Читаем My полностью

Chwila —jestem gdzieś w górze, pode mną —głowy, głowy, głowy, szeroko krzyczące usta, pluskające w górę i opadające ręce. To było przedziwne, upajające: czułem siebie ponad wszystkimi, ja —byłem ja, odrębność, świat, przestałem być jak zwykle składnikiem, stałem się jednostką.

I otóż ja —z ciałem zmiętoszonym, szczęśliwym, zgniecionym jakby w miłosnym uścisku —w dole, przy samym kamieniu. Słońce, głosy z góry —uśmiech I. Jakaś złotowłosa i cała atłasowozłota kobieta pachnąca ziołami. W jej rękach —czara, chyba drewniana. Upija łyk czerwonymi ustami —i podaje mi, a ja łapczywie, z zamkniętymi oczami, piję, żeby zgasić ogień —piję słodkie, kłujące, chłodne iskry.

A potem —krew we mnie i cały świat —tysiąc razy szybciej. Lekka ziemia leci jak puch. I wszystko dla mnie —lekkie, proste, jasne.

Teraz dostrzegam na kamieniu znajome ogromne litery: „Mefi” —i nie wiedzieć czemu jest to takie potrzebne, to —zwykła, mocna nić, która wszystko wiąże. Widzę toporny wizerunek —też może na tym kamieniu: skrzydlaty młodzieniec, przejrzyste ciało, a tam, gdzie powinno być serce —oślepiający, purpurowo rozżarzony węgieł. I znów: rozumiem ten węgiel… czy inaczej: czuję go tak samo, jak czuję każde słowo nie słysząc go (ona przemawia z góry, z kamienia) —i czuję, że wszyscy oddychają jednym oddechem —i wszyscy razem muszą gdzieś lecieć jak wtedy ptaki nad Murem…

Z tyłu, z dyszącego ciężkiego gąszczu ciał donośny głos:

— Ależ to szaleństwo!

I zdaje mi się, że to ja —tak, sądzę, że to byłem właśnie ja —wskakuję na kamień, a stamtąd słońce, głowy, na niebieskim tle —zielona zębata piła, i krzyczę:

— Tak, tak, właśnie! Wszyscy właśnie muszą oszaleć, koniecznie muszą oszaleć —jak najprędzej! Ja wiem —to konieczność.

Obok —I; jej uśmiech, dwie ciemne linie —od kącików ust w górę, ostrym kątem; a we mnie —węgiel, i to —przelotne, lekkie, nieco bolesne, piękne…

Potem —tylko zakrzepłe, rozprysłe odłamki.

Powoli, nisko —ptak. Widzę: jest żywy tak jak ja, jak człowiek obraca głowę w prawo, w lewo, i świdruje mnie czarnymi, okrągłymi oczami…

I coś jeszcze: plecy pokryte lśniącą sierścią barwy starej kości słoniowej. Po plecach pełznie ciemny insekt z drobnymi przezroczystymi skrzydłami —plecy drgają, żeby strząsnąć insekta, drgają jeszcze raz…

I jeszcze coś: cień liści —spleciony, kratkowany. Leżący w cieniu jedzą coś, co przypomina legendarne pożywienie starożytnych: podługowaty żółty owoc i kawałek czegoś ciemnego. Kobieta wtyka mi to w rękę —i śmiech mnie bierze: nie wiem, czy mogę to jeść.

I znów: tłum, głowy, nogi, ręce, usta. Na sekundę wyskakują twarze —i giną, pękają jak bąble na wodzie. I na sekundę —czy może tak mi się tylko zdaje —przezroczyste, lecące skrzydła —uszy.

Z całej siły ściskam rękę I. Ogląda się:

— Co ty?

— On tu jest… Zdawało mi się…

— Co za on?

— S… Dopiero co —w tłumie…

Węglowoczarne, cienkie brwi zadarte ku skroniom: ostry trójkąt, uśmiech. Nie rozumiem, dlaczego się uśmiecha —jak ona może się uśmiechać?

— Nie rozumiesz, I —ty nie rozumiesz, co to znaczy, jeżeli on albo któryś z nich tu jest…

— Śmieszny jesteś! Czy komukolwiek tam, za Murem, przyjdzie do głowy, że my jesteśmy tutaj? Przypomnij sobie: czy sam kiedykolwiek myślałeś, że to jest możliwe? Oni polują na nas tam —niech sobie polują! A ty majaczysz.

Uśmiecha się lekko, wesoło i ja się uśmiecham, ziemia —pijana, wesoła, lekka —płynie…

<p>Notatka 28</p>Konspekt:OBIEENTROPIA I ENERGIANIEPRZEJRZYSTA CZĘŚĆ CIAŁA

No, więc: jeżeli wasz świat przypomina świat naszych dalekich przodków, wyobraźcie sobie, że razu pewnego w przestworzach oceanu natknęliście się na szóstą, siódmą część świata —jakąś Atlantydę, a tam —niesłychane miasta-labirynty, ludzie szybują w powietrzu bez skrzydeł ani aero, kamienie unosi w górę siła wzroku —słowem, coś takiego, co wam samym nie postałoby w głowie, nawet gdybyście chorowali na sny. Tak właśnie było wczoraj ze mną. No, bo zrozumcie: nikt z nas nigdy od czasów Wojny Dwustuletniej nie był za Murem —mówiłem wam już o tym.

Wiem: mam wobec was, nieznani przyjaciele, obowiązek —szczegółowo opowiedzieć wam o tym dziwnym i nieoczekiwanym świecie, który wczoraj odkryłem. Ale na razie nie jestem w stanie do te, go wrócić. Ciągle coś nowego, jakaś ulewa zdarzeń, nie zdołam zebrać tego wszystkiego: nadstawiam poły, garście —a mimo to całe wiadra chlustają obok, a na te stronice trafiają tylko kropelki…

Najpierw usłyszałem za moimi drzwiami podniesione głosy —poznałem głos I, sprężysty, metaliczny —i drugi, prawie sztywny, nie gnący się —jak drewniana linijka —głos Ю. Potem drzwi otwarły się z trzaskiem i wystrzeliły nimi obiema w głąb mego pokoju. Właśnie tak: wystrzeliły.

I położyła ręce na oparciu mojego fotela i przez ramię, w prawo —samymi zębami uśmiechała się do tamtej. Nie chciałbym stanąć wobec takiego uśmiechu.

— Słuchajcie —zwróciła się do mnie I. —Ta kobieta, jak się zdaje, postanowiła chronić was przede mną jak małe dziecko. Czy to —za waszą zgodą?

I wtedy —tamta, z drgającymi skrzelami:

Перейти на страницу:

Похожие книги

Абсолютное оружие
Абсолютное оружие

 Те, кто помнит прежние времена, знают, что самой редкой книжкой в знаменитой «мировской» серии «Зарубежная фантастика» был сборник Роберта Шекли «Паломничество на Землю». За книгой охотились, платили спекулянтам немыслимые деньги, гордились обладанием ею, а неудачники, которых сборник обошел стороной, завидовали счастливцам. Одни считают, что дело в небольшом тираже, другие — что книга была изъята по цензурным причинам, но, думается, правда не в этом. Откройте издание 1966 года наугад на любой странице, и вас затянет водоворот фантазии, где весело, где ни тени скуки, где мудрость не рядится в строгую судейскую мантию, а хитрость, глупость и прочие житейские сорняки всегда остаются с носом. В этом весь Шекли — мудрый, светлый, веселый мастер, который и рассмешит, и подскажет самый простой ответ на любой из самых трудных вопросов, которые задает нам жизнь.

Александр Алексеевич Зиборов , Гарри Гаррисон , Илья Деревянко , Юрий Валерьевич Ершов , Юрий Ершов

Фантастика / Боевик / Детективы / Самиздат, сетевая литература / Социально-психологическая фантастика