Читаем Golem XIV полностью

“Time” nie wymienil nazwiska fizyka, ktory byl szpiegiem husytow, lecz bez trudu moglismy go w Instytucie zidentyfikowac. Ja tez go nie nazwe. Byl to dwudziesto—siedmioletni, milkliwy, samotny czlowiek. Uchodzil za niesmialego. Nie wiem, czy wrocil do Stanow i co sie z nim potem dzialo. Nigdy wiecej o nim nie slyszalem. Wybierajac kierunek studiow, wierzylem naiwnie, ze wejde w swiat uodporniony na szalenstwa epoki. Predko utracilem te wiare, totez przypadek tego niedoszlego Herostratesa nie zdziwil mnie. Dla wielu ludzi nauka stala sie fachem jak kazdy inny. Jej etyczny kodeks maja za zeszlowieczne rupiecie. Naukowcami sa w godzinach pracy, l to nie zawsze. Ich idealizm, jesli go posiadaja, latwo staje sie zerem dziwactw i sekciarskich nawrocen. Byc moze czesc winy ponosi za to rozdrobnienie specjalizacyjne nauki. Coraz wiecej jest naukowcow, a coraz mniej uczonych. Ale i to nie nalezy do rzeczy.

Zapewne FBI takze ustalil osobe owego fizyka, lecz musialo sie to stac juz po opuszczeniu przeze mnie MIT–u. Byla to dla mnie w gruncie rzeczy blahostka wobec odejscia GOLEMA, ktore nie mialo nic wspolnego z zamachem husytow. Nie wyrazilem tej mysli jak nalezy. Plan zamachu nie mogl wplynac na decyzje GOLEMA, gdyby stanowil izolowany fakt. Nie stal sie tez kropla przepelniajaca czare. Jestem tego pewien, choc nie mam na to zadnych dowodow. Nalezal do zbioru zajsc, ktore GOLEM uznawal za reakcje ludzi na swoja obecnosc. Nie robil z tego zreszta tajemnicy — jak na to wskazal jego ostatni wyklad.

IV.

Ostatni wyklad GOLEMA wywolal wiecej kontrowersji niz pierwszy. Tamtemu oponowano jako paszkwilowi na Ewolucje. Ten byl dyskredytowany zarzutami zlej budowy, wiedzy i woli, a nie byly to jeszcze dyskwalifikacje skrajne. Powstala koncepcja niewiadomego autorstwa, skwapliwie podchwycona przez prase, laczaca slabosci tego wykladu z koncem GOLEMA. Podlug tej koncepcji za spotegowanie mocy umyslowej przychodzi placic jej krotka zywotnoscia. Byla to proba utworzenia psychopatologii maszynowego rozumu. Wszystko, co GOLEM mowil o topozofii, mialo byc jego paranoicznym bredzeniem. Naukowi komentatorzy telewizji przescigali sie w wyjasnianiu, ze wyglaszajac ostatni wyklad GOLEM znajdowal sie juz w stanie rozkladu. Naukowcy z prawdziwego zdarzenia, ktorzy mogli odeprzec te wymysly, milczeli. Najwiecej mieli do powiedzenia o GOLEMIE ludzie, ktorych nigdy do siebie nie dopuscil. Rozwazalismy z Crevem i kolegami, czy warto wdac sie w polemike z ta lawina glupstw, lecz poniechalismy tego, bo argumenty oparte na faktach przestaly sie liczyc. Publicznosc czynila bestsellerami ksiazki, ktore nic nie mowily o GOLEMIE, wszystko za to o ignorancji ich autorow. Autentyczny byl tylko wspolny im ton nie ukrywanej satysfakcji, ze GOLEM znikl razem ze swoja przytlaczajaca przewaga, wiec mozna bylo dac upust resentymentom, jakie budzil. Nie dziwilo mnie to ani troche, zastanawialo za to milczenie swiata nauki. Ta fala sensacyjnych falszerstw, ktora obrodzila dziesiatkami przerazliwie bezmyslnych filmow o “potworze z Massachusetts”, opadla wreszcie po roku. Zaczely sie pojawiac prace nadal krytyczne, ale wyzbyte agresywnej niekompetencji tamtych. Zarzuty kierowane do ostatniego wykladu

grupowaly sie wokol trzech spraw. Najpierw nieracjonalny mial byc ferwor GOLEMOWEGO ataku na uczuciowe zycie czlowieka z miloscia na czele. Dalej — za niespojny i uwiklany w sprzecznosci uznawano wywod o pozycji, jaka Rozum zajmuje we Wszechswiecie. I wreszcie wytykano temu wykladowi niemiarowosc, upodabniajaca go do filmu, wyswietlanego zrazu wolno, a potem z rosnacym przyspieszeniem. GOLEM mial sie zrazu rozwodzic nad zbednymi szczegolami, a nawet powtarzac fragmenty pierwszego wykladu, a pod koniec szedl na niedopuszczalne skroty, poswiecajac jednozdaniowe ogolniki temu, co wymagalo wyczerpujacego omowienia.

Перейти на страницу:

Похожие книги