje z Pałatynu, i pamahła b jamu ich pieraprasić.
— Ja prysiahaŭ tabie, — kaža Vinić, — što mnie i ŭ hołaŭ nat nie prychodziła adbirać ciabie ŭ Aŭlusaŭ. Piatroni niekali skaža tabie, tady ž jašče pryznavaŭsia jamu ja, što kachaju ciabie i chaču zviančacca. Skazaŭ jamu hetak: «Chaj namascić maje dzviery voŭčym tukam i zasiadzie pry majim vohniščy!» Ale jon vykpiŭ mianie i padsunuŭ cezaru dumku, kab zažadaŭ ciabie jak załožnicy dy addaŭ mnie.
Kolki ž razoŭ ja praklinaŭ jaho padčas žurby, ale, moža, heta pamysny trap, bo inakš nie paznajomiŭsia b ja z chryscijanami dy nie zrazumieŭ by ciabie.
— Vier mnie, Mark, — adkazała Lihija, — heta Chrystus vioŭ ciabie da siabie hetaju darohaju.
Vinić zrabiŭ hałavoju žest zdziŭlennia.
— Praŭda! — žyva prytakivaŭ. — Usio tak dziŭna splałosia, što ja, hukajučy ciabie, znajšoŭ chryscijanstva… U Ostryjanumie z podzivam słuchaŭ Apostała, bo takich rečaŭ nikoli nie čuŭ. Ty maliłasia za mianie?
— Tak! — cvierdziła Lihija.
Prajšli mima abzielaniełaha letnika i padyjšli da miejsca, dzie Ursus, zadaviŭšy Kratona, kinuŭsia na Vinicija.
— Tut, — kaža junak, — kab nie ty, byŭ by mnie kaniec.
— Nie zhadvaj i nie dakaraj jamu za heta.
— Ci ž ja msciŭsia b jamu za toje, što ciabie baraniŭ? Vyzvaliŭ by zaraz, kali b jon byŭ niavolnikam.
— I Aŭlusy jaho daŭno vyzvalili b.
— Pamiataješ, — pryhadvaŭ Vinić, — jak ja maniŭsia ciabie addać Aŭłam?
Ale ty nie chacieła, bo moh by daviedacca ab hetym cezar i mscicca nad imi. Nu a ciapier mahčymieš z imi spatykacca daŭspadoby.
— Jak heta, Mark?
— Kažu «ciapier», a maju na dumcy tuju chvilinu biaspiečnuju, kali budzieš užo majoju. Tak!.. Bo kali b cezar, daviedaŭšysia, spytaŭ, što ja zrabiŭ z zakładnicaj, jakuju mnie pavieryŭ, adkažu: «Zviančaŭsia z joju, i da Aŭłaŭ chodzić z maje voli». Jon doŭha nie budzie ŭ Ancyjumie, bo jamu chočacca ŭ Achajju, a choć by j zabaviŭsia, nie patrabuju spatykacca z im štodzień. Jak Pavał navučyć mianie vašaje viery, zaraz pryjmu chrost i viarnusia siudy, adsviažu pryjazń z Aŭłami, jakija na dniach viernucca ŭ horad, i nie budzie ŭžo pieraškod, a tady zabiaru ciabie i pasadžu la majho vohnišča. O carissima, carissima!
Skazaŭšy heta, vyciahnuŭ ruki, kazaŭ by nieba zaklikaŭ u sviedki svajho kachannia, a Lihija, padniaŭšy na jaho pałajučyja vočy, daskazała: — I tahdy prysiahnu: «Dzie ty, Kaj, tam i ja, Kaja».
— Nie, Lihija! — adazvaŭsia Vinić. — Pryrakaju tabie, što nikoli nivodnaja žančyna nie była, moža, tak pavažana ŭ domie, jak ty budzieš u mianie.
Praz chvilinu jšli moŭčki, nie mohučy zmiascić u hrudziach ščascia, raskachanyja ŭ sabie, padobnyja da pary bostvaŭ, tak pryhožyja, jak by ich razam z kvietkami vyčaravała viasna.
Zatrymalisia ŭrešcie pad cyprysam niedaloka ŭvachodu ŭ dom. Lihija abapierłasia la dreva, a Vinić pačaŭ prasić dryžačym hołasam: — Zahadaj Ursusu pryniesci ad Aŭłaŭ da mianie tvaje manatki j zabaŭki.
A jana, začyrvanieŭšysia, by ruža ci zarnica, pierascierahła: — Zvyčaj dyktuje jnakš… — Ja viedaju. Zanosić zvyčajna pronuba[48] za suženkaju, ale ty zrabi dla mianie vyniatak. Ja zabiaru ich z saboju ŭ maju viłłu da Ancyjuma, i buduć mnie pryhadvać ciabie.
Zharnuŭ ruki, by dzicianio, i nalahaŭ dalej:
— Pamponija na dniach vierniecca, dyk zrabi mnie pryjemnasć, dziva, zrabi, carissima maja!
— Chaj Pamponija zrobić, jak zachoča, — adkazała Lihija, rumianiačysia na ŭspamin «pronuby».
Dy znoŭ zamoŭkli, kachannie prypyniała im duch u hrudziach. Lihija apirałasia plačyma ab cyprys, z biełym, jak kvietka, abliččam, z vačyma apuščanymi i žyva chvalujučymi hrudkami, a Vinić mianiaŭsia na tvary, bladnieŭ. U paŭdniovaj cišyni čuli biccio svajich sercaŭ, upojenyja, raskašujučysia ŭsim, što ich akružała.