Podszedł do drzwi prowadzących do gabinetu i zatrzymał się przy nich, krzyżując
ramiona i ukrywając twarz za kurtyną włosów. Nie mógł ryzykować, że jakakolwiek
uroniona emocja odzwierciedli się na jego twarzy i chłopak ją zauważy. Harry zabrał
swoje rzeczy i zatrzymał się obok niego.
- No to... do zobaczenia - wydukał.
Po tych słowach ciemność pogłębiła się, a Severus poczuł, jak w jego wnętrzu rośnie
coś lodowatego, wypełniając go chłodem i sprawiając, że coraz trudniej było mu
oddychać.
Nie patrzył na niego. Nie chciał na niego spoglądać, ale wiedział, że powinien to
zrobić, aby chłopak nawet przez chwilę nie pomyślał, że cokolwiek jest nie w
porządku.
Podniósł więc głowę, spoglądając mu prosto w oczy i wiedząc, że po raz ostatni widzi
w nich to ciepło, ten blask...
Po raz ostatni.
Wtedy zobaczył, jak Harry odwraca się, i miał wrażenie, że czas nagle zwolnił, a
wszystko w jego ciele zaczęło wrzeszczeć i szamotać się i nagle odkrył, że jego dłoń
zaciska mu się na nadgarstku, a Harry odwraca się do niego z zaskoczeniem
malującym się na twarzy i wtedy Severus uświadomił sobie, że już w ogóle nie jest w
stanie oddychać.
Pozwól mu odejść. Nie możesz go zatrzymać. To już koniec.
Poddał się i po prostu przyciągnął Harry'ego do siebie, zamykając jego wargi w
żarliwym pocałunku. Chciał tylko jeszcze raz zanurzyć się w jego żarze. Jeszcze raz
poczuć jego smak, by pozostał mu na wargach aż do samego końca...
Harry jęknął, kiedy Severus oderwał usta i głęboko nabrał powietrza, które uleciało
mu z płuc.
- Odprowadzę cię - wyszeptał z trudem.
Złapał jego dłoń i poprowadził go za sobą aż do drzwi wychodzących na korytarz.
Zatrzymał się i sięgnął po różdżkę, zdejmując z nich zaklęcie blokujące, po czym
schował ją z powrotem i odwrócił się do Harry'ego. Przez jakiś czas po prostu mu się
przyglądał, przesuwając spojrzeniem po jego twarzy. Po chwili jednak zatrzymał je na
policzku, który wciąż był nieznacznie zaczerwieniony, i powoli uniósł dłoń, dotykając
skóry Harry'ego. Pogładził ją delikatnie. Była gładka i rozgrzana.
- Nie chciałem cię uderzyć - wyszeptał. - Ale czasami wszystko wymyka nam się
spod kontroli i nie mamy na to wpływu. To silniejsze od nas.
Jak okrutnie prawdziwe były te słowa... nawet jeśli wiedział, iż Harry ich nie
zrozumie...
- Nie szkodzi - odpowiedział niepewnie chłopak. - To nieważne. Już o tym
zapomniałem.
Severus uśmiechnął się słabo.
- To dobrze.
Opuścił rękę, a następnie sięgnął do klamki i spojrzał na Harry'ego, który posłał mu
ciepły uśmiech i zarzucił na siebie pelerynę, znikając pod nią. Severus otworzył mu
drzwi i przez kilka chwil po prostu stał przy nich, wsłuchując się w jego oddalające się kroki. A z każdym z nich pomieszczenie gasło coraz bardziej, jakby pozbawiono je
nagle całego światła.
Severus zamknął drzwi i oparł się czołem o chropowate drewno. Otaczał go chłodny,
gęsty niczym smoła mrok. Mrok, który wdzierał mu się do ust, pozbawiając go
oddechu, który wnikał pod ubranie, pokrywając ciało gęsią skórką i wprawiając je w
drżenie. Mrok, który wysysał wszystko, co napotkał na swej drodze, pozostawiając po
sobie jedynie unoszące się w powietrzu wstęgi bezpowrotnej straty.
***
Laboratorium pokryte było szronem. Na butelkach i fiolkach osadziła się szadź i z
każdą chwilą temperatura wydawała się jeszcze bardziej opadać, tak samo jak
sypiące się z szaty Snape'a kryształki lodu. Mężczyzna stał pochylony nad
myślodsiewnią, z różdżką przyłożoną do skroni, przymkniętymi powiekami i
całkowitym skupieniem na twarzy. Jego usta ciągle się poruszały, jakby mówił coś do
siebie. Co jakiś czas nawijał na różdżkę kilka złotych pasem i umieszczał je w
myślodsiewni. Cierpienie widoczne na jego obliczu pogłębiało się z każdą chwilą, ale
nie przerywał. Zaciśnięta na brzegu misy dłoń była niemal biała od wysiłku, żyła na
jego skroni pulsowała coraz bardziej.
W pewnym momencie jego twarz skrzywiła się, pięść uderzyła z wściekłością w
brzeg misy, a z jego ust wyrwało się ciche przekleństwo. Odetchnął jednak kilka razy
i powrócił do przerwanej czynności. Jednak po pewnym czasie ponownie uderzył
pięścią w misę i tym razem potrzebował dłuższej chwili odpoczynku, podczas której
stał nad myślodsiewnią ze spuszczoną głową, opierając się o nią obiema rękami,
oddychał ciężko i zaciskał powieki.
W końcu, kiedy do myślodsiewni opadła już ostatnia złota wstęga, Severus otworzył
oczy i w tym samym momencie zachwiał się i musiał cofnąć kilka kroków i oprzeć o
ścianę, aby się nie przewrócić. Przez chwilę miał problem ze skupieniem wzroku, ale
kiedy już mu się to udało, jego brwi zmarszczyły się, twarz wykrzywiła w wyrazie
niezadowolenia, a do oczu napłynął gniew.
Nie wyszło tak, jak chciał. Część była jeszcze w miarę logiczna, ale cała reszta?
Nieuporządkowany, infantylny bełkot. Niektórych wspomnień w ogóle nie udało mu
się dotknąć, a co dopiero próbować je zmienić. Powinien to wszystko poprawić,
spróbować na spokojnie od nowa, ale nie miał na to czasu. A poza tym był już
wykończony. Jego umysł ledwie już dyszał od wysiłku. Musi to zostawić tak, jak jest.