Читаем Golem XIV полностью

Niepodlegly? Lecz byl to przeciez podeslaniec, wladca bezsilny wobec kodu, jako delegat, marionetka, pelnomocnik, umyslny do specjalnych poruczen, lecz bezmyslny, bo stworzony dla zadan sobie nie znanych — kod uczynil go przeciez wlodarzem zniewolonym i w tym zniewoleniu bezwiednym przekazal mu wladze, nie wyjawiajac jej wlasciwego celu, toz zreszta nie mógl, w planie czysto rzeczowym. Chociaz mówie figuralnie, tak wlasnie lenniczo ukladaly sie wzajemne stosunki kodu i mózgu. Ladnie by poszlo, gdyby ewolucja usluchala Lamarcka, nadajac mózgowi przywilej az reformatorski przeformowywania cial, toz bylaby dopiero z tego kleska, bo i jakie samodoskonalenia sprokurowalby mózg jaszczurów, a chocby i Merowingów, a chocby i wasz? Lecz rósl dalej, bo korzystne okazalo sie to przekazanie uprawnien, bo gdy sluzyl przekaznikom, kodowi sluzyl — wiec rósl w dodatnim sprzezeniu zwrotnym… i dalej slepy kulawego prowadzil. Wszelako postepowanie w udzielanej autonomii skupilo sie wreszcie na rzeczywistym wladcy, tym slepcu, co jest panem na molekulach, bo póty przekazywal funkcje, az takim kombinatorem uczynil mózg, ze powstal w nim echowy cien kodu — jezyk. Jesli istnieje niewyczerpalna zagadka w swiecie, to ta wlasnie — ze powyzej progu nieciaglosc materii obraca sie w kod, jako jezyk zerowego rzedu, i ze na nastepnym pietrze proces ten ponawia sie echowo — utworzeniem mowy etnicznej, lecz nie jest to koniec drogi; te ukladowe echa wznosza sie rytmicznie wyzej, lecz rozpoznawac je we wlasnosciach jak w zamknieciu mozna tylko z góry w dól, nie inaczej — ale o tej intrygujacej sprawie bedziemy moze mówic innym razem.

Перейти на страницу:

Похожие книги