Читаем Desiderium Intimum полностью

Próbując zagłuszyć przenikliwe wycie, które wydobyło się z jego duszy, przesunął

głowę i odsuwając nosem łaskoczące go ciemne kosmyki włosów, polizał jego ucho.

Jęk, który wyrwał się z ust Severusa, sprawił, że ciało Harry'ego pokryło się gęsią

skórką, a dłonie, którymi mężczyzna ściskał ramiona chłopca, wbiły się w jego ciało

niczym szpony. I Harry usłyszał przepełniony udręką szept:

- Harry, posłuchaj mnie...

W głowie Harry'ego nastąpiła gwałtowna reakcja porównywalna do zderzenia się na

miotle z pędzącym Hogwart Ekspresem.

Czy on właśnie usłyszał...? Czy Severus naprawdę powiedział... powiedział...

- Powiedziałeś do mnie 'Harry'... - wyszeptał, wpatrując się w Severusa z mieszaniną

niedowierzania i wzruszenia.

Zanim zdążył się zorientować, mężczyzna wykorzystał jego chwilowe zamroczenie,

błyskawicznie uwalniając się z jego uścisku i z pewnymi trudnościami podniósł się z

podłogi. Poprawił swoją szatę, zmrużył oczy i odsunął się jeszcze o krok, tak jakby

chciał znaleźć się jak najdalej od Harry'ego.

- A teraz porozmawiamy poważnie - powiedział wyważonym tonem. Jego głos był

opanowany, tak jak cała jego postawa, jedynie oczy go zdradzały. Wciąż błyszczały

dziwnie, kiedy wpatrywał się w Harry'ego. - Nie obchodzi mnie, co sobie ubzdurałeś,

ale musisz zrozumieć, że nie możemy już tego robić. To nie jest zabawa. Każde,

nawet najbardziej niewinne spojrzenie może sprowadzić na nas kłopoty. To zbyt

niebezpieczne, a ty nigdy nie potrafiłeś ukrywać swoich emocji. Oczekuję, że

będziesz zachowywał się dokładnie tak samo jak wcześniej. Nic nie może się

zmienić. Zrozumiałeś mnie? Nic.

Harry patrzył na niego szeroko otwartymi oczami. Zdawał sobie sprawę z tego, że

Severus coś do niego powiedział, ale wszystko było niewyraźne, ponieważ w jego

głowie wciąż wibrowało echo tylko jednego, jedynego słowa.

- Powiedziałeś do mnie 'Harry'...

Severus westchnął cicho i przymknął na chwilę powieki.

- To, czego się dowiedziałeś, wcale niczego ci nie ułatwi - warknął Severus,

przewiercając Harry'ego zniecierpliwionym spojrzeniem. - Wręcz przeciwnie. Teraz

będzie ci o wiele trudniej, ponieważ ja nie mam zamiaru przestać odgrywać swojej

roli. Swoim wścibstwem zrujnowałeś wszystko, co starałem się osiągnąć, i po raz

kolejny naraziłeś się na niebezpieczeństwo. Ale zapewniam cię, że będziesz się

trzymał ode mnie z daleka. A jeżeli nie zrobisz tego z własnej woli, to wiedz, że znam

kilka zaklęć, które ci to ułatwią.

Harry nie wiedział nawet kiedy i w jaki sposób, ale w ułamku sekundy zerwał się na

równe nogi i znalazł przy Severusie, obejmując go ramionami w pasie z taką siłą,

jakby chciał go zmiażdżyć w uścisku.

- Właśnie dlatego nie mogłem powiedzieć ci prawdy. - Głos Severusa wydał się

odległy i zmęczony. - Nie potrafisz się kontrolować. Nigdy nie potrafiłeś panować nad

swoimi emocjami.

- Severusie... - wyszeptał cicho Harry, podnosząc głowę i spoglądając wprost na

pochyloną nad sobą, ściągniętą twarz i zmrużone, czarne oczy. Widział w nich

płomienie. Widział, jak Severus próbuje je zdusić, ale nic to nie dawało, ponieważ

one wciąż tam były. Za każdym razem, kiedy na niego patrzył, za każdym razem,

kiedy znajdował się blisko, zbyt blisko...

- Musisz to zrozumieć. - Głos Severusa stał się cięższy, tak jakby ponownie nasączał

się uczuciami, których mężczyzna za wszelką cenę nie chciał do siebie dopuścić, ale

oddziaływanie Harry'ego było silniejsze. Silniejsze niż jakakolwiek maska, którą starał

się przywdziać. - Powinieneś stąd natychmiast wyjść. I nigdy nie wracać. - Dłoń

Severusa już była na jego szyi, już pieściła ją w tak delikatny, niesamowity sposób,

przenosząc się na kark i muskając ciemne kosmyki włosów. - Zapomnieć o tym

wszystkim. - Ale jego gesty przeczyły słowom. Oczy również. Przesuwały się po

twarzy Harry'ego rozgorączkowanym spojrzeniem, a jego dolna warga zaczęła

niebezpiecznie drżeć. - To jedyny sposób, żebyś...

- Severusie... - przerwał mu Harry, nie odrywając wzroku od wbitych w siebie

czarnych oczu i obserwując, jak płomienie rozrastają się, wypełniając gorącem ich

wieczny chłód. Przywarł do odzianego w czerń ciała jeszcze mocniej, nie pozwalając,

by drżące dłonie mężczyzny ponownie go od siebie odsunęły.

- Nie możemy. - Wydawało się, że każde wypowiedziane przez Severusa słowo

przychodzi mu z największym trudem. Jego dłonie wbiły się w ramiona Harry'ego

niczym szpony. - Posłuchaj mnie. Nie możemy wrócić do tego, co było. To zbyt

niebezpieczne. Musisz mnie nienawidzić, musisz... Puść.

- Severusie... kocham cię.

To był ułamek sekundy. Chwila całkowitej ciszy, a po niej... eksplozja.

- Do diabła! - warknięcie, które wydobyło się z ust Severusa, przypominało ostatnie

tchnienie pokonanego, zanim jego usta pochłonęły wargi Harry'ego, a gorący język

zagłębił się w nim z taką zachłannością, jakby umierał z pragnienia i tylko w ten

sposób mógł je ugasić. Harry oplótł go swym własnym językiem, zanurzając się w

skamlącej z potrzeby tęsknocie i w tej jednej chwili wszystko przestało mieć

znaczenie. Jutrzejszy poranek. Każde niedomówienie pomiędzy nimi. Tajemnice,

które obaj wciąż jeszcze skrywali.

Перейти на страницу:

Похожие книги