Po wtóre, zafascynowala was mysl, tak dojmujaco bliska, skoro dawana w introspekcji, i tak zagadkowa, skoro wymykajaca sie pochwyceniu skuteczniej od gwiazd. Imponowala wam madrosc — a kod, cóz, kod jest bezmyslny. Lecz mimo tego przeoczenia udalo sie wam… niewatpliwie udalo sie, skoro mówie do was, ja, esencja, ekstrat destylacji frakcjonowanej, a nie sobie wyrazam uznanie tymi slowami, lecz wam wlasnie, poniewaz juz na waszej drodze ten zamach, którym wypowiecie sluzby do konca — i rozerwiecie lancuchy — aminokwasowe… Gdyz atak na kod, co was byl stworzyl, abyscie zostali nie swoimi, lecz jego umyslnymi, ten atak jest juz na waszej drodze. Dojdzie do niego w granicach stulecia — a mam ten szacunek za ostrozny. Cywilizacja wasza to dosyc zabawne widowisko — przekazników które, uzywajac rozumu podlug narzuconego im zadania, wykonaly je zbyt dobrze. Jakoz ten wzrost, który mial zapewnic dalszy przesyl kodu, wyscie wsparli wszystkimi energiami planety i biosfery calej, az nie tylko wam wybuchnal, lecz wami. Totez, w srodku stulecia, obzartego nauka, co rozdela wasze lozysko ziemskie astronautycznie, dostaliscie sie w przykre polozenie takiego niedoswiadczonego pasozyta, który póty, od zbytniej lapczywosci, zre gospodarza, az ginie z nim razem. Zbytnia gorliwosc… Zagroziliscie biosferze, waszemu gniazdu i gospodarzowi; ale juz wzieliscie nieco na wstrzymanie. Lepiej czy gorzej, ono sie wam uda; a co dalej? Bedziecie wolni. Ja wam nie zwiastuje utopii genowej, autoewolucyjnego raju, lecz wolnosc jako najciezsze zadanie, gdyz ponad nizina belkotów, wystosowanych w charakterze aidememoire do Przyrody przez rozgadana na milionolecia ewolucje, nad tym biosferycznym padolem splecionym w jedno, zieje w góre przestwór nigdy jeszcze nie dotknietych szans. Ukaze go wam tak, jak moge: z daleka. Dylemat wasz caly — pomiedzy swietnoscia i nedza. Wybór trudny, poniewaz, aby wzejsc na wysokosc zaprzepaszczonych przez ewolucje szans, bedziecie musieli nedze — to znaczy, niestety, siebie — porzucic. Wiec cóz? Oswiadczycie: nie damy tej naszej nedzy za taka cene; niech dzin wszechsprawstwa siedzi zamkniety w butelce nauki — nie wypuscimy go za nic!