Przyszlosc jeszcze raz przemiesci wage znaczen w tej ksiazce. Wszystko, co opowiedzialem, bedzie dla przyszlego historyka anegdotycznym marginesem odpowiedzi, udzielonej przez GOLEMA na pytanie, jak maja sie do siebie Rozum i swiat. Do GOLEMA swiat jawil sie nam jako zamieszkany przez zywe istoty, stanowiace na kazdej planecie szczyt drzewa gatunkow, i nie o to pytalismy, czy tak jest, lecz tylko, jak czesto jest tak w Kosmosie. Ten obraz, zaklocany w swej jednostajnosci tylko niewiadomym czasem cywilizacyjnego trwania, GOLEM zniszczyl nam tak nagle, ze nie uwierzylismy mu. Zreszta wiedzial, ze tak bedzie, skoro otworzyl swoj wyklad zapowiedzia odtracenia. Nie pokazal ani swej kosmologii, ani kosmogonii, ale dal nam spojrzec jak przez szczeline w ich glqb wzdluz drogi Rozumow roznej mocy, dla ktorych biosfery sa legowiskami, a planety gniazdami do porzucenia. W naszej wiedzy nie ma nic czyniacego nasz opor wobec tej wizji racjonalnym. Jego zrodla tkwia poza wiedza, w samozachowawczej woli gatunku. Lepiej od rzeczowych argumentow wyrazaja go slowa: ,,nie moze byc tak, jak on mowil, bo nigdy sie na to nie zgodzimy — i zadne inne istoty nie zgodza sie na los przejsciowego ogniwa w ewolucji Rozumu”. GOLEM powstal w warunkach planetarnego antagonizmu od blednej ludzkiej rachuby, wiec zdaje sie niemozliwoscia, zeby ten sam konflikt i ta sama w nim omylka mialy sie powtarzac w calym Wszechswiecie, dajac poczatek rozrostom martwego, i przez to wlasnie wiecznego myslenia. Lecz granice wiarygodnosci sa raczej granicami naszej wyobrazni anizeli kosmicznych stanow rzeczy. Dlatego warto zatrzymac sie nad wizja GOLEMA — a chociazby tylko nad jej zwiezlym podsumowaniem w ostatnim zdaniu wykladu. Spor o to, jak nalezy je rozumiec, tkwi ledwie w swych poczatkach. Powiedzial: “Jesli kosmologiczny czlon rownan ogolnej teorii wzglednosci zawiera stala psychozoiczna, to ani Kosmos nie jest tym przemijajacym w odosobnieniu pogorzeliskiem, za jakie go macie, ani wasi sasiedzi z gwiazd nie zajmuja sie sygnalizowaniem swej obecnosci, lecz od milionow lat uprawiaja poznawcza astroinzynierie kollaptyczna, ktorej uboczne skutki bierzecie za ogniowe wybryki Natury, ci zas sposrod nich, ktorym powiodly sie burzace roboty, poznali juz te reszte bytowych spraw, ktora dla nas, czekajacych, jest milczeniem”. Znaczenie tego zdania jest sporne, bo GOLEM zapowiedzial uprzednio, ze nie mogac sie z nami porozumiec przez swoj obraz swiata, uczyni to przez nasz. Ograniczyl sie do tak lakonicznego zastrzezenia, poniewaz w wykladzie poswieconym poznaniu dowodzil, ze wiedza, uzyskana przedwczesnie, jako nieuzgadnialna z juz zdobyta, jest bezwartosciowa, bo pouczany dostrzega tylko sprzecznosc miedzy tym, co wie, i tym, co mu oznajmiono. Juz chocby przez to oczekiwanie jakichkolwiek rewelacji z gwiazd, od istot gorujacych nad nami, czy to jako wiadomosci zbawiennych, czy jako zgubnych, jest mrzonka. Alchemicy, obdarowani mechanika kwantowa, nie zbudowaliby ani bomb, ani silosow atomowych. Podobnie Andegawenom lub Wysokiej Porcie nic by nie przyszlo z fizyki ciala stalego. Wszystko, co mozna uczynic, to wskazac luki w obrazie swiata, sporzadzonym przez pouczanego. Kazdy obraz swiata zawiera takie luki, lecz dla tych, ktorzy go utworzyli, sa niedostrzegalne. Niewiedza o niewiedzy towarzyszy nieustepliwie poznaniu. Praspolecznosci ziemskie nie mialy nawet wlasnej realnej historii, gdyz zastepowal ja mitologiczny horyzont, w ktorego centrum sie znajdowaly. Owczesni ludzie wiedzieli, ze ich przodkowie wyszli z mitu i ze oni sami tez tam kiedys powroca. Dopiero przybor wiedzy strzaskal ow okrag i wrzucil ludy w historie jako ciag przeksztalcen w czasie realnym. Dla nas stal sie takim obrazoburca GOLEM. Zakwestionowal nasz obraz swiata tam, gdzie umiescilismy w nim Rozum. Jego ostatnie zdanie oznacza dla mnie nieusuwalna zagadkowosc swiata. Zagadke te stanowi kategorialna nieoznaczonosc Kosmosu. Im dluzej go badac, tym wyrazniej widac tkwiacy w nim plan. Jest to niewatpliwie jeden i tylko jeden plan, lecz pochodzenie tego planu tak samo pozostaje niewiadoma, jak jego przeznaczenie. Gdy usilujemy wlozyc Kosmos w kategorie przypadkowosci, zaprzecza temu precyzja, z jaka kosmiczne narodziny wywazyly proporcje pomiedzy masa oraz nabojem protonu i elektronu, miedzy grawitacja i radiacja, miedzy bezlikiem stalych fizycznych dostrojonych do siebie tak, ze umozliwily kondensacje gwiazd, ich reakcje termojadrowe, ich role kotlow syntetyzujacych pierwiastki, zdolne do wchodzenia w zwiazki chemiczne — a wiec na ostatku do zlaczenia sie w ciala i w mozgi. Gdy jednak usilujemy wlozyc Kosmos w kategorie technologii, i tym samym przyrownac go do urzadzenia, wytwarzajacego na peryferii stalych gwiazd zycie, zaprzecza temu niszczycielska gwaltownosc kosmicznych przemian. Jesli nawet zycie moze powstac na milionach planet, to ocalec zdola na ich drobnym ulamku, gdyz omal kazde wtargniecie Kosmosu w przebieg ewolucji zycia rowna sie jego zagladzie. Tak wiec miliardy po wiecznosc martwych galaktyk, tryliony rozerwanych wybuchami gwiazd, rojowiska planet spalonych i zamarzlych sa nieodzownym warunkiem kielkowania zycia, ktore zabija potem w jednej chwili jeden wyziew centralnej gwiazdy — na globach mniej wyjatkowych od zyznej Ziemi. A zatem Rozum, tworzony przez te wlasnosci materii, ktore powstaly razem ze swiatem, okazuje sie niedobitkiem calopalen i miazdzen, ocalonym przez rzadki wyjatek z reguly destrukcji. Statystyczna furia gwiazd, miliardy razy roniacych, by raz urodzic zycie, zabijane w milionach gatunkow, by raz zaowocowac, byla przedmiotem zdumienia Crevego, jak przedtem przedmiotem trwogi Pascala byla nieskonczona cisza tych niezmierzonych przestrzeni. Nie dziwilibysmy sie swiatu, gdybysmy mogli uznac zycie za przypadek ad hoc powstaly dzieki prawu wielkiej liczby, ale bez przygotowania, o ktorym swiadcza warunki kosmicznego poczatku. Nie dziwilibysmy sie tez swiatu, gdyby jego moc zyciosprawcza byla oddzielona od jego niszczacej mocy. Lecz jak mamy zrozumiec ich jednosc? Zycie powstaje od zaglady gwiazd, a Rozum od zaglady zycia, bo zawdziecza swe powstanie doborowi naturalnemu, czyli smierci doskonalacej ocalalych.