Harry patrzył na nieregularnie kręgi, które kreśliła w powietrzu różdżka Rona i
wiedział, że Severus nie ogłuszył go jeszcze tylko i wyłącznie z jego powodu. Sięgnął
więc po swoją własną różdżkę, odpowiadając zdecydowanym głosem:
- Nie, Ron. Severus jest po mojej stronie.
Ujrzał, jak oczy Rona wypełniają się płomiennym, nieopanowanym poczuciem zdrady
i zanim chłopak zdążył otworzyć usta, Harry błyskawicznie wyszarpnął swoją różdżkę
i wycelował.
- Expelliarmus!
Różdżka wyrwała się z ręki Rona, przeleciała kilka metrów i wpadła w krzaki.
Harry poderwał głowę i spojrzał wprost w przypatrujące mu się z uznaniem, ciemne
oczy. Poczuł ramię Severusa, przygarniające go bliżej do siebie i okrywające go
czarną peleryną, jakby mężczyzna starał się odgrodzić go od całego świata i
zamknąć w swoim. Harry słyszał dobiegający gdzieś z bliska krzyk Rona, ale
wydawał się przytłumiony, jakby dochodził zza szyby:
- Jeżeli z nim odejdziesz, to przestaniesz dla mnie istnieć! Słyszysz?! Będziesz dla
mnie martwy!
Ale Harry niemal go nie słyszał. Zamknięty w ramionach Severusa, otoczony przez
czerń, która tłumiła wszelkie dźwięki i światło, niczym ochronny kokon, z którego już
nigdy nie chciał zostać wyrwany. I pozwolił jej się pochłonąć. Pozwolił, by zabrała go
ze świata, który już go nie potrzebował i zamknęła w świecie, do którego teraz
należał.
Powietrze na ułamek sekundy wypełniło się iskrami i po chwili w miejscu, w którym
jeszcze przed chwilą stały przyciśnięte do siebie sylwetki, pozostały jedynie dwie
pary odciśniętych w śniegu stóp.
***
EPILOG
Świat za oknem zasnuwały gęste sznury korali utkanych z grubych, ciężkich kropel,
łączące ciemne, atramentowe chmury ze smaganymi ulewą krzewami i drzewami,
otaczającymi dom niemal ze wszystkich stron.
Padało nieprzerwanie od dwóch dni i Harry zaczynał się zastanawiać, czy uda mu się
jeszcze złapać ostatnie promienie słońca przed nadejściem jesieni. Obraz był już
prawie skończony. Pozostało mu jedynie wypełnić światłocienie, a do tego
potrzebował właśnie światła. Nie potrafił tego zrobić z pamięci, pomimo iż
obserwował dom wiele razy, siedząc w ogrodzie albo latając wokół niego na miotle.
Severus zaszył się w swoim laboratorium, przygotowując duże zamówienie na
eliksiry lecznicze dla kupca ze Skandynawii i Harry chętnie poszedłby mu pomóc,
aby się czymś zająć, ale po tym, jak ostatnio niemal wysadził w powietrze całą
piwnicę, wolał mu nie przeszkadzać.
Usiadł więc przy biurku, wygładzając duży kawałek pergaminu i postanawiając
odpisać na ostatni list Luny. Była jedyną osobą, z którą Harry utrzymywał kontakt od
zakończenia wojny. Severus wysyłał jego listy sowią pocztą z różnych miejsc Irlandii,
aby nikt nie był w stanie ich namierzyć i odbierał je w tych samych punktach.
Przez chwilę przyglądał się spływającym po szybie strumieniom wody, zanim
zanurzył pióro w kałamarzu i pochylił się nad pergaminem, rozpoczynając swą
opowieść.
Droga Luno,
wiem, że minęło już trochę czasu i powinienem napisać wcześniej, ale w trakcie
ostatniej kłótni rozbiłem cały zapas Eliksiru Wielosokowego i przez miesiąc Severus
nie mógł nigdzie wychodzić i w związku z tym nie mógł też wysłać mojego listu. Ale
tym razem zabezpieczył butelki silnymi zaklęciami, żeby mieć pewność, że się do
nich nie dostanę.
Dziękuję, że zaopiekowałaś się Hedwigą. Bardzo za nią tęsknię i żałuję, że nie mogę
mieć jej przy sobie, ale jest zbyt charakterystyczna. Nie mógłbym jej w ogóle
wypuszczać i byłaby tu nieszczęśliwa.
Twoja ostatnia wiadomość bardzo mnie ucieszyła. To fantastycznie, że Tonks się
polepszyło. To była paskudna klątwa i mam nadzieję, że magomedycy znajdą w
końcu sposób na to, aby całkowicie przywrócić jej słuch.
Harry dopiero po ośmiu miesiącach od wojny zdecydował się napisać swój pierwszy
list do Luny, dając jej tym samym znak, że żyje i ma się dobrze. To właśnie od niej
dowiedział się, że Tonks straciła słuch z powodu klątwy, którą cisnęła w nią
Bellatriks, Neville stracił jedną nogę, ale magomedycy założyli mu protezę i mógł się
poruszać swobodnie, a Ginny spędziła pół roku w Świętym Mungu. Przeżyła, chociaż
połowę jej ciała i twarzy szpeciły blizny po oparzeniach, których nie dało się usunąć
za pomocą żadnych znanych środków i zaklęć.
Bardzo chciałbym przyjechać na ślub Ginny w przyszłym roku i zobaczyć Was
wszystkich, ale wiem, że Severus nigdy mi na to nie pozwoli. Nawet w pelerynie
niewidce nie mogę się wychylać, zresztą wiem, że nie byłbym tam mile widziany, w
szczególności, gdyby Ron odkrył moją obecność... Czasami zastanawiam się nad
tym, aby spróbować wysłać do niego list, ale wiem, że podarłby go bez czytania. Nie
sądziłem, że kiedykolwiek dojdzie do tego, że mój najlepszy przyjaciel będzie mnie
nienawidził...
Harry przestał pisać i zacisnął usta. Nie chciał sobie tego przypominać. Nie chciał
pamiętać słów Rona, ani jego wzroku, kiedy odchodził z Severusem... to
wspomnienie wciąż było zbyt bolesne. Przywoływało ciemność...
Zacisnął powieki i westchnął głęboko.
Wiesz, czasami bardzo za nim tęsknię. I za Hermioną. Pamiętam te czasy, kiedy