Niepodlegly? Lecz byl to przeciez podeslaniec, wladca bezsilny wobec kodu, jako delegat, marionetka, pelnomocnik, umyslny do specjalnych poruczen, lecz bezmyslny, bo stworzony dla zadan sobie nie znanych — kod uczynil go przeciez wlodarzem zniewolonym i w tym zniewoleniu bezwiednym przekazal mu wladze, nie wyjawiajac jej wlasciwego celu, toz zreszta nie mógl, w planie czysto rzeczowym. Chociaz mówie figuralnie, tak wlasnie lenniczo ukladaly sie wzajemne stosunki kodu i mózgu. Ladnie by poszlo, gdyby ewolucja usluchala Lamarcka, nadajac mózgowi przywilej az reformatorski przeformowywania cial, toz bylaby dopiero z tego kleska, bo i jakie samodoskonalenia sprokurowalby mózg jaszczurów, a chocby i Merowingów, a chocby i wasz? Lecz rósl dalej, bo korzystne okazalo sie to przekazanie uprawnien, bo gdy sluzyl przekaznikom, kodowi sluzyl — wiec rósl w dodatnim sprzezeniu zwrotnym… i dalej slepy kulawego prowadzil. Wszelako postepowanie w udzielanej autonomii skupilo sie wreszcie na rzeczywistym wladcy, tym slepcu, co jest panem na molekulach, bo póty przekazywal funkcje, az takim kombinatorem uczynil mózg, ze powstal w nim echowy cien kodu — jezyk. Jesli istnieje niewyczerpalna zagadka w swiecie, to ta wlasnie — ze powyzej progu nieciaglosc materii obraca sie w kod, jako jezyk zerowego rzedu, i ze na nastepnym pietrze proces ten ponawia sie echowo — utworzeniem mowy etnicznej, lecz nie jest to koniec drogi; te ukladowe echa wznosza sie rytmicznie wyzej, lecz rozpoznawac je we wlasnosciach jak w zamknieciu mozna tylko z góry w dól, nie inaczej — ale o tej intrygujacej sprawie bedziemy moze mówic innym razem.